Obraz bujającego się dziecka natychmiast rodzi przypuszczenia o chorobie sierocej. Czy jest się czego bać?
Obraz bujającego się dziecka natychmiast rodzi przypuszczenia o chorobie sierocej i biednym, opuszczonym maluchu. Tym bardziej niepokoi, gdy pewnego dnia „przyłapujemy” nasze własne szczęście na rytmicznym poruszaniu się. Czy jest się czego bać? Co robić?
Taki „obrazek” może naprawdę martwić. Niektóre dzieci „wyłączają się” podczas rytmicznego bujania się na boki albo w przód i tył, inne nawet uderzają przy tym główką np. w ścianę. W pierwszej chwili masz prawo nawet zastanawiać się, czy twoje dziecko jest zdrowe psychicznie. Spokojnie – na szczęście w większości przypadków objaw ten nie świadczy o żadnej nieprawidłowości.
Dlaczego dziecko się buja?
Bujanie się jest najczęściej „objawem” podobnym do rytmicznego, równie niepokojącego rodziców uderzania się w główkę. „Objawem” w cudzysłowie, ponieważ w rzeczywistości nie świadczy to o nieprawidłowości.
Dziecko uderza się lub buja, ponieważ pomaga mu to się uspokoić, ukoić ból, czasem działa stymulująco, gdy malec się zwyczajnie nudzi. Dlaczego akurat bujanie albo uderzanie? Ponieważ jest rytmiczne, jednostajne, relaksujące. Można by się pokusić o przyrównanie bujania się całym ciałem do zwykłego bujania na huśtawce. Ten drugi przypadek nas nie niepokoi, a przecież zasada działania jest bardzo podobna. Jednostajny ruch, wyciszenie. Niemowlęta uspokajają się w bujających ramionach matki, starsze dzieci szukają tego bodźca same.
Gdy nasza pociecha nagle zaczęła się lubować w bujaniu się, warto przede wszystkim upewnić się, że przyczyną nie jest ból. Czasem dzieci próbują go „zagłuszyć” właśnie poprzez rytmiczne, uspokajające ruchy. Wizyta u pediatry, zbadanie brzuszka, uszu, gardła – to niezbędne minimum.
Oczywiście na wszelki wypadek można także zrobić krok dalej i udać się do neurologa z bujającym się dzieckiem. Jeżeli jednak oprócz tego jednego zachowania nic nie wzbudza naszych „zastrzeżeń” i malec wydaje się rozwijać zupełnie zdrowo, to najprawdopodobniej jedynym zaleceniem specjalisty będzie obserwacja.
Bujanie się dziecka – czy to objaw choroby?
Jeżeli twoje dziecko regularnie się buja, może się zdarzyć, że ktoś z otoczenia rzuci bezmyślne: „A może to choroba sieroca, co…?” I zupełnie naturalne jest, że możesz zacząć się nad tym zastanawiać – to właśnie z tą chorobą psychiczną kojarzymy bujanie się. To jednak BARDZO zgeneralizowane podejście do tematu i niepotrzebne wzbudzanie paniki.
Uściślijmy. Choroba sieroca to nie tylko „bujanie się”, a ryzyko wystąpienia tej choroby w przypadku, gdy kochająca mama jest ciągle obok, praktycznie nie istnieje (nawet, jeśli chodzi na kilka godzin do pracy).
Zapadnięcie na chorobę sierocą, zwaną też chorobą braku miłości, to długi i skomplikowany proces, który ma znacznie więcej objawów. Przede wszystkim – musi nastąpić „sieroctwo”, jakaś forma odrzucenia lub izolacji. Dlatego narażone są na nią dzieci, które bardzo długo przebywają w szpitalach i których rodzice nie mogą odwiedzać, maluchy, które straciły rodziców albo mamę (zaburzenie występuje rzadziej, gdy odchodzi ojciec). Oczywiście przypadek taki może wystąpić także w „zwykłych” rodzinach, ale tylko w tych, w których rodzice tak naprawdę odrzucają dziecko, wyraźnie dają mu do zrozumienia, że jest niekochane.
Choroba sieroca przebiega na trzech etapach – najpierw występuje duża agresja, krzyk, płacz, potem większy spokój z pogorszeniem się kondycji malca (np. dziecko traci na wadze, jest blade), w końcu w fazie trzeciej dochodzi do dużego wyciszenia, zobojętnienia na wiele bodźców i pozornego odrzucenia matki.
Aby w pełni zrozumieć, jak bardzo choroba sieroca różni się od „zwykłego kiwania”, należy podkreślić, że chore dziecko prezentuje cały szereg innych objawów. Są to zaburzenia apetytu, moczenie nocne, nadpobudliwość, agresja, obgryzanie paznokci (czasem aż do krwi), autoagresja w innych postaciach, wymioty i biegunki, wolniejszy rozwój fizyczny i umysłowy.
Dziecko się buja – co robić?
Prawdopodobieństwo, że zauważasz u swojego dziecka rzeczywiste objawy choroby sierocej, jest naprawdę minimalne. Co zatem robić, gdy dziecko się buja, a ty już wiesz, że to nie choroba?
W pierwszej kolejności odwiedź pediatrę, sprawdź, czy dziecku nic nie dolega, a potem obserwuj i dyskretnie działaj. Jeśli dziecko buja się bardzo mocno – zabezpiecz np. podłogę czy łóżeczko, aby nie zrobiło sobie krzywdy. Gdy nie możesz już tego znieść – „ocknij” dziecko z letargu i po prostu je czymś zajmij („Ok, słoneczko, dość tej zabawy, idziemy na spacer!”). Dopóki nie widzisz innych objawów, sprawa jest pod kontrolą. I prawdopodobnie zapomnicie o niej już w ciągu kilku kolejnych miesięcy.