Purple crying – co to właściwie jest?
Nazwa „purple crying” pochodzi od purpurowego koloru buzi niemowlęcia, które zanosi się trudnym do ukojenia płaczem. Termin ten został wymyślony przez pediatrę Ronalda Barr – specjalistę, który od lat bada przyczyny płaczu malutkich dzieci.
Słowo „purple” to także skrót od wyrazów, które charakteryzują dany rodzaj płaczu. Oto szczegóły:
P – peak of crying, czyli szczyt płaczu, przypadający około 5-6 tygodnia życia dziecka.
U – unexpected, czyli nieprzewidywalność. Nie wiadomo, dlaczego dziecko nagle zaczyna mocno płakać.
R – resists soothing, czyli trudności z uspokojeniem maluszka. Nie działa to, co zwykle skutkuje, gdy dziecko jest marudne albo zmęczone.
P – pain-like face, czyli zbolały wyraz twarzy. Dziecko sprawia wrażenie, jakby bardzo cierpiało.
L – long lasting, czyli długi czas trwania. Niektóre dzieci płaczą bez powodu przez godzinę, inne nawet ponad 5 godzin.
E – evening, czyli występowanie płaczu wieczorami. Z tego powodu często uważa się, że dziecko cierpi na kolki. Wykazano jednak, że dzieci cierpiące na kolki reagują jeszcze większym płaczem podczas badania lekarskiego, a „purple crying” tego nie wywołuje.
Czy purple crying to coś złego?
„Purple crying” pierwszy raz pojawia się między 2 a 3 tygodniem życia dziecka i łagodnie ustępuje w okolicach 2-3 miesiąca. To trudny czas dla rodziców, którzy zastanawiają się, jakie są powody takiego zachowania maluszka i czy płacz ten jest oznaką cierpienia oraz wynikiem poważniejszych dolegliwości.
Oczywiście zawsze, gdy zauważamy, że niemowlę zachowuje się w niepokojący sposób, należy skonsultować się z lekarzem. Tak małe dziecko nie jest w stanie powiedzieć, że odczuwa ból, wobec czego niezbędne jest badanie fizykalne oraz wykonanie morfologii oraz CRP, które pozwoli wykluczyć stan zapalny toczący się w organizmie.
Jedynie u 5% dzieci, które codziennie zanoszą się płaczem, pediatrzy stwierdzają występowanie męczących dolegliwości (np. refluks żołądkowo – przełykowy). Pozostałe maluchy są po prostu zdrowe – skąd jednak ten płacz?
Według specjalistów, jest to po prostu etap rozwoju, który cała rodzina musi przetrwać. To trudne, ale pamiętaj, że stan nie potrwa długo – zaledwie kilka tygodni.
Jak pomóc dziecku, które wpada w „purple crying”
Powiedzieć sobie lekko „ot, to faza rozwoju” to jedno, ale bezradnie patrzeć na bordowe z płaczu niemowlę – to już gorsza sprawa. Co robić, gdy maleństwo nagle wpada w „czarną rozpacz”?
bądź blisko
Kołysz, tul, całuj. Pod żadnym pozorem nie słuchaj bzdur o tym, że dziecko musi się wypłakać, a wy nie możecie dać się „sterroryzować”. Bądź blisko swojego maluszka i zachowaj cierpliwość (wiemy, że to chwilami szalenie trudne!).
Jeśli jednak czujesz, że lada moment i nie wytrzymasz – po prostu wybuchniesz, to poproś kogoś o przejęcie opieki nad dzieckiem i udaj się na uspokajający spacer.
wykorzystuj „biały szum”
„Biały szum” to jednostajny, buczący lub szumiący dźwięk, który pozwala dziecku odseparować się od innych, drażniących je bodźców. Może to być dźwięk nawilżacza powietrza, suszarki albo ściągnięty z sieci dźwięk bicia serca.
zmieniaj pozycję
Czasami najprostsze rozwiązanie są najskuteczniejsze. Być może twoje dziecko uspokoi się, gdy będzie w ramionach nie twoich, a taty, być może upragnioną ciszę przyniesie wsuniecie dziecka do nosidła. Próbuj!
wprowadzaj rutynę
Rutynowo płynące dni pozwalają skrócić czas występowania „purple crying” . Wykorzystaj tę wiedzę i dbaj o to, by dzień był przewidywalny: spacer o tej samej godzinie, kąpiel o tej samej porze, te same ruchy i kolejność.
Nie katuj się wyrzutami sumienia!
Jeśli dziecko codziennie płacze nawet i przez trzy godziny, łatwo wpaść w pułapkę wyrzutów sumienia. Przecież jesteście rodzicami, powinniście umieć zrozumieć własne dziecko i mu pomóc!
Niestety wygląda na to, że akurat na „purple crying” macie niewielki wpływ. Dlatego głowa go góry – jesteście dobrymi rodzicami, którzy po prostu mierzą się z trudnym etapem rozwoju maluszka. Już niedługo będziecie mieć go za sobą.