Pierwszoklasiści w jednej ze szkół podstawowych w Trondheim w Norwegii dostali pracę domową, która miała im pomóc w nauce literek.
Pierwszoklasiści w jednej ze szkół podstawowych w Trondheim w Norwegii dostali pracę domową, która miała im pomóc w nauce literek. W tym dniu uczyli się słów na literkę „e”.
Nie było by w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że na obrazku mamy całkiem nagą postać mężczyzny z mocno wyeksponowanymi narządami płciowymi w dość dwuznacznej sytuacji. Na rysunku można odnaleźć kilka słów na „e” niekoniecznie znanych przez małe dzieci.
Autorka rysunków tworząca pod pseudonimem Henriflette jest zaskoczona wykorzystaniem jednego z nich w pracy domowej dla małych dzieci. Rysunek pochodzi z całej serii, mocnej serii, eksponującej narządy płciowe w różnych sytuacjach damsko-męsko ... zwierzęcych. Rysunki zostały wykonane ponad 10 lat temu z przeznaczeniem dla dorosłego odbiorcy.
Co „zabawne” w pierwszej chwili ani nauczyciele szkoły w której doszło do wpadki ani nawet norweski minister edukacji nie wiedzieli dużego problemu z zamieszczeniem takiej ilustracji w pracy domowej dla maluchów. Tłumacząc się mniej wiecej "No przecież rysunek wygląda jak dziecięcy, jest na nim słoń i jabłonka a to my dorośil widzimy w nim TO" … eh.
Tylko się "cieszyć", że osobie odpowiedzialnej za przygotowanie pracy domowej nie wpadły w oko inne "dziecięce rysunki" tej artystki.
Chyba bym padła gdybym zobaczyła u mojej pierwszoklasistki tak zilustrowaną pracę domową.