Samodzielne małe dziecko – czy to możliwe

Czy 2,5-latka można nauczyć samodzielności? 

jak uczyć dziecko samodzielności

Czy 2,5-latka można nauczyć samodzielności? Oczywiście nie, jeśli mamy na myśli dziecko radzące sobie samo… ze wszystkim. Na pewno jednak tak, gdy mówimy o samoobsługowych drobiazgach i przekonaniu, że należy pomagać mamie i tacie. Żeby bowiem starsze dziecko nie protestowało przy podejmowaniu obowiązków, młodsze musi je po prostu polubić.

Wbrew pozorom, wszystko to nie jest takie proste – nauczenie szkraba samodzielności wymaga od rodziców sporego wysiłku i dużej dawki cierpliwości.

„On jest jeszcze taki malutki!” – czyli o błędach mamy i taty

Często tego nie zauważamy, ale dzieci bardzo szybko pragną przejawiać inicjatywę w podejmowaniu codziennych obowiązków i uwielbiają zajmować się samoobsługą. Znane wszystkim „ja sam!” pojawia się już między pierwszym a drugim rokiem życia! Niemal każdy specjalista jest przekonany, że warto to wykorzystać, ale… rodzice popełniają na tym polu różnorakie błędy. Jakie?

  • „Daj, mamusia zrobi to szybciej”

To oczywiste, że gdy spieszymy się do pracy, a dziecko pragnie założyć buty samo, możemy się zniecierpliwić – w końcu zajmuje mu to dobre dziesięć minut! Unikajmy jednak natychmiastowego „studzenia” zapału dziecka. Zamiast tego, dajmy mu więcej czasu. Nie oznacza to, że mamy spóźnić się do pracy – wystarczy po prostu, że już dwadzieścia minut przed wyjściem podamy dziecku buty.

Warto też uważać, aby „daj, ja to zrobię” nie weszło nam w nawyk. W efekcie może się okazać, że niszczymy próby samodzielności nawet po kilkanaście razy dziennie.

  • „Założyć ci kurteczkę?”

Czasem po prostu nie przychodzi nam do głowy, że dziecko może już robić pewne rzeczy… samo. Wyręczamy więc dwulatka, bo jest malutki, trzylatka, bo to jeszcze „takie dzieciątko” i czterolatka, bo przecież to dopiero przedszkolak!

Zagrożenia wyręczania dziecka

Dlaczego właściwie warto pozwalać dziecku na ćwiczenie samodzielności? Otóż przede wszystkim dlatego, że dzięki temu maluch się nie zniechęca. Ciągłe powtarzanie „ja to zrobię lepiej” i „daj, nie poradzisz sobie” powoduje, że dziecko traci wiarę we własne możliwości. Zamiast smyka, który jest przekonany o własnych, sporych możliwościach, mamy dziecko niewierzące w swoje możliwości.

Ponadto, dziecko ciągle wyręczane staje się po prostu przyzwyczajone do tego, że pomagać… nie musi. Gdy wyręczamy  dwulatka, trzylatka a potem dziecko czteroletnie i nagle od pięciolatka oczekujemy wielkiej samodzielności, robimy sobie i jemu krzywdę. Bo dlaczego teraz, nagle, ono ma się zmieniać? Z punktu widzenia dziecka wygląda to jak: „o co im wszystkim nagle chodzi?”.

Jak wykorzystać pragnienie samodzielności u smyka?

Wobec powyższego pojawia się pytanie, jak właściwie wykorzystać chęć samodzielności malca? I od kiedy pozwalać mu na pomaganie w domu w celach przyzwyczajania się, że tak trzeba?

Zaczynamy wtedy, kiedy dziecko po prostu zaczyna czuć przyjemność w byciu samodzielnym. Jak to zrobić?

  • Sprzątanie po sobie

Jeśli chcesz, aby twoje dziecko miało „we krwi” sprzątanie po sobie, zacznij już od chwili, gdy ma ono nieco ponad rok. Po prostu, po zakończonej zabawie zacznij pokazywać malcowi, że sprzątanie następuje zawsze po zabawie i jest fajne. Zamiast z niechęcią robić wszystko sama, zachęć dziecko do współpracy. Zacznijcie wrzucać zabawki do pudełek, głośno powtarzając przy tym „bam!”. Starsze dziecko może już wziąć udział w  zawodach – np. kto szybciej posprząta, a czterolatkowi warto postawić już ultimatum. Innymi słowy, „jeśli nie posprzątasz, nie będzie odpoczynku, czyli bajki”.

Warto ułatwić dziecku zadanie. Jeśli oczekujesz, że wszystkie samochodziki będą stały w równym rzędzie, to cóż – każdego by to zniechęcało. Kup lepiej trzy kolorowe pudła na zabawki i każde oznacz naklejką – tu wrzucamy misie, tam samochody a jeszcze w innym klocki. Sprzątanie musi być łatwe.

  • Pomoc mamie w „dużym” sprzątaniu

W sobotę zawsze sprzątacie? Świetnie, zatem warto to wykorzystać. Jak tylko malec zechce ci pomóc, nie odsyłaj go do pokoju, ale daj mu gąbkę i wyślij tam, gdzie narobi najmniej „szkód” (zbyt mocno mocząc powierzchnie). Takim miejscem zawsze jest łazienka. Pokaż mu, jak się czyści kafelki i niech smyk sprząta pod twoim czujnym okiem.

Podobnie w przypadku wieszania prania, włączania pralki czy innych codziennych obowiązków. Zastanów się chwilkę, w czym dziecko może ci pomóc i daj mu jakieś małe zadanie.

Uwaga – warto pamiętać, że w przypadku bardzo małych dzieci nie oczekujemy od nich rzeczywistej pomocy. Czasem taki brzdąc więcej nabrudzi, niż wyczyści. Ale chodzi o to, aby wytłumaczyć mu błędy, pokazać właściwe działanie i przede wszystkim – nie zniechęcać.

  • Pomoc w kuchni

Wiele mam ma ciarki na samą myśl o tym, że dziecko ma im pomagać przy obiedzie. Ten bałagan i tempo… No, ale cóż – i tutaj warto wykorzystać zapał malca. Jak?

Oczywiście w żadnym przypadku nie można dać dziecku blendera, miksera czy noża. Jednak możemy „stworzyć” kilka kuchennych obowiązków. Jeśli przygotowujesz właśnie włoszczyznę do zupy, to wymieszaj pocięte kawałki marchewki, pora i selera, daj dziecku trzy miseczki  i poproś o rozdzielenie wszystkiego. Oczywiście nie jest to potrzebne, ale znacznie lepsze niż „idź do pokoju, ja to zrobię sama”.

Można też pozwolić maluchowi posmarować chleb masłem, wsypać płatki do miski czy rozłożyć sztućce. Szukajmy okazji do wykorzystania zapału dziecka, a na pewno je znajdziemy.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia