Dyskryminowana niepłodność wtórna

Czasem starania o drugie dziecko, kończą się fiaskiem i są dramatem pary, którą dotyka niepłodność wtórna

niepłodność wtórna

Coraz chętniej „dostrzegamy” problem niepłodności, coraz częściej wykazujemy zrozumienie wobec dramatu niepłodnych par i w końcu – coraz rzadziej rzucamy bezmyślne „Kiedy dziecko?”, gdy ona długo nie jest w ciąży. Wydaje się, że idziemy w dobrym kierunku, ale… wszystko się zmienia, gdy w grę wchodzi niepłodność wtórna.

Dla uściślenia – o niepłodności wtórnej mówimy wtedy, kiedy para ma już jedno dziecko, ale starania o drugie wciąż kończą się fiaskiem (ze znanych albo nieznanych przyczyn). Coraz częściej można spotkać się z głosami, że problem ten jest bardzo dyskryminowany. Dlaczego? Co boli niepłodne mamy?

Posądzanie o egoizm

Jeszcze dwadzieścia lat temu, gdy jakaś para małżonków w rodzinie „zwlekała” z ogłoszeniem radosnej rodziny, posądzana była o egoizm. Że wygodni, że najpierw kariera, „a potem będą problemy”. Dzisiaj jesteśmy ostrożniejsi w takich domysłach i znacznie bardziej oszczędni w słowach – oczywiste jest przecież, że być może przyczyną braku dziecka są po prostu problemy zdrowotne.

A co dzieje się, gdy młodzi rodzice mają już kilkuletnie dziecko i nie wspominają o drugim? Tu już nie mamy oporów. Słowa: „No tak, dwa plus jeden to dziś popularny model” nie należą do rzadkości. Co więcej, takim rodzicom zarzuca się… stawianie swojej wygody ponad dobro dziecka. „Jedynakowi przydałoby się rodzeństwo, krzywdę mu robią”. Do rzadkości należą wówczas domysły, że może dana para po prostu nie może mieć drugiej pociechy. Dlaczego? O tym w kolejnym punkcie.

Bagatelizowanie problemu

W ogólnej opinii utarło się przeświadczenie, że „jak jest jedno, to i drugie może być”. A jeśli go nie ma, to na pewno nie z poważnych powodów, bo wówczas… nie byłoby i pierwszego. Co więcej – gdy już temat zostanie poruszony w towarzystwie samych zainteresowanych, znajomi czy rodzina nie mają oporów, aby zadać pytanie w stylu: „No ale co wam właściwie jest, przecież urodziłaś już jedno dziecko”. Dyskrecja, wyczucie, delikatność – wszystko to schodzi na drugi plan. A przecież przyczyn niepłodności wtórnej może być bardzo dużo i wcale nie muszą różnic się od kłopotów par niemających jeszcze dzieci.

„Granie” dzieckiem

Do najbardziej widocznych i jednocześnie najbardziej przykrych oznak dyskryminacji niepłodności wtórnej należy tzw. „granie” dzieckiem, czyli mówienie do niego np. „Na pewno chciałbyś siostrzyczkę! Poproś mamusię, żeby zrobiła ci taki prezent!”.

W życiu niemal każdego kilkulatka przychodzi moment, w którym zaczyna ono pytać czy wręcz prosić o rodzeństwo. Dla jego mamy, która ciągle nie może zajść w ciążę albo ma za sobą kilka poronień, takie chwile są niezwykle bolesne. Potrzeba wielkiego opanowania i umiejętnego doboru słów, aby jak najdelikatniej wytłumaczyć dziecku powody takiej, a nie innej sytuacji.

Jeśli w tych okolicznościach pojawia się ktoś, kto mówi „Mamusia na pewno się zgodzi na braciszka, tylko ładnie poproś”, to sytuacja z trudnej staje się fatalna. Nie tylko sprawia się przykrość zarówno dziecku, jak i mamie, ale też stawia pod znakiem zapytania wiarygodność jej tłumaczeń. Bo skoro wujek mówi, że wystarczy poprosić, to może mama po prostu kłamie…?

Nieumiejętne pocieszanie

Wobec powyższego można by pokusić się o stwierdzenie, że rozwiązaniem tych wszystkich problemów jest zwyczajne „przyznanie się” do niepłodności. Myli się jednak ten, kto uważa, że to „załatwia sprawę” i wywołuje w bliskich ogrom empatii i zrozumienia.

Wiele mam borykających się z tym problemem podkreśla, że otwarte mówienie o niepłodności skutkuje przede wszystkim… nieumiejętnym pocieszaniem. Przykładem są tu słowa: „Ale masz jedno, nie jest tak źle!”. Nie podlega wątpliwości, że jest to znacznie lepsza sytuacja, niż nieposiadanie ani jednego dziecka. Ale nie oznacza to jednocześnie, że niepłodność wtórna boli w mniejszym stopniu. Tego nie można tak „wycenić”.

Innym „ciekawym” tekstem kierowanym do rodziców jednego dziecka jest standardowe: „A kojarzycie Anię i Krzyśka? Ci to dopiero mają tragedię, nie mogą mieć w ogóle dzieci. Pomyślcie o nich!”. Mamy borykające się z niepłodnością pytają wówczas retorycznie, czemu właściwie ma służyć takie porównywanie problemów i pocieszanie się nieszczęściem innych? I dlaczego w takim razie nie może pójść to w drugą stronę – widzimy rodziców trójki dzieci, dlaczego im się udaje, a nam nie? Każdy ma prawo do przeżywania swojego nieszczęścia, o czym, niestety, niektórzy zdają się zapominać. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z czasem i ten rodzaj niepłodności zacznie spotykać się ze zwykłym zrozumieniem i empatią – tym, czego najbardziej potrzeba danej rodzinie.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia