Rodzice mają za zadanie nauczyć dziecko podstawowych wartości. Lecz cóż, kiedy drastycznie różnią się w swoich przekonaniach?
Tradycyjnie zwykło się uważać, że ojciec to ten, który uczy, wymaga i dyscyplinuje, zaś matka kocha, tuli i pociesza. I choć we współczesnym modelu rodziny role te często się odwracają albo mieszają, mało które dziecko nie czuje większego respektu przed jednym z rodziców a większej spoufałości z drugim. To prawdopodobnie pozytywne zjawisko, które pozwala kruchej osobowości dziecka wykształcić się gdzieś pomiędzy surowością świata a rodzinnym ciepłem. Problem pojawia się natomiast, gdy konflikty rozmieniają się na drobne.
Mętlik małej głowy
Mama mówi, że mogę jedną gałkę loda po obiedzie, a tata, że dwie przed. Mama każe mi wyjść z basenu, a tata pozwala zostać jeszcze kwadrans. Z mamą muszę nosić czapkę wiosną, z tatą niekoniecznie... Takie sytuacje bywają powszechne i wprowadzają do świata malucha poważny problem: no więc można czy nie można? Czy wierzyć mamie czy tacie? Czy tata jest lepszy, bo pozwala na więcej?
Pół biedy, jeśli czasem deser jest przed obiadem, gorzej gdy rodzice w takich konfliktach zaczynają otwarcie walczyć ze sobą i kłócić się na oczach dziecka. Wniosek dla malucha musi być bowiem oczywisty – jeśli nie zgadzam się z mamą lub tatą, to też się będę kłócił. I dwulatek z radością dorosłego człowieka demonstruje swój sprzeciw przy każdej okazji.
Policyjny pakt
Granie dobrego i złego policjanta jest świetną metodą negocjacyjną, o ile obydwu stronom przyświeca wspólny cel. Jeśli więc chcemy, że maluch umiał zachować się przy stole i sprzątał po sobie, ale jednocześnie był otwarty i bezpośredni w okazywaniu uczuć, to sensowne jest ukształtowanie wyraźnych ról obu rodziców. Ot, gdzie się wypłakać, a gdzie iść po rozsądną radę...
Zwykle przychodzi to dość naturalnie, bo pochodzimy z różnych rodzin i mamy nieco odmienne poglądy na etykę, swobodę bycia czy poziom troskliwości, ale kompromis musi wisieć nieustannie w powietrzu. Lepiej jest przełknąć fakt, że partner czy partnerka kupili znowu drogą zabawkę albo pozwolili narysować obrazek na ścianie niż deptać autorytet mamy lub taty w oczach małego dziecka. A gardłowe sprawy wyjaśniamy sobie za zamkniętymi drzwiami, dając potomstwu powód do wiary, że rodzice żyją w zgodzie i szacunku do siebie i swojej odmienności.
I nie jest głupim pomysłem, gdy dziecko jest jeszcze niemowlakiem, usiąść sobie zgodnie, mama z tatą, i na spokojnie określić granice, których przekraczać nie można oraz zachowania, kary czy reakcje, których stanowczo nie akceptujemy.