Rękawiczki, szaliki, czapki i niewygodne kombinezony – dla rodziców małych dzieci zima oznacza nie tylko krótsze spacery, ale i więcej wysiłku przed wyjściem z domu.
Niestety, to nie koniec rodzicielskich obowiązków związanych z chłodniejszą porą roku. Jak bowiem od kilku sezonów tłumaczą specjaliści, pomęczyć musimy się także wtedy, gdy „pakujemy” malca do auta.
Przewożenie dziecka zimą
Jeszcze niedawno nikomu nie przyszło do głowy, aby ściągać malcowi kurtkę czy kombinezon przed umieszczeniem go w foteliku samochodowym. Istotne było przede wszystkim to, aby fotelik w ogóle był oraz by był wysokiej jakości, zapewniający dziecku bezpieczeństwo w maksymalnym stopniu.
Po serii crash testów, czyli organizowanych wypadków samochodowych z udziałem manekinów odpowiadających wadze prawdziwym ludziom stwierdzono, że sam fotelik samochodowy – nawet najlepszy, to zimą wciąż za mało. Okazało się bowiem, że gdy malec ma na sobie grubą warstwę w postaci kurtki/kombinezonu, pasy bezpieczeństwa niejako „kompresują” materiał. To z kolei oznacza, że między dzieckiem a pasami bezpieczeństwa zostaje duży „luz” – wystarczający, by swobodnie wsunąć dłoń dorosłego człowieka. I to właśnie ten luz w chwili wypadku powoduje, że dziecko (mimo zapiętych i ściągniętych pasów) może wysunąć się z fotelika.
Przewożenie dziecka w samochodzie – jak je ubrać?
O ile do wytycznych dotyczących zakupu dobrego fotelika samochodowego można łatwo się dostosować, o tyle już przewożenie malca bez kurtki jest o wiele bardziej wymagającą sprawą. Teoria teorią, ale w praktyce jest to zwyczajnie trudne i uciążliwe. Na dworze mróz, aż chce się bardziej opatulić maluszka, a tutaj mamy go rozbierać? To jednak jest możliwe.
Aby cała procedura przebiegła bez większego stresu, wystarczy nam 10 dodatkowych minut przed wyjściem z domu. Tyle potrzeba, aby samochód nagrzał się do temperatury, w której ściąganie z dziecka kurtki nie będzie torturą. Idziemy więc z malcem do auta, wkładamy je – wciąż w kurtce, do fotelika, włączamy silnik, po czym czekamy, aż samochód się nagrzeje (w okresie mrozów można w tym czasie zeskrobać szron z szyb). Gdy we wnętrzu auta robi się cieplej, siadamy obok dziecka, rozbieramy je i ponownie umieszczamy w foteliku. Oczywiście w większości samochodów będzie jeszcze dość chłodno, dlatego warto przykryć malca kurtką czy kocykiem. Możesz też kupić specjalny śpiworek do fotelika
Troska o bezpieczeństwo dziecka
„Nie, no to już jest przesada”, „Nie mam na to czasu”, „Mały zacząłby marudzić”, „To tylko 10 minut jazdy” – jeśli zastosujesz się do wytycznych związanych ze prawidłowym przewożeniem dziecka w okresie zimowym, spotkasz się z mnóstwem takich komentarzy. Najczęściej będą padały słowa o „przesadzie”. I nawet tobie może przejść przez głowę, że to rzeczywiście dużo zabawy, a do przedszkola przecież tylko kawałek samochodem. Wyjaśniamy zatem – to NIE JEST przesada.
Chociaż w wielu rodzicach tkwi przekonanie, że do wypadków samochodowych dochodzi na długich trasach, w istocie przecież jest to możliwe absolutnie wszędzie. Na pewno kojarzysz co najmniej kilka sytuacji z twojego miasta, gdzie rozbite samochody stały na środku niegroźnego skrzyżowania, prawda? Może być tak, że to was rzeczywiście nigdy nie spotka i przez 150 dni każdego roku będziesz „męczyć się” przy każdym wyjeździe z maluszkiem. Ale może być i tak, że 151-go dnia dojdzie do wypadku i będziesz dziękować sobie w duszy za to, że uratowałaś swojemu dziecku życie lub zdrowie.
Temperatura w samochodzie – jak nie przegrzać dziecka
Kolejna, ważna sprawa związana z przewożeniem dziecka zimą to dopasowywanie temperatury w pojeździe do tego jak ubrana jest nasza pociecha.
Od wielu lat mówi się o pozytywnym wpływie hartowania dziecka na jego zdrowie. Z drugiej strony lekarze przypominają, że hartowanie wymaga dobrego przygotowania i nie jest nim narażenie smyka na gwałtowną, radykalną zmianę temperatur (dlatego też latem nie nastawia się klimatyzacji na minimalną temperaturę, a jedynie cztery stopnie niższą od tej panującej na zewnątrz). Nie jest zatem dobrym rozwiązaniem doprowadzanie do sytuacji, w której na dworze jest -5, a w aucie 26 stopni Celsjusza. Jeśli nasza pociecha ma na sobie grube spodnie, pod spodem rajstopki, body, sweterek i przykryta jest kurtką/kocykiem, to ustawmy klimatyzację na 16/17 stopni. Tyle w zupełności wystarczy, a do tego samopoczucie dziecka będzie znacznie lepsze.