Nieśmiałe dziecko

Nieśmiałość nie jest cechą ułatwiającą życie – stąd też pragniemy, aby nasze pociechy raczej się jej wyzbyły

nieśmiałe dziecko

Nieśmiałość nie jest cechą ułatwiającą życie – stąd też pragniemy, aby nasze pociechy raczej się jej wyzbyły. Z drugiej strony, nie z każdego smyka można „zrobić” przebojowe dziecko – i dobrze, bo przecież nasza atrakcyjność polega także na różnorodności.

Warto zatem dowiedzieć się, kiedy warto malcowi pomóc oraz, co równie istotne - jakich zachowań się wystrzegać. Ma to duże znaczenie zwłaszcza, gdy mówimy o maluszkach w wieku między pierwszym a trzecim rokiem życia.

Nieśmiałość czy lęk separacyjny?

Na początek warto poruszyć kwestie związane z odróżnieniem nieśmiałości od typowego lęku separacyjnego. Czasem zdarza się bowiem, że rodzice mówią: „Och, ona jest biedna taka nieśmiała”, podczas gdy dziecko przechodzi zupełnie typowy etap rozwoju polegający właśnie na lęku przed rozstaniem.

Lęk separacyjny pojawia się między 7 a 9 miesiącem życia, ale u wielu dzieci – dopiero po ukończeniu roczku. Jego istotą jest paniczny strach przed rozstaniem z mamą. Wynika on z faktu, że dziecko nie rozumie, że zniknięcie na chwilę nie jest tożsame ze zniknięciem „na zawsze”. Innymi słowy, malec boi się, że skoro mama zniknęła mu z pola widzenia, to po prostu jej „nie ma”.

W wielu sytuacjach możemy pomylić taki właśnie lęk z nieśmiałością. Oto bowiem okazuje się, że dziecko, które do tej pory z chęcią lgnęło do wszystkich i zostawało na kilka nawet godzin z babcią, przestaje akceptować kogokolwiek… oprócz mamy.

Co można w takiej sytuacji zrobić? Cóż, najlepszym wyjściem jest przeczekanie z jednoczesnym stopniowym przyzwyczajaniem malca do tego, że mama czasem znika, ale zawsze… wraca. Zamiast zatem nosić smyka ze sobą nawet do toalety, zamknij jej drzwi i mów do dziecka z zamkniętej łazienki – niech ma świadomość, że jesteś, chociaż cię nie widać. Stopniowo też wychodź z domu – na pół godziny, godzinę, dwie, powtarzając jak mantrę „Zostań z ciocią, a mama wróci, bo zawsze wraca”.

W żadnym wypadku nie nakłaniaj dziecka do tego, aby poszło do kogoś na ręce, skoro wyraźnie obawia się tej osoby albo nie ma ochoty na wyjście z ramion mamy. Lęk separacyjny wzmaga niechęć do kontaktu z innymi, zatem nic na siłę. Przyjdzie jeszcze czas, kiedy w centrum zainteresowania malca będzie każdy, kto zechce się z nim po prostu pobawić – ale to jeszcze nie teraz.

Nieśmiały dwulatek, niechętna kontaktom trzylatka

A co, gdy jesteśmy pewni, że wcale nie chodzi o lęk separacyjny, a po prostu o zwykłą nieśmiałość naszej pociechy? I gdy nasz niepokój wzrasta na myśl o zbliżającym się wielkimi krokami okresie przedszkolnym? Rodzice mają prawo do zmartwień, gdy na każdą próbę kontaktu z innymi dziećmi malec wciska się w ramiona mamy i najwyraźniej w ogóle nie ma ochoty na powiększenie grona znajomości. Co robić?

Na tak

  • Stopniowo zachęcaj do działania

Bardzo motywujące jest pokazanie dziecku, że nie wszystkie zachowania są tak straszne, jak ono sądzi. Warto zacząć od pokazywania dobrego przykładu. Załóżmy, że chciałabyś, aby twoje dziecko powiedziało pierwsze „dzień dobry”. Najpierw pokaż malcowi, jak robisz to sama (powiedz przed sklepem: „Zobacz, teraz mama wejdzie i powie: „dzień dobry”). Kolejny raz poproś, abyście powiedzieli to razem. A dopiero za którymś razem zasugeruj malcowi, by spróbował sam.

  • Mów o nieśmiałości

Na pewno nie osłabisz swojego autorytetu, jeśli wesprzesz dziecko krótką historią o tym, jak samej było ci trudno pokonać nieśmiałość. Możesz powiedzieć na przykład: „A wiesz, kiedyś, gdy była mała, miałam opowiedzieć wierszyk. Tak się zawstydziłam, że aż się popłakałam. Ale drugi raz mi się udało!”

  • Nawiąż kontakty, które swobodnie wprowadzą dziecko w nowe otoczenia

Trudno o pokonanie nieśmiałości, gdy malec jest ciągle z mamą… i tylko z nią. Zmień to. Spróbuj podjąć kontakty z innymi mamami – na placu zabaw, w klubie malucha. Twoje dziecko na początku może czuć się bardzo skrępowane, ale stopniowo, z dnia na dzień i tygodnia na tydzień, zacznie przełamywać lody. Twoja obecność będzie w tym bardzo pomocna.

Na nie

  • Nie wyręczaj we wszystkim

Cóż, wiele mam nawet nie zdaje sobie sprawy, jak często wyręcza swoją pociechę. A robimy to, bo to jeszcze taki maluszek albo bo przecież tak będzie szybciej… Niestety, to komunikat pt. „nie poradzisz sobie” – prowadzący do nieśmiałości. Nie wyręczaj więc dziecka we wszystkim i zachęcaj do samodzielności, mówiąc „wierzę, że dasz radę, kochanie”.

  • Nie zmuszaj i nie krytykuj

Jeśli twoje dziecko nie ma ochoty na poproszenie kogoś o zabawkę, to w żadnym wypadku go do tego nie zmuszaj. Nie mów też „no wiesz, czego tu się wstydzić, daj spokój” – przecież to w niczym nie pomoże!

  • Nie upokarzaj!

Niestety, ciągle możemy usłyszeć: „Ale z ciebie jest sierota!” czy „Taki duży, a się wstydzi jak baba!”. Takie słowa kierowane w stronę dziecka działają tylko na niekorzyść całej sytuacji i zapadają dziecku w pamięć. Nie upokarzaj malca.

Błąd wielkiej wagi, czyli nakłanianie do publicznych wystąpień

Dla większości z nas publiczne wystąpienia są po prostu czymś, co czasem trzeba przeżyć i po czym oddychamy z ulgą. Dlaczego zatem często robimy dziecku coś tak przykrego jak: „No, ale zaśpiewaj wszystkim tę piosenkę, przecież umiesz! Nie wstydź się!”. To idealna metoda na to, aby doprowadzić do znienawidzenia publicznych wystąpień przez dziecko i nasilenia problemu nieśmiałości.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia