Gdy słyszysz kolejny raz mity dotyczące płaczu niemowlęcia nie bój się powiedzieć, że są po prostu głupie.
Płacz dziecka i często powtarzane mity
Wokół wychowania dzieci narosło wiele mitów. Niektóre bawią, inne irytują, inne są po prostu okrutne, patrząc z punktu widzenia dziecka. I do tych ostatnich bez wątpienia należą mity dotyczące płaczu niemowląt. Dlatego gdy je usłyszysz – ignoruj. Gdy słyszysz kolejny raz – nie wahaj się przed ostrą odpowiedzią. I nie bój się powiedzieć, że poniższe twierdzenia są po prostu… bezdennie głupie.
Płacze, bo już jest rozpieszczone
Inne wersje – „nauczyłaś, to masz”, „pewnie nosiłaś ciągle, to teraz co się dziwić” itd., itd. Założenie jest jedno – dziecko płacze, bo nauczyłaś je, że może dostawać wszystko to, czego tylko zapragnie, bez zwracania uwagi na to, że ty też masz swoje potrzeby (przynajmniej tak wynika z definicji rozpieszczenia).
Doprawdy, trzeba mieć bardzo ograniczone pole widzenia, aby wygłaszać takie twierdzenia – a dodajmy, że niektórzy mówią tak już o czterotygodniowych niemowlętach. Dla jasności zatem – niemowlę nie może być rozpieszczone. Nie może zauważać potrzeb innych i ich ignorować, bo po prostu nie jest jeszcze na tyle dojrzałe psychicznie. Ponadto, jeśli dziecko orientuje się, że płaczem przyciąga mamę, to należy jej tylko serdecznie pogratulować – oznacza to, że reaguje ona na jego potrzeby. A potrzeby niemowlęcia to głód, bliskość, czułość, sen.
Dziecko płacze bo terroryzuje, nie daj się!
To mit z pogranicza punktu powyżej. Ten dziwny tok myślenia zakłada, że malutkie dziecko tworzy sobie w głowie jakiś niecny plan. Że kombinuje i rachuje. Potrafi myśleć przyczynowo – skutkowo i świetnie to wykorzystuje. A może nawet zakłada: „Będę tak długo wył, że w końcu wygram tę bitwę”.
Każdemu, kto wygłasza takie herezje, radzimy odpowiedzieć: „Opanuj się. To niemowlę. Mały człowieczek, który nawet nie wie, że odbicie w lustrze należy do niego. Daleko mu do terroryzowania kogokolwiek, płacze, bo czegoś potrzebuje”.
Dziecko musi się wypłakać przed zaśnięciem!
Aż ciarki przechodzą na myśl o wszystkich biednych dzieciach, które przez długie minuty albo i godziny płaczą w łóżeczkach. Dziecko, które nie może zasnąć i płacze, najpewniej rzeczywiście w końcu wyczerpane uśnie. Ale nie dlatego, że dostało to, czego pragnęło, czyli wypłakało odpowiednią ilość łez. Szloch niemowlęcia i jego krzyk nie są mu potrzebne do zaśnięcia, tak, jak nie są potrzebne nam. Dziecko czegoś potrzebuje. Może bliskości mamy, może jej dotyku, może jej głosu, może mleka – a może samo nie wie, czego.
Maluch, który zasnął po długim czasie płaczu nie zasypia szczęśliwy. Nie wie, co się dzieje. Nie ma pojęcia, dlaczego mama nie przychodzi. Nie wiemy, jak się boi, ale zapewne bardzo. Pamiętajmy, że niemowlęta nie mają jeszcze nawet poczucia stałości – dla tak małego dziecka to, że znikasz z pokoju nie oznacza, że zostałaś w mieszkaniu. Znikasz, nie ma cię – to wszystko, co wie.
Traktuj takie mity z pogardą, a swoje dziecko tul, głaszcz, śpiewaj i kołysz przed zaśnięciem. Spokojnie, będzie jeszcze dużo czasu na zmiany i samodzielne zasypianie. Później.
Dziecko płacze bo go ktoś zauroczył
"Cóż, nie miałaś mamo czerwonej kokardki w wózku, to teraz słuchaj tego płaczu!" - zauroczenie, czyli coś w rodzaju rzucenia klątwy przez obcą osobę, to podstawa tego starodawnego wierzenia. Chronić ma przed tym czerwona kokardka, a gdy jej brakuje – dziecko cierpi.
Niech nie kusi cię „odczarowywanie” malca ani nawet zastanawianie się, czy to może być prawda. Zapewniamy – z kokardką czy bez, twoje dziecko płakałoby tak samo. Może po prostu metka bodziaka, strasznie kłuje go w plecki?
Dziecko płacze, bo nerwowe przez nerwową matkę
Jest nieco prawdy w stwierdzeniu, że dzieci, już nawet te malutkie, wyczuwają stany emocjonalne swoich rodziców. Ale niech tego typu powiedzenia nie wzbudzają twoich wyrzutów sumienia. Najczęściej jest bowiem dokładnie odwrotnie – mama jest nerwowa i spanikowana, bo dziecko ciągle płacze. Jeśli czujesz, że nie wyrabiasz, poproś kogoś o pomoc. Wyjdź na samotny spacer, odetchnij, nabierz sił. Bez wyrzutów sumienia.
Dziecko lubi sobie popłakać
Taka wisienka na torcie mitów o płaczu niemowlęcia. To twierdzenie bierze się zapewne z odmienności charakterów dzieci – niektóre płaczą sporo, drażni je byle drobiazg, inne są małymi oazami spokoju. Jednak niezależnie od tego, jakim typem jest twoje dziecko, jedno jest pewne – płacz nie jest dla niego miłym sposobem spędzania czasu. Twoje dziecko płacze, bo czegoś potrzebuje. Koniec, kropka.
Ty nie wiesz, ja nie wiem, ale dojdziemy do tego.
Zamiast słuchać niepotrzebnych i okrutnych twierdzeń dotyczących płaczu niemowlęcia, skup się na nim samym. Czasem będzie wymagało to od ciebie ogromnej cierpliwości, czasem powiedzenia: „Ok, oboje nie wiemy, o co chodzi, ale dojdziemy do tego”, jednak z czasem na pewno będzie lepiej. I za pół roku nie będziesz przeżywała katuszy sumienia na myśl, że pozwalałaś synkowi czy córce „wypłakać się” przez 40 minut, bo ktoś tak ci poradził.