Zanim wypełnisz worek prezentami, mamy dla ciebie listę czego nie powinno się kupować dzieciom do trzeciego roku życia.
Witaj Mikołaju/Mikołajko!
W swoich planach masz zapewne obdarowanie co najmniej jednego małego dziecka. Zanim jednak wypełnisz swój worek prezentami, mamy dla ciebie kilka podpowiedzi. Oto, czego na pewno nie powinieneś lub nie powinnaś kupować maluszkom do trzeciego roku życia.
- Zabawki tanie i tandetne.
Lalka, zestaw kuchenny, samochodzik – i za zaledwie 10 złotych. Nic, tylko brać! Nie ulegaj tej pokusie z dwóch powodów. Po pierwsze – te zabawki wykonane są najczęściej z beznadziejnych jakościowo materiałów. Oznacza to, że bardzo szybko się popsują i będą stanowić dla dziecka zagrożenie (połamana, plastikowa część to w rękach roczniaka bardzo niebezpieczna sprawa). Po drugie – spora część tych zabawek wykonana jest z materiałów toksycznych. A w przypadku maluchów oznacza to truciznę w buzi.
- Zabawki piszczące i hałaśliwe.
Znowu – najbardziej okropne odgłosy, bardzo głośne i męczące, wydają zabawki tandetne (co tylko potwierdza punkt pierwszy). Zdarza się jednak, że i zabawka wykonana solidnie i dobrze może przysporzyć rodzicom niezłego bólu głowy. O czym mowa? O zabawkach wydających głośne i męczące dźwięki. Po co je kupować, skoro za chwilę wszyscy będą i tak powtarzać: „weź sobie inną zabawkę, zostaw to, proszę!”.
- Małe klocki.
Niektórzy Mikołajowie nie czytają opakowań zabawek. Warto jednak wyrobić sobie takie przyzwyczajenie z prostego powodu – na kartonikach zamieszczona jest sugestia dotycząca wieku dziecka. I tak, na opakowaniach małych, plastikowych klocków zawsze znajdziemy uwagę, iż nie jest to zabawka przeznaczona dla dzieci poniżej trzeciego roku życia.
Pamiętajmy – małe, plastikowe klocki są prawdziwym niebezpieczeństwem dla maluchów. Nie oczekujmy, że rodzice będą dzieci pilnować „aż tak”, bo to niemożliwe. Roczniak jest w stanie wziąć do buzi klocek w tej jednej sekundzie, gdy rodzic odwróci się do kogoś, mówiąc: „Tak, dla mnie herbata” Zatem: nie, nie i jeszcze raz – nie.
- Kolejka.
Kolejka z wagonikami to super prezent nawet i dla dwulatka, o ile spełnia dwa warunki: jest solidnie wykonana i najlepiej drewniana. Jeśli drogi Mikołaju, trzymasz w ręku plastikową ciuchcię za 15 zł, z sześćdziesięcioma szynami z ostrymi zaczepami oraz tryliardem malutkich drzewek i ludzików? Odłóż to szybko na półkę.
- Zabawkowe noże, pistolety.
Wielu rodziców naprawdę nie chce, aby ich dziecko bawiło się militarnymi zabawkami. Powód jest prosty – nie chcemy uczyć dzieci agresywnych zachowań. Druga sprawa – tego typu zabawki nie są przeznaczone dla maluchów, więc mają całą masę małych elementów, które mogą być niebezpieczne. A czasem same, w całości, są zagrożeniem z uwagi na swój kształt.
- Słodycze.
Wielu Mikołajów kupuje słodycze hurtowo. Liczymy w pamięci ilość dzieci i kupujemy np. dwanaście identycznych zestawów – po jednym jajku z niespodzianką, po jednym batoniku, jednej paczce żelków itd. Stop, słodycze to nie jest dobry prezent.
- Podróbki.
Czasem rodzice dyskretnie sugerują, że ich dziecku przydałby się np. plastikowy garnuszek, do którego wkłada się klocki o określonych kształtach. Sprawdzasz zatem w Internecie – ha, jednej firmy kosztuje 150zł, drugiej – tylko 49! Zanim jednak, drogi Mikołaju, kupisz tańszą wersję (niemal identyczną), poczytaj o niej. Eksperci ostrzegają bowiem, że przy tak dużych różnicach w cenie oszczędność bierze się z dużo niższej jakości i plastiku, do którego dodawane są trujące substancje. I wówczas lepiej byłoby złożyć się na to droższe – może z innymi Mikołajami?
- Chodzące pieski.
Hit lat 90-tych wraca w nowych wersjach. Pieski chodzące, szczekające, wykonujące polecenia – czy może być coś piękniejszego w rękach dwulatka? A jednak – to nie jest dobry prezent. Taka zabawka nie nadaje się dla malucha, ponieważ ma drobne elementy – plastikowy języczek, obrożę czy gadżety. Część gorzej wykonanych piesków cechuje się wypadającą, plastikową „sierścią”, która może znaleźć się w ustach obdarowanego.
- Pieski chodzące i… żyjące.
A także kotki, żółwie, rybki, chomiki – zupełnie prawdziwe. Kupienie takiego prezentu bez konsultacji z rodzicem to nigdy nie jest dobry pomysł. Ani dla maluszka, ani nawet dla ośmiolatka. Pamiętajmy - zwierzę to nie zabawka.