„Nie martw się, jeszcze nie raz się uderzy w głowę”. Czy możemy tak bardzo bagatelizować tego typu uderzenia?
Każdego dnia na którymś z internetowych for dla mam można znaleźć wypowiedź w stylu: „Moje dziecko spadło z kanapy”, „Syn uderzył się w kaloryfer”, „Córka przewróciła się i uderzyła głową w stolik”. Odpowiedzi innych mam są najczęściej bardzo uspokajające – „Nie martw się, jeszcze nie raz się uderzy”. Czy jednak rzeczywiście możemy tak bardzo bagatelizować tego typu uderzenia? Urazy i siniaki są wpisane w dzieciństwo każdego dziecka – z drugiej jednak strony, uderzenia w głowę mogą nieść za sobą poważne konsekwencje i nie można ich bagatelizować. Oto garść ważnych informacji.
Urazy głowy u dzieci - bądź mądra przed szkodą
Najbardziej niebezpieczne urazy głowy to te, które przydarzają się niemowlętom. Jak podkreślają lekarze, w 99% wynikają one z niewłaściwej opieki nad dzieckiem. Problem polega jednak na tym, że często sami rodzice mają do tematu zbyt lekkie podejście.
Podajmy przykład z pierwszego lepszego forum. Młoda mama opisuje niebezpieczną sytuację – jej sześciomiesięczny syn spada z kanapy i uderza się głową w podłogę. Szokujące jest nie tyle to, że takie wydarzenie miało miejsce (mogło być przecież tak, że malec wykonał gwałtowny ruch nawet tuż obok rodzica), co reakcje mam – forumowiczek. Przykłady to: „Nie martw się, mój syn trzy razy spadł mi z łóżka”, „Spokojnie, dzieci są elastyczne, moja córka wypadła kiedyś z fotelika do karmienia”, „Obserwuj, ale nie panikuj. Moja Ania przewróciła się kiedyś w chodziku, spadła na głowę, ale nic jej nie było”.
Nie można zabezpieczyć dziecka przed każdym urazem, ale z drugiej strony, trzeba być ostrożnym na tyle, ile to możliwe i przede wszystkim – nie należy traktować takich zdarzeń jako coś naturalnego. Starte kolana dwulatka to ryzyko, które musimy ponieść, jeśli chcemy w ogóle wychodzić z dzieckiem na dwór. Ale niemowlę spadające z kanapy albo wypadające z fotelika do karmienia to już zupełnie inna sprawa!
Oczy dookoła głowy i zmysł przewidywania – tego potrzebujesz, żeby uchronić swoje dziecko przed groźnymi następstwami wypadków. Pamiętaj więc, aby:
- Obniżać dno łóżeczka ZANIM dziecko nauczy się wstawać/siadać.
- Nigdy nie zostawiać niemowlęcia samego na przewijaku. Nigdy nie wiesz, czy w ciągu tych dziesięciu sekund, które poświęcisz na szukanie mokrych chusteczek, ono nie wykona właśnie pierwszego obrotu na brzuszek. I uwierz – nie chcesz usłyszeć okropnego, głuchego odgłosu spadającego z przewijaka niemowlęcia.
- Nie zostawiaj niemowlęcia samego na kanapie/fotelu, dopóki nie nauczy się samodzielnie z niego schodzić. Nawet, jeśli siedzi stabilnie, może próbować nieudolnie zejść i podczas spadania uderzyć się głową w stolik kawowy.
- Raczkujące niemowlę, które dodatkowo próbuje wstawać przy meblach albo robi przy nich pierwsze kroki, musisz mieć na oku bez przerwy. Chcesz iść do toalety? Włóż je do łóżeczka.
- Zawsze zapinaj pasy w krzesełku do karmienia.
Co robić gdy dziecko uderzy się w głowę?
Załóżmy jednak, że już się stało – twoje dziecko uderzyło się w głowę i to w twojej ocenie – dość mocno. Co robić? Dużo zależy od wieku dziecka i wysokości, z jakiej spadło (jeśli spadło). Gdy mówimy o niemowlęciu, np. trzymiesięcznym czy czteromiesięcznym, które spada z wysokiego łóżka albo z przewijaka, bez dyskusji jedziemy na pogotowie.
W przypadku starszych niemowląt oraz dzieci i przypadkowych uderzeń (np. dziewięciomiesięczne dziecko raczkuje, uderza główką w kaloryfer), konieczna jest jego dokładna obserwacja. Oto, co powinno skłonić cię do natychmiastowego wezwania pogotowia:
- wymioty u dziecka – mogą pojawić się po kilku godzinach
- zasinienie wokół ust dziecka
- zasinienie za uszami dziecka
- drgawki u dziecka
- problemy z oddychaniem u dziecka
- senność, apatia dziecka
- widoczna zmiana w kształcie głowy dziecka, np. zagłębienie
- wyciek z ucha albo nosa dziecka
- nierówne źrenice u dziecka
- utrata przytomności u dziecka
Dziecko należy obserwować pod kątem takich zaburzeń przez około 24 godziny. Jeśli pojawi się cokolwiek, co cię zaniepokoi – jedź z maluchem do szpitala. Nawet, jeśli okaże się, że wszystko jest w porządku – trzeba dmuchać na zimne (stłuczone).