Najpierw długo i z niecierpliwością czekamy na nagły postęp mowy, a potem, gdy to już nastąpi… zagryzamy zęby, słysząc tysiąc osiemdziesiąte trzecie „dlaczego?”
Najpierw długo i z niecierpliwością czekamy na nagły postęp mowy, a potem, gdy to już nastąpi… zagryzamy zęby, słysząc tysiąc osiemdziesiąte trzecie „dlaczego?”. I chwilami sami wpadamy w pułapkę pytań, zadając sobie krótkie „rany, dlaczego ono ciągle, ale to ciągle pyta?” No właśnie – skąd bierze się „dlaczego?” I jak nie zwariować, zanim dziecko zaspokoi swoją ciekawość i zmniejszy ilość pytań do chociaż stu dziennie?
„Dlaczego niebo jest niebieskie?”, „Dlaczego ptaszek śpiewa?”, „Dlaczego babcia ma szare włosy?” – tych pytań można by jeszcze mnożyć, mnożyć i mnożyć. A do tego każda nasza odpowiedź rodzi kolejne pytanie – to niekończąca się zabawa. Aż chciałoby się czasem powiedzieć „Jesteś taki męczący, przestań już”. Zamiast tego, warto zastanowić się, dlaczego malec pyta.
Sztuka mówienia – wow!
Zacznijmy od tego, że to wcale nie jest tak, że trzy- czy czterolatek nagle „zrobił się szalenie ciekawski i żądny wiedzy”. Dziecko jest takie już od pierwszych miesięcy życia. I to, co do tej pory spędzało nam sen z powiek, czyli obecność naszego dziecka absolutnie wszędzie (i dotykanie wszystkiego, włącznie z rzeczami bardzo niebezpiecznymi) jest także przejawem ogromnej ciekawości. Kiedy jednak nagle dziecko odkrywa umiejętność mowy i związane z tym udogodnienia, okazuje się, że już nie musi wszystkiego sprawdzać – wystarczy zapytać mamy albo taty. A pytań jest po prostu całe, wielkie mnóstwo!
Pytania „dlaczego” są tak naprawdę czymś, co powinniśmy docenić – dziecko pyta właśnie nas, rodziców, bo rozpoczyna się etap „moja mama wszystko wie” i „mój tata wszystko potrafi”. Stajemy się autorytetami dla tego małego człowieka i wszystko to, co mówimy, jest niepodważalne w jego małej główce. Dlatego, choć temat wydaje się błahy, ważna jest nasza odpowiednia reakcja na te miliardy pytań – odpowiadając, tworzymy fundamenty wiedzy i relacji z nami.
Jak odpowiadać na dziecięce pytania?
Wydawałoby się – nic prostszego, niż odpowiedzieć na pytania kilkulatka. Ale doświadczeni w boju wiedzą, że to wcale nie jest takie łatwe. Pytania są przeróżne, czasem kłopotliwe, czasem zwyczajnie trudne, bywają też wręcz krępujące. Dlatego warto wiedzieć, jakie odpowiedzi będą właściwe.
- Prosto
Czasami sami wpadamy w pułapkę naszych oczekiwań. Kiedy dziecko pyta „mamo, a dlaczego rosną kwiatki?” to chcemy odpowiedzieć tak, aby dziecko zrozumiało proces powstawania roślin. Stop! Musimy pamiętać, że rozmawiamy z dzieckiem, któremu wystarczą zupełnie inne odpowiedzi, znacznie bardziej proste i wyrozumiałe. Zamiast więc odpowiadać: „Bo wiesz, jest coś takiego jak fotosynteza. Aby kwiatek mógł wyrosnąć, potrzebne jest mu…” powiedz zwyczajnie „żeby świat był piękny i żebyśmy mogli cieszyć się kwiatkami podczas spaceru”. Przy okazji nie poczujesz rozgoryczenia, że twoje dziecko trochę „nie docenia” wymyślnej historii o procesie tworzenia.
- Z pytaniem
Zamiast koncentrować się na odpowiadaniu, zrzuć uwagę dziecka na jego własne opinie i przy okazji dowiedz się, ile wie i ile rozumie. Znowu biorąc pod lupę pytanie o kwiatki, odpowiedz: „Kwiatki rosną, żeby było ładnie. A które najbardziej ci się podobają? Dlaczego róże?”
- Bez kłamania
Czasem dziecko pyta: „mamo, a dlaczego wujek pokłócił się z tatą?” i możesz oczywiście odpowiedzieć, że nie, to nie była kłótnia, oni „tylko żartowali” – ale wiedz, że twoja pociecha szybko wyczuje kłamstwo. Zamiast tego, wyjaśnij po prostu, że czasem ludzie mają inne zdania i nie potrafią zapanować nad złością. Nie musisz wyjaśniać przebiegu i powodu kłótni.
Rodzic z kontekście niewiedzy
A co, gdy okazuje się, że po prostu… nie wiesz, jak brzmi odpowiedź na zadane ci pytanie? Na przykład malec pyta „a co to za liść, od jakiego drzewa?”. Spokojnie, nie martw się o utratę autorytetu! Pokaż dziecku lepiej, jak zdobywać informację, których się nie posiada. I przy okazji zróbcie ze swojej niewiedzy ciekawe doświadczenie. W tym przypadku warto na przykład zabrać ze sobą na spacer album przyrodniczy i wspólnie z dzieckiem szukać właściwych opisów liści czy drzew. To dopiero budowanie autorytetu i więzi!
Zmęczenie, czyli gdy kolejne „dlaczego” przelewa czarę cierpliwości
Oczywiście w pewnym momencie każdy rodzic może poczuć, że ma zwyczajnie… dość. Nie chce już odpowiadać na setne pytanie, które tak naprawdę wydaje się być tylko i wyłącznie podstawą do zadania kolejnego, męczącego „dlaczego”. Co wtedy?
Cóż, powiedz dziecku prawdę – „jestem zmęczona, nie mam już dzisiaj sił odpowiadać na pytania”.
Tak nie mów!
Pamiętaj, by unikać zdań typu „jak urośniesz, to ci powiem”, „to nie twoja sprawa” czy „nie bądź niegrzeczny, o to się nie pyta”. Dziecko pyta, bo jest ciekawe i nie wie, że czasem nie wypada. Pytania o wózek inwalidzki znaczą dla niego tyle, co o rosnącą trawę. I to właśnie do nas, rodziców, należy wyjaśnienie tego tak, aby dziecko poznało świat tak, jak powinno.