„Nie będziemy kłócić się przy dzieciach” to piękne postanowienie wielu rodziców. Dodajmy – równie piękne, co szybko zapominane. Czy wiesz, co czuje twoje dziecko, gdy kłócisz się z partnerem?
„Nie będziemy kłócić się przy dzieciach” to piękne postanowienie wielu rodziców. Dodajmy – równie piękne, co szybko zapominane. Bo emocje pojawiają się nagle, bo nie ma warunków, by odseparować dzieci, bo maluch i tak wygląda, jakby się tym nie przejmował albo, co najczęstsze – zwyczajnie nie potrafimy się opanować. Patrząc na dzieci, można by stwierdzić, że kłótnie nie mają na nie wielkiego wpływu. To jednak nieprawda. Czy wiesz, co czuje twoje dziecko, gdy kłócisz się z partnerem?
Wiele razy mamy wyrzuty sumienia z powodu gwałtownych kłótni przy dziecku – obiecujemy sobie „Następnym razem będzie inaczej”, a potem… nic się nie zmienia. Czego brakuje? Być może świadomości tego, co tak naprawdę czuje dziecko w domu pełnym kłótni i jak te konflikty na nie wpływają.
„A weź się odwal”, „Mam cię już serdecznie dość!” – co czuje wasze dziecko, gdy wy się kłócicie?
Kłótnia między rodzicami to dla dziecka olbrzymi stres. Olbrzymi – to jedno z największych obciążeń psychicznych dla kilkulatka. Dlaczego? Otóż dlatego, że w dziecięcym świecie dzieje się coś strasznego – ludzie, którzy są jego oparciem, autorytetem i największą miłością, zaczynają ze sobą walczyć. Zmieniają wyraz twarzy, używają okropnych słów, są agresywni albo płaczą. Świat się kończy – tak wygląda to w oczach dziecka.
Strach
Dziecko, którego rodzice się kłócą, odczuwa wielki strach. Ty wiesz, że mimo rzucenia: „To może się rozwiedziemy, jak ci tak źle!”, nic takiego się nie stanie. Dziecko nie ma o tym pojęcia, dla niego to realne zagrożenie.
Poczucie winy
To uczucie numer dwa. Jeśli kłótnię rozpoczął incydent związany z samym dzieckiem („Mówiłam, żebyś nie dawał mu słodyczy przed obiadem, zawsze jest tak samo!”), poczucie winy sięga zenitu. To nic, że powód jest błahy, a kłótnia rozgrywa się już o coś innego – nie ma znaczenia, w oczach dziecko to ono jest winne. I ten ciężar jest dla niego przerażający.
Niepewność
Zwłaszcza w rodzinach, w których kłótnie zdarzają się często. Dziecko nie wie, kiedy nastąpi wybuch. Kiedy mama z super czułej zmieni się w tę z wykrzywioną twarzą, która za nic i z agresywną miną każe wyjść do swojego pokoju. Kiedy tata na słowa „Tato….?” Odpowie z wściekłością: „No czego chcesz?! Nie mam humoru teraz!”
Bezradność
Wszystkie znane dziecku sposoby „ugrania” sobie rodziców nie działają. Uśmiech, próba rozmowy, płacz – wszystko w jednej sekundzie jest nieistotne, a rodzice są po prostu źli. Dziecko traci poczucie jakiejkolwiek mocy sprawczej, gdy na jego oczach dzieje się coś złego.
Panika
Gdy dzieje się coś naprawdę złego. Tata wychodzi z domu, znika po tym, jak z hałasem zatrzaskują się drzwi. Mama popłakuje w kuchni i udaje, że nic się nie stało. Dziecko w takiej sytuacji odczuwa prawdziwą panikę, co często widać w jego oczach.
Oczywiście dzieci na te emocje reagują bardzo różnie. Niektóre milkną albo udają, że nic nie słyszą. Bawią się w kącie, jakby nic się nie działo. Inne stoją i patrzą na rodziców z rozszerzonymi oczami, jeszcze inne zaczynają płakać albo krzyczeć, próbując przyprowadzić dawny ład. Reagują różnie, czują to samo.
Psychika dziecka po "pięciuset czterdziestu trzech" kłótniach rodziców – czyli o długodystansowym wpływie konfliktów
Uczucia i emocje to jedno, wpływ długofalowy – to już zupełnie inna rzecz. Postawmy sprawę jasno. Nie ma takiej możliwości, aby regularne, pełne agresji, przeładowane ironią albo złośliwościami, bogate w krzyki kłótnie rodziców nie wpłynęły na psychikę dziecka. To zwyczajnie niemożliwe. Jeśli kłócicie się często, to wasze dzieci są świadkami miliona takich scen. I prędzej czy później one się na nich odbiją.
O jakich konsekwencjach takich kłótni możemy mówić?
Na początek o wszystkich tych, które mają tło nerwicowe i przejawiają się w dolegliwościach fizycznych. Dziecko może więc wymiotować, przejawiać różnego rodzaju tiki, zacząć się moczyć w nocy. Obgryzanie paznokci, skubanie warg, kiwanie się – wszystko to „fundują” swoim dzieciom rodzice kłócący się często, agresywnie i bez opamiętania. I nie mówimy tu o patologii, czyli ona jego butelką, on wyzywa ją od wiadomych. Wszystkie te „a weź, mam cię w dupie”, „łaski mi nie robisz, myślisz, że bym sobie nie dała rady bez ciebie?”, „no tak, synek mamusi, zapomniałam, że wyszłam za mąż za księcia” i tak dalej i tak dalej – one wystarczą, aby dziecko zaczęło budzić się w nocy z mokrym prześcieradłem.
Później mamy oczywiście całą masę konsekwencji natury psychicznej. Oczywistym spadkiem po kłótniach rodziców jest brak pewności siebie u dziecka. Agresja przejawiana w stronę rodziców i rówieśników – w końcu dziecko gdzieś musi wyładować swoją frustrację, gniew i strach (my też tak robimy!). Płaczliwość, lęki nocne. A w dorosłych życiu – kompletna nieumiejętność rozwiązywania konfliktów w konstruktywny sposób, forsowanie własnych interesów za wszelką cenę.
Sposób, w jaki kłótnie rodziców odbijają się na dzieciach w dużym stopniu zależy od tego, jak te kłótnie wyglądają – czy mama płacze, czy padają wulgaryzmy, czy rodzice mają długie „ciche dni”. Zawsze jednak mają one charakter negatywny i długofalowy.
Jak kłócić się przy dzieciach?
Bo to, że nie kłócić się nie sposób, jest sprawą oczywistą. Nie istnieją związki, w których ludzie nie wpadają w konflikty. Nie zawsze też jest możliwość „przełożenia” kłótni albo odbycia jej na osobności. Jak zatem kłócić się przy dziecku? To proste – ustalcie kilka ważnych zasad:
- Jeśli to możliwe – wyjdźcie.
Nawet do łazienki, jeśli mieszkacie w kawalerce. Co jednak szczególnie ważne – to wy wychodzicie, a nie dziecko. Wysyłanie pociechy ostrym tonem do swojego pokoju (z krzykiem, jeśli zaczyna protestować, bo np. ogląda bajkę) jest nieporozumieniem i rodzi w dziecku poczucie, ze czymś zawiniło. Wy chcecie się kłócić, to wy wyjdźcie. Proste. W świecie dorosłych to też tak działa, prawda?
- Bez krzyku.
Dzieci boją się tego, że rodzice krzyczą, po prostu. Powstrzymajcie się i starajcie mówić normalnie, najlepiej przyciszonym tonem.
- Bez wulgaryzmów.
Nie ma, że się „wymsknęło” albo „bo ja tak mam, jak się zdenerwuję”. Wulgaryzmy są dla dziecko czymś przerażającym, nawet stosowane jako przerywnik.
- Bez wyżywania się.
Wasze dziecko nie jest winne waszej kłótni, więc nie wyżywajcie się na nim. Ostry ton skierowany do dziecka po kłótni z partnerem jest zwyczajnie żałosny i krzywdzący.
- Bez agresywnych ruchów i gróźb.
Trzaskanie drzwiami, rzucenie talerzem albo kopnięcie w coś to dla waszego dziecka wisienka na torcie przerażenia. Idź do łazienki i wal w poduszkę, jeśli już musisz.
Starajcie się używać argumentów, zamiast robić wycieczki do rocznych wspomnień i żalu pt. „Bo ty nigdy”. Jeśli coś wam leży mocniej na sercu, to pogadajcie, gdy nie będzie dzieci – wtedy możecie robić, co się wam tylko podoba i krzywdzić tylko siebie.
Na koniec ważna uwaga – skoro dziecko widzi, jak się kłócicie, niech widzi także, jak się przepraszacie. To, plus wyjaśnienie sytuacji bardzo dużo znaczą dla dziecka.