O ustawie „porządkującej” procedury in vitro mówiło się w Polsce od kilku miesięcy. Przyjrzyjmy się zatem obecnej sytuacji – jak wygląda „uregulowane in vitro” w praktyce?
O ustawie „porządkującej” procedury in vitro mówiło się w Polsce od kilku miesięcy. Nowe przepisy weszły w życie 1 listopada, ale część osób nadal nie wie, co dokładnie oznacza to dla tych, którzy marzą o dziecku. Przyjrzyjmy się zatem obecnej sytuacji – jak wygląda „uregulowane in vitro” w praktyce?
Zmiany dla wszystkich
W związku z trwającym do 2016 roku rządowym programem dofinansowania zabiegów in vitro, kwestie dyskusyjne pojawiają się już tutaj. Mianowicie, często pada pytanie, czy nowe przepisy dotyczą tylko tych, którzy korzystają z finansowego wsparcia od rządu czy może raczej także tych, którzy płacą za procedurę w własnej kieszeni.
Rację mają ci, którzy twierdzą, że rządowy program nie ma tutaj „nic do rzeczy”. Nowe prawo dotyczy wszystkich, także tych, którzy nie chcą albo nie mogą korzystać z dofinansowania.
Nie dla samotnych
Przed wejściem ustawy w życie, tj. przed 1 listopada, na dziecko „z in vitro” mogły zdecydować się również panie samotne. Teraz jest to już niemożliwe. In vitro to opcja dostępna jedynie dla małżeństw oraz dla par będących w nieformalnym związku.
Aby uniknąć sytuacji, w której przyszła mama zechciałaby „nagiąć” prawo i zadeklarować istnienie nieprawdziwego związku w celu skorzystania z procedury in vitro, zastosowane pewnego rodzaju zaostrzenie. Mianowicie, partnerzy z nieformalnego związku, zanim otrzymają „zgodę” na zabieg in vitro, muszą udać się do Urzędu Stanu Cywilnego, gdzie przyszły tata uzna ojcostwo swoich komórek rozrodczych wykorzystanych do in vitro.
Ochrona zarodków
Zgodnie z nowymi przepisami dotyczącymi in vitro, u jednej kobiety nie można zapłodnić więcej niż sześć komórek jajowych – niezależnie od tego, ile z nich uda się pobrać. Ma to na celu ochronę zarodków, czyli niedopuszczanie do sytuacji, gdy zapłodnione komórki zostaną później niewykorzystane/zniszczone.
W wyjątkowej sytuacji są panie, które przekroczyły już 35 rok życia, które bezskutecznie podchodziły już co najmniej dwukrotnie do procedury in vitro albo u których lekarz stwierdza dodatkową chorobę, która może zmniejszać szanse sukcesu.
Warto też dodać, że w myśl nowych przepisów zakazane jest niszczenie zamrożonych zarodków – grozi za to nawet do 5 lat więzienia.
Kontrowersje
Nowe przepisy od początku budziły wiele kontrowersji i tak jest do tej pory. Co najbardziej bulwersuje tych, którzy interesują się tematem?
- Sytuacja samotnych kobiet mających już zamrożone komórki w klinikach.
Jako, że przed wejściem przepisów w życie kobiety samotne mogły bez przeszkód korzystać z procedury in vitro, w klinikach obecnie przechowywanych jest wiele ich zamrożonych zarodków. Przedmiotem sporych kontrowersji jest fakt, że obecnie panie te nie mogą z nich skorzystać – rozwiązaniem jest albo znalezienie „ojca”, który zdecyduje się na uznanie ojcostwa w Urzędzie Stanu Cywilnego albo przekazanie swoich komórek „do adopcji” (na zasadzie ofiarowania innym parom).
Wobec takiej sytuacji pojawiają się już głosy, że jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji jest zabranie komórek z polskiej kliniki i poddanie się zabiegowi in vitro za granicą.
- Zapis w Urzędzie Stanu cywilnego.
Jako, że obecnie przyszły ojciec dziecka, który nie pozostaje w związku formalnym z ich matką, musi zadeklarować swoje przyszłe ojcostwo w Urzędzie Stanu Cywilnego, pojawia się kolejny kontrowersyjny aspekt. Mianowicie – dostęp około 15-tu tysięcy urzędników do informacji o „drodze powstania” dziecka. Skutki tego mogą być poważne. I jak podkreślają sceptycy, trudno oczekiwać, by każda z tych osób cechowała się wyjątkową dyskrecją.
- Wiek? Bez znaczenia.
Latem bieżącego roku pretekstem do rozmów na temat nieuregulowanej sytuacji in vitro w Polsce był przypadek 60-letniej matki, która na skutek poddania się procedurze urodziła bliźnięta. Wiele osób oczekiwało, że wraz z wejściem w życie nowej ustawy kwestie maksymalnego wieku przyszłych rodziców zostaną uregulowane. Tak się jednak nie stało – innymi słowy, w Polsce mamą dziecka z in vitro nie może zostać 30-letnia singielka, ale 60-letnia mężatka… już tak.