Podobno dzieci uwielbiają się kąpać. Już od pierwszych dni. I jeśli wierzyć w opowieści innych rodziców, to przeciętne niemowlę piszczy z radości, kiedy nóżkami może rozbryzgać wodę w wanience. Piszę „jeśli wierzyć”, bo właściwie nic innego, niż wiara, swego czasu mi nie zostawało. W kwestii miłości do kąpieli moje dziecko było absolutnym wyjątkiem.
Poleca
Na początku nie sądziłam, że to jakaś poważna sprawa. Przez pierwszą, drugą, trzecią i nawet czwartą kąpiel myślałam: „przyzwyczai się i przekona, że to jest świetna zabawa”. Po prawie dwóch miesiącach wiedziałam już, że coś jest nie tak i trzeba działać. Mówiąc szczerze – robiło mi się słabo na samą myśl o wieczorze. A wyglądało to tak.
Niemowlę płacze podczas kąpieli
Nasz „cyrk” zaczynał się już mniej więcej o 18. Wtedy to moje dziecko zaczynało być zmęczone, wtedy też wyciągaliśmy wanienkę, kremy, kaczuszki, płyny i wszystko to, co potrzebne jest do kąpieli, a o istnieniu czego nie wiedziałam jeszcze rok wcześniej.
Mój syn, choć jeszcze tak malutki, od razu wyczuwał, co się święci i już na widok wanienki zaczynał popłakiwać. Podczas rozbierania wydzierał się wniebogłosy, a już samo zanurzenie go w wodzie rozpoczynało coś, co wraz z mężem nazywaliśmy: „obdzieraniem ze skóry”. Od tego wrzasku trzęsły się ściany, syn się krztusił z płaczu, sąsiedzi pewnie nie raz i nie dwa zastanawiali się, czy nie wezwać policji. Oczywiście mogliśmy zapomnieć o miłej atmosferze – z początku pot z nerwów ściekał nam po plecach, po miesiącu mieliśmy za sobą z pięć kłótni nad wanienką. Wszyscy mówią, że nastrój rodziców wpływa na nastrój dziecka, ale uwierzcie – w drugą stronę to też tak działa. Nasze wkurzenie mieszało się z niepokojem i raz po raz zasypywaliśmy się pytaniami, co może być nie tak.
W końcu postanowiliśmy przetestować wszystkie sposoby z Internetu. I wyglądało to tak:
- Zmieniliśmy pory karmienia – tak, aby syn nie był ani głodny ani przejedzony. Zero efektu.
- Zmieniliśmy porę kąpania, żeby uniknąć nadmiernego zmęczenia syna. Efekt? Miał jeszcze więcej sił, aby wrzeszczeć.
- Wkładaliśmy najpierw nóżki i pluskaliśmy je, żeby go nie wystraszyć. Jedyne, co osiągnęliśmy, to pogłębienie tortur naszego dziecka. Dla niego było to chyba jak: „zobacz, co czeka cię już za chwilę, już za minutkę, zobacz, woda jest cooooraaaaz bliżej”.
- Sprawdziliśmy temperaturę kąpieli. Chociaż wcześniej „używaliśmy” tylko łokcia męża, okazało się, że była to dobra metoda – termometr wskazywał odpowiednie 37 stopni.
- Przestaliśmy się denerwować. Zamiast nerwowych komunikatów, wymieniliśmy słodkie słówka i w taki sam sposób zwracaliśmy się do syna. Zdaje się, że nawet tego nie zauważył.
- Nie zadziałało nic – nawet zmiana miejsca kąpieli dziecka (zaczęliśmy kąpać w innym miejscu). Jedna, wielka porażka.
Jak zachęcić dziecko do kąpieli
Szczerze? Sytuacja stała się nie do wytrzymania. Jeśli dopiero spodziewasz się dziecka, to jedno wiedz na pewno – gdy zaczyna wyć do księżyca zawsze w określonej sytuacji, to zaczynasz bać się tej sytuacji i ty. Wieczory wypompowywały nas, męczyły i pozbawiały dobrego humoru. Uspokojenie syna po kąpieli trwało z 30 minut, więc… no nie było lekko.
Znalezienie idealnego sposobu na kąpiel odbyło się zupełnie przypadkiem. Pewnego wieczora mój syn tak zakrztusił się od płaczu w kąpieli, że wyciągnęłam go z wody jednym ruchem i przytuliłam nagiego do siebie. Po 20 minutach, już spokojnego oddałam mężowi do kolejnych działań, a sama poszłam zdjąć mokre ciuchy i zrelaksować się w kąpieli. Leżałam w wannie już pewnie z 30 minutach, gdy usłyszałam ciche pukanie. Mój mąż wszedł do środka z naszym synem na rękach i powiedział: „A zobacz, kto wcale nie chce spać!”.
I wtedy nastąpiło coś, czego się nie spodziewaliśmy. Mój synek oczywiście nie umiał jeszcze wyciągać rączek, ale całym ciałem dawał do zrozumienia, że chce „do mnie”. Spojrzeliśmy na siebie zdumieni. Prawie szeptem powiedziałam tylko: „A dawaj go w tych śpioszkach, zobaczymy!”.
Absolutny spokój. Cisza i błogość. Po pięciu minutach rozebrałam synka i leżeliśmy sobie w kąpieli przytuleni. Mogłam go umyć, oblewać wodą, przetrzeć uszka. Po prawie trzech miesiącach życia mojego dziecka po raz pierwszy wykąpałam go bez krzyków rozpaczy.
Następnego dnia oczywiście najpierw się rozebrałam i wskoczyłam do wanny, a potem z niepokojem czekałam, aż mąż „dorzuci” mi synka. Z niepokojem, ponieważ ciągle bałam się, że wydarzenia z poprzedniego wieczora były przypadkiem losu. Nie były. Od tej pory kąpaliśmy się tak codziennie. A gdy syn miał 6-7 miesięcy, bez najmniejszego problemu zaakceptował kąpiele w pojedynkę. Pisków radości i chlapania nie było końca. Dziś to 7-letni, prawie już wyborowy pływak.
I wiecie co? Gdy blisko cztery lata temu moja przyjaciółka miała podobny problem, opowiedziałam jej naszą historię. Zrozpaczona odpowiedziała, że przecież nie ma wanny! Ale dała radę. Wchodziła do brodzika w kabinie z dzieckiem, nalewała sporo wody i, siedząc, polewała nią maluszka. Kłopoty minęły jak ręką odjął.
Nie każde dziecko zachowuje się w taki sposób – mój drugi syn był klasycznym miłośnikiem wody od pierwszego dnia życia. Jeśli jednak twoje dziecko nienawidzi się kąpać – ściągaj ciuchy i wiesz, co robić.