Po kawę, bułkę tartą, mleko albo ziemniaki. Tylko do sklepu obok, tylko na dosłownie 5 minut. Pozostawienie w domu śpiącego niemowlęcia i udanie się na błyskawiczne zakupy nie jest wcale tak rzadką praktyką. Jeśli i ty tak robisz, to istnieje szansa, że po lekturze naszego artykułu już więcej tego nie powtórzysz.
Niemowlę bez opieki – dlaczego jest takie niebezpieczne?
Załóżmy, że właśnie zasnęło twoje kilkumiesięczne dziecko. Padło po całych dwóch godzinach grymaszenia, a ty masz jedyną okazję, żeby zrobić obiad. Figa z makiem – nie ma któregoś z podstawowych składników. Ubierasz się więc i pędzisz do najbliższego sklepu – wiesz, że nie będzie cię tylko kilka minut. A co, jeśli jednak coś pójdzie nie tak? Oto kilka możliwych scenariuszy:
- coś się z tobą dzieje
Przechodzisz właśnie przez ulicę, gdy zza budynku wyjeżdża rozpędzony samochód. Kierowca młody, niedoświadczony albo właśnie przechodzący zawał. Przypadków tego typu potrąceń każdego roku zdarza się w Polsce całe mnóstwo, część ofiar umiera. Załóżmy jednak, że masz większe szczęście i od razu lądujesz na stole operacyjnym. Mija kilka godzin, a potem kilka kolejnych, zanim odzyskasz przytomność. W tym czasie nikt nie ma pojęcia, że w domu zostawiłaś niemowlę.
Oczywiście okoliczności mogą być inne. Możesz się potknąć i tak nieszczęśliwie uderzyć, że stracisz przytomność. Może potrącić cię rowerzysta albo dotkliwie pogryźć pies. To wszystko wydaje ci się przerysowane i mało prawdopodobne? I słusznie, bo to zdarza się rzadko. Ale zdarza się i to także osobom, które wyskoczyły tylko do sklepu po kawę. W twoim przypadku za twoim nieszczęściem stałaby tragedia twojego dziecka.
- dziecko zaczyna się krztusić
Wiele niemowląt to dzieci cierpiące na refluks żołądkowo – przełykowy. U maluchów tych charakterystyczne jest ulewanie, czasem także przez sen, w niektórych przypadkach dochodzi do tego krztuszenie się. Poza tym są jeszcze przypadki, gdy dziecko budzi się, zaczyna gaworzyć i krztusić się własną śliną.
Wszystkie te przypadki nie są groźne dla życia, bo obok zwykle jest czuwająca mama. Natychmiast podnosi maleństwo, odblokowując drogi oddechowe. A teraz wyobraź sobie, że twoja pociecha zaczyna krztusić się dokładnie w momencie, gdy zamykasz za sobą drzwi. Przekręcasz klucz, więc nawet tego nie słyszysz. Czy wiesz, co oznacza dla życia to 5 minut (które zazwyczaj nieco się przedłuża) dla twojego dziecka? Oczywiście, że wiesz.
- gubisz klucz
Banalna rzecz, każdemu może się zdarzyć – gubisz klucz albo ktoś po prostu kradnie ci torebkę. Nie masz możliwości otwarcia drzwi, musisz wezwać ślusarza. Zanim jednak znajdziesz do niego kontakt – dzięki życzliwości innych, zanim ten przyjedzie i poradzi sobie z drzwiami, będziesz słuchała, jak twoje rozbudzone dziecko płacze wniebogłosy. Nieprawdopodobne? To teraz odpowiedz sobie na pytanie – czy nigdy nie zdarzyło ci się niczego zgubić?
Oczywiście jest też druga opcja – nie zamykasz drzwi na klucz. Wychodzisz przecież na pięć minut, co może się stać? A może i to wiele. Podczas twojej nieobecności może wejść do twojego mieszkania bezdomny – czasem przecież pukają, prawda? Może być to akwizytor, ktoś z jakiejś fundacji. Każda z tych osób zostanie sama z twoim dzieckiem.
Wyjście z domu elektroniczną nianią
Czasem mamy, które obawiają się, że dziecko zacznie płakać czy zakrztusi się podczas ich nieobecności, biorą ze sobą elektroniczną nianię o dużym zasięgu. Czy taka opcja może być jakimś zabezpieczeniem? Niech przykład mówi sam za siebie – przedstawiamy historię Ani (imię zmienione):
- To było rok temu, moja córka miała wtedy około 6 miesięcy. Zasnęła, a ja chciałam pójść pod prysznic. Niestety, skończył mi się i szampon i żel. Stwierdziłam więc, że skoczę do pobliskiej, bardzo popularnej drogerii. Zadzwoniłam z firmowego telefonu na swoją komórkę i z nią, włączoną na tryb głośnomówiący, pobiegłam do sklepu. Był oddalony o cztery minuty spacerem. Kiedy stałam przy kasie, usłyszałam w telefonie, jak moja córka zaczyna się krztusić. Rzuciłam wszystko i pobiegłam. Co najbardziej zapamiętałam? Tę drogę. Trwała tak koszmarnie długo, chociaż biegłam tak szybko. W tym czasie Anielka przestała się krztusić, a w słuchawce zapadła cisza. Do dzisiaj mam dreszcze, kiedy o tym myślę. Nie mogłam włożyć klucza do zamka drzwi, tak trzęsły mi się ręce. Kiedy zobaczyłam, że córka oddycha i po prostu śpi dalej, wyjęłam ją i zaczęłam płakać. To były najdłuższe 4 minuty w moim życiu, a moje dziecko przeżyło tylko dzięki szczęściu. Nigdy więcej – dodaje Ania.