W praktyce pracująca zdalnie mama musi być mistrzynią organizacji i samodyscypliny.
Coraz więcej mam decyduje się na pracę zdalną – wykonywanie obowiązków zawodowych w domu wydaje się być rozwiązaniem idealnym. Maluch jest pod naszym czujnym okiem, nie mamy wyrzutów sumienia w związku z nasza ciągłą nieobecnością, a pracę można dopasować do rytmu dnia. Tyle teoria. W praktyce pracująca zdalnie mama musi być mistrzynią organizacji i samodyscypliny.
Jeśli planujesz rozpocząć pracę zdalną albo już to robisz i nie wychodzi tak, jak powinno – świetnie trafiłaś. Mamy dla ciebie zbiór zasad, dzięki którym ten układ będzie miał „ręce i nogi”.
Zorganizuj miejsce pracy w domu
MUSISZ mieć miejsce do pracy. Niekoniecznie swój własny pokój (choć tak byłoby najlepiej – ułatwia to postawienie granicy pt. „Mama teraz pracuje, nie wolno przeszkadzać”). Jeśli mieszkasz w trzech pokojach z dwójką dzieci, to oczywiście trudno będzie ci wyodrębnić gabinet. Możesz jednak znaleźć swój „kąt”.
W wielu przypadkach najlepiej sprawdza się sypialnia. Postaraj się znaleźć w niej miejsce, przy którym postawisz małe biurko i krzesło. Zamknięcie się w sypialni będzie dla twoich bliskich jasnym sygnałem, że pracujesz – a ty będziesz mogła oderwać się od zgiełku życia panującego w pokoju dziennym.
Miejsce twojej pracy musi być uporządkowane. Nie może stać się przechowalnią na rzeczy do prasowania, nikomu niepotrzebne drobiazgi i inne szpargały. Jeśli chcesz być traktowana poważnie, to zacznij od szanowania miejsca pracy.
Zorganizuj czas (to twój klucz do sukcesu)
Istnieją dwa rodzaje mam pracujących zdalnie. Jedna grupa doskonale wie, kiedy pracuje i w tych godzinach rzeczywiście to robi. Druga grupa ciągle goni chwilę, w której spróbuje coś dokończyć, coś zacząć, całość jest bardzo chaotyczna i niezorganizowana. Chcesz naprawdę świetnej rady? Nigdy nie bądź w grupie numer dwa. Doprowadza to do sytuacji, w której nie tylko nie wyrabiasz się z pracą, ale dodatkowo jesteś ciągle poirytowaną mamą. Bo jak tu zachować spokój, kiedy ono chce drugą książeczkę, coś do jedzenia, bajkę, a ty przecież musisz coś dokończyć! Nie goń za czasem – musisz wiedzieć dokładnie, kiedy będziesz pracowała.
Przede wszystkim – stwórz sobie plan. Wiedząc, ile czasu zajmują ci obowiązki zawodowe, porozdzielaj je na konkretne dni z uwzględnieniem godzin. Poinformuj o planie partnera i razem uzgodnijcie, jak się do tego zabrać.
Przykład: jesteś tłumaczem. Potrzebujesz trzech godzin dziennie, aby wypełnić obowiązki zawodowe. Twój partner pracuje w systemie zmianowym. A zatem: on ma „na rano” – ty pracujesz od 15 do 18. On ma „na popołudnie”? Pracujesz od 8 do 11. Rozpiszcie plan, powieście go w widocznym miejscu i niech jest dla was świętością. W danych godzinach nie istniejesz dla świata. Nie podgrzewasz mleka, nie przewijasz, nie podchodzisz ze słowami: „No co się tam dzieje?”. Pracujesz. Jeśli od początku w taki sposób podejdziesz do sprawy, sukces murowany.
W organizacji czasu bardzo ważne jest też to, aby w danym czasie… rzeczywiście pracować. Co jest twoim wrogiem? Szperanie w Internecie (w „sekundę” stracisz cenne 20 minut), szukanie wymówek („jeszcze tylko śniadanie”). Ustal sobie złotą zasadę, że na przyjemności będziesz miała czas, jeśli ci on zostanie po pracy.
Do zarządzania czasem i zadaniami polecamy aplikację Nozbe lub Trello.
Powszechne błędy, czyli jak utrudnić sobie życie pracując w domu
Czasem niby wszystko jest jasne, a jednak… praca nie idzie tak, jak powinna. Oznacza to, ze dopuszczasz się błędów – oto najczęstsze z nich.
- Poddajesz się presji otoczenia
Nie myśl sobie, że skoro pracujesz w domu, to wszyscy zaczną bić ci brawo i chwalić „Rany, jak ty to ogarniasz, szacun, kobieto!”. Ok, może tak być, ale na początku. Potem staniesz się kimś, kto „jest w domu”. A skoro jest w domu, to można wpaść na kawę, można poprosić o przypilnowanie dzieci, o załatwienie sprawy w urzędzie… a ty nie masz na tyle asertywności, aby odmówić.
Nie tędy droga. Od początku odmawiaj i stawiaj sprawę jasno – „Nie mogę w tych godzinach, pracuję”. Rozmowy telefoniczne zaczynaj od zdania: „Mam tylko minutę, bo pracuję, czy to coś pilnego?”. Zauważ, że nikt nie obraziłby się, gdyby tak powiedziała pielęgniarka na swojej zmianie. Nikt też nie ma prawa się obrazić, że mówisz to ty. Jesteś w pracy. Potem, przy dziecku, nie zrobisz już nic.
- Ulegasz słabościom
„W końcu masz chwilę, więc zadzwonię do Basi, ale tylko na 5 minut” – nie, nie i jeszcze raz nie. Nie masz wolnej chwili. Nie siedzisz z książką przy herbacie, tylko przed np. komputerem i masz pracować. Uwierz, „5 minut” nigdy nie zdaje egzaminu. A ty potem będziesz zła na siebie, bo przebimbałaś cenny czas i teraz wieczór z głowy (o ile dzieci pozwolą).
- Zmieniasz swój plan
„Zrobię to o 12. Nie, o 14. A dobra, wieczorem znajdę chwilę” – kolejny błąd. Jeśli nie pasuje ci 12, to ustal 14. Ale trzymaj się tego! Ciągłe zmienianie planu to późniejsze ściganie się z czasem. I nerwy. I stres. I złość na dzieci. A to nie o to chodzi, żeby miały „jakąkolwiek” mamę w domu, nawet tę poirytowaną.
- Bierzesz nadmiar pracy
Bierz tylko tyle pracy, żebyś zdążyła ją wykonać. Jeśli chcesz pracować długodystansowo, to efekty tej pracy muszą być wysokiej jakości. Niewyspana, zestresowana i szukająca chwili nie zrobisz czegoś dobrego.
- Brak tolerancji na zmiany
Praca zdalna na pół etatu, idealny porządek w domu, pachnący, dwudaniowy obiad, dwugodzinny spacer z dzieckiem? To niemożliwe. I dopóki tego nie zrozumiesz, nie będziesz pracowała efektywnie (i będziesz coraz bardziej zmęczona). Musisz przyjąć, że coś za coś. W domu jest nieład, ok, ale właśnie minęła godzina 11, więc ty zaczynasz pracę. Trudno, porządki poczekają. Jeśli zaczniesz sprzątać, zamiast pracować… tak, wiesz, co dalej, prawda? A na spacer malucha może zabrać tata. Krzywda nikomu się nie stanie.
Dobra organizacja i wytrwałość – dasz radę!
Praca zdalna plus dzieci – to nie jest proste, chociaż takie się wydaje. Pamiętaj jednak, że dużo zyskujesz. Satysfakcja, radość z kolejnych sukcesów i niezależność, wszystko to jest warte zachodu.