Niemal każdy maluch ulewa niestety, u około 1% ulewających dzieci powstaje niebezpieczny zespół Sandifera.
Ulewanie pokarmu przez niemowlę prawie nigdy nie jest rozpatrywane w kategorii wielkiego problemu. Ot, norma, niemal każdy maluch ulewa – w niektórych przypadkach, gdy dolegliwość się nasila, lekarz ewentualnie zaleca zagęszczanie mleka. Niestety, u około 1% ulewających dzieci powstaje zespół Sandifera – choroba stawiająca wyzwanie diagnostom, a do tego powodująca cierpienie malca i grożąca poważnymi konsekwencjami dla jego zdrowia.
Czy refluks żołądka da się leczyć? - czyli między refluksem a chorobą refluksową
Zanim przejdziemy do samego zespołu Sandifera, warto wyjaśnić, czym tak naprawdę jest refluks żołądkowo – przełykowy występujący u niemowląt. Niemal w każdej poczekalni pediatrycznej można podsłuchać mamy debatujące o tym, jak i dlaczego warto leczyć refluks u małych dzieci. Zatroskani rodzice wymieniają się numerami do dobrych specjalistów wykonujących USG, mające wykluczyć lub potwierdzić problem u ich dziecka. Niestety, nie każdy zdaje sobie sprawę, że takie USG tak naprawdę niewiele może nam powiedzieć, a refluks sam w sobie nie jest żadnym problemem.
Refluks żołądka występujący u niemowląt jest zjawiskiem fizjologicznym. Innymi słowy – zupełnie normalne i naturalne jest to, że dziecko ulewa. Nie powoduje to u maluszka dyskomfortu bądź bólu i nie poddaje się leczeniu. Sprawa staje się kłopotliwa dopiero wówczas, kiedy dziecko, na skutek obfitego zwracania pokarmu, nie przybiera prawidłowo na wadze. I wówczas najczęściej zaleca się zagęszczanie mleka.
Zupełnie czym innym jest choroba refluksowa. Jeśli mamy z nią do czynienia, kwaśna treść z żołądka podrażnia błonę śluzową przełyku, powodując jego stan zapalny, a następnie owrzodzenie i nawet zwężenie przełyku. Choroba refluksowa, w przeciwieństwie do samego refluksu, jest dla dziecka źródłem cierpienia, bólu i braku komfortu.
Tutaj ważna uwaga – USG, na które tak często nalegają rodzice, nie jest w stanie potwierdzić lub wykluczyć choroby refluksowej. Jedyne, czego możemy dowiedzieć się na podstawie badania to to, czy pokarm się cofa. Ale ponownie – jeśli nawet, to może zostać to uznane za zupełnie naturalną rzecz w wieku niemowlęcym.
Czym jest Zespół Sandifera?
Jeśli nasze dziecko ma nieszczęście znaleźć się w wąskim gronie niemowląt z chorobą refluksową, po kilku miesiącach jego życia mogą pojawić się u niego bardzo niepokojące objawy. Przede wszystkim są to zaburzenia ruchowe o charakterze napadowym. W praktyce oznacza to, że nasza pociecha, dotąd świetnie się rozwijająca, nagle zaczyna wykonywać nietypowe ruchy. Najczęściej są to:
- ruchy o charakterze zgięciowym – dziecko nagle odchyla głowę do tyłu albo dociska ją do ramienia. Często (ale nie zawsze) napady takie mogą występować podczas jedzenia.
- zmiany w mimice twarzy (zwłaszcza podczas jedzenia). Możemy mieć wrażenie, że malec ma np. skurcz twarzy.
- odchylenia głowy w trakcie snu, tak, jakby dziecko karkiem chciało dotknąć pleców.
Do tej pory nie udało się jednoznacznie stwierdzić, dlaczego malec zaczyna wykonywać dane ruchy, jednak istnieje poważne podejrzenie, iż powodem jest chęć zredukowania uczucia bólu i pieczenia. W zespole Sandifera pH w przełyku spada poniżej 4. Oznacza to już poważne dolegliwości i może wyjaśniać właśnie takie zachowania.
Problemy z diagnozą Zespołu Sandifera
Zespól Sandifera bardzo często mylony jest z padaczką – z uwagi na napadowy charakter ruchów dziecka. Co gorsza, fachowe piśmiennictwo wskazuje na przypadki leczenia dzieci z zespołem Sandifera lekami przeciwpadaczkowymi. Nie tylko nie pomaga to malcowi w żadnym stopniu, ale także w oczywisty sposób może mu poważnie zaszkodzić.
Jak rozpoznać zespół Sandifera
Wobec powyższego nasuwa się pytanie – co może wskazywać na to, że nasze dziecko ma kłopoty właśnie natury gastrologicznej? Oto kilka ważnych wskaźników:
- Brak regresu w rozwoju. O ile większość niemowląt z zespołami padaczkowymi zatrzymuje się lub cofa w rozwoju, o tyle przy zespole Sandifera nic takiego się nie dzieje.
- Obfite ulewanie. Dzieci z zespołem Sandifera w pierwszych miesiącach życia ulewają bardzo często i bardzo obficie. Co istotne, ulewają np. po trzech godzinach od posiłku.
- Niechęć do pozycji leżącej. W praktyce wygląda to tak, że niemal wszystkie dzieci, które widujesz na spacerach, śpią spokojnie po kilku ruchach wózka, a twoje, ledwo co włożone do gondoli, krzyczy wniebogłosy. Uspokaja się dopiero wtedy, gdy zostanie wzięte na ręce. W domu, chociaż jest wyraźnie wyczerpane, budzi się z krzykiem po 20 minutach niespokojnej drzemki.
- Krztuszenie się treścią pokarmową. Część dzieci z zespołem Sandifera krztusi się przez sen. Wygląda to tak, że zupełnie spokojnie śpiący maluszek nagle zaczyna krztusić się bardzo mocno, bez żadnych „wstępów”.
- Niechęć do jedzenia albo nadmierny apetyt. W wielu przypadkach dzieci z zespołem Sandifera niechętnie jedzą – wiąże się to z odczuwaniem bólu i pieczenia. Inne wręcz przeciwnie – ciągle domagają się posiłku, co może wiązać się z chęcią „zagłuszenia” nieprzyjemnych doznań.
- Krztuszenie się i mlaskanie w pozycji pionowej – u starszych niemowląt. Niemowlęta z tym zespołem, które spędzają już większość aktywnego czasu w pozycji stojącej lub siedzącej, często krztuszą się nagle wracającą treścią pokarmową. Nie muszą już ulewać, ale rodzice zauważają, że dziecko regularnie „walczy” z cofającym się jedzeniem. Malec też często coś przeżuwa, chociaż nie był karmiony.
- Prawidłowe EEG. Nawet, jeśli podejrzewamy zespół Sandifera, konieczne jest wykonanie badania EEG u dziecka celem wykluczenia padaczki. Prawidłowe wyniki plus pozostałe objawy kierują nas w stronę prawidłowej diagnozy.
To może być zespół Sandifera – co dalej?
Jeśli u twojego dziecka wykluczono padaczkę i widzisz wiele w wyżej wymienionych objawów, nie bój się powiedzieć lekarzowi o swoim podejrzeniu i domagaj się skierowania do poradni gastro-enterologicznej. Przypuszczalnie kolejnym krokiem będzie badanie o nazwie pH-metria, które oceni poziom pH w przełyku dziecka. Jeśli choroba potwierdzi się, włączone zostanie odpowiednie leczenie, które błyskawicznie przyniesie efekty i ulgę dziecku. Może się wówczas okazać, że malec, który zawsze uważany był za „marudnego”, stanie się najbardziej spokojnym bobasem świata.