Wbrew pozorom, wcale nie jest to takie trudne. Wystarczy pokazywać dziecku świat w określony sposób.
Optymiści są… fajni. Lubiani, lepiej radzący sobie w życiu, a nawet mniej narażeni na choroby! Znacznie lepiej radzimy sobie w świecie pełnym wyzwań i rozczarowań, gdy cechują nas duża doza zdrowego optymizmu. Niektórzy nawet sądzą, że optymiści swoich pozytywnym nastawieniem do świata przyciągają dobre wydarzenia. Niezależnie od tego, czy to prawda czy też nie, jedno jest pewno – warto wychować dziecko na optymistę!
Wbrew pozorom, wcale nie jest to takie trudne. Wystarczy tylko kierować się pewnymi zasadami i pokazywać dziecku świat w określony sposób.
Arcyważna sprawa – otoczenie dziecka
Czyli oczywiście ty i twój partner! Jedno jest pewne – dwójka pesymistów nie wychowa optymisty. Negatywne podejście do świata, pokazywane każdego dnia, „zabije” optymizm w nawet najlepiej rokującym pod tym względem dziecku. Na co zwrócić uwagę w swoim zachowaniu?
- Zwróć uwagę na to, jak mówisz o przyszłości
Regularnie rozmawiasz z mężem o tym, jak to byłoby źle, gdyby któreś z was straciło pracę – chociaż od dwóch lat nic takiego się nie dzieje. Zamartwiasz się o wyniki badań, chociaż istnieje duża szansa, że wyjdą dobrze (i takie wychodzą). Zaproponowano ci awans, a ty w rozmowach z partnerach mówisz: „Przecież ja sobie w życiu nie poradzę!” albo chcecie zmienić mieszkanie, ale między wami pada ciągłe „A jeśli nie damy rady go utrzymać?” I to wszystko w obecności dziecka, oczywiście.
Brzmi znajomo? Zatem zmień swoje nastawienie. Jak podkreślają psychologowie, nawet 90% czarnych scenariuszy, które tworzymy w wyobraźni i o których długo myślimy - nie sprawdza się. Oczywiście bardzo szybko o nich zapominamy, ale tworzymy… kolejne, tracąc w ten sposób masę czasu na niszczenie sobie nastroju. Warto więc przyjąć zasadę „martwię się tym, co jest, a nie tym, co może być”. Powtarzaj to sobie, gdy nachodzą cię negatywne myśli o przyszłości.
- Pilnuj tego, co mówisz o innych
Kreowanie optymizmu to także to, w jaki sposób wypowiadamy się na tematy związane z innymi. Jeśli ciągle tylko krytykujesz i obgadujesz, to dajesz dziecku negatywny obraz świata. Przykład: „Zobacz, ale jak ona ma łatwo, posadkę pewnie dostała po znajomościach”. Mówiąc w ten sposób, ślesz jasną informację – nie sposób poradzić sobie i osiągnąć sukces swoją pracą, potrzeba układów, szczęścia, znajomości, taki okrutny już jest ten świat. Ale jeśli powiesz „Nie sądzę, żeby załatwiła sobie pracę. Szukała przez wiele miesięcy, włożyła masę pracy w kursy i wysyłała CV wszędzie. Kto szuka, ten znajduje” – jakże inaczej to brzmi i jakże inne wnioski wyciąga słuchające tego dziecko!
- Nie narzekaj… ciągle!
Każdemu zdarza się gorszy dzień – taki, w którym mamy ochotę tylko się wygadać, wyżalić i wypłakać na okrutny świat. To naturalne. Ale uważaj, by nie pokazywać dziecku, że dobry humor jest „świętem”. Zapisz sobie, ile dziennie narzekasz – może cię to zszokować. I jeśli tak jest, to przestań. Zamiast mówić „Rany, jutro poniedziałek, słabo mi się robi na samą myśl” powiedz „Ok, jutro poniedziałek. Poniedziałki są trudne, więc idziemy sobie osłodzić życie i idziemy popołudniu na lody”.
Pokazuj dziecku alternatywne spojrzenie na świat
Malec się przewraca na pupę, a ty patrzysz na niego z przerażeniem i przytulasz, mówiąc ciągle: „Ciii, już kochanie, wiem, że to bolało, no wiem, cichutko”. Albo biegasz za nim na placu zabaw i krzyczysz tylko „Uważaj! Złamiesz nogę! Spadniesz! Ojej! Daj mamusi rączkę, to niebezpieczne!” Opcjonalnie – twoje dziecko ma ważny występ, a ty tylko powtarzasz: „Ale nie będziesz się bał? Nie płacz tylko na scenie! No nie wiem, czy to dobry pomysł…” Stop! A gdzie budowanie optymistycznego nastawienia?
Gdy malec przewraca się, ale nie dzieje mu się wielka krzywda, staraj się odwrócić jego uwagę albo powiedz „Rany, ale wiesz co? Pokażesz w przedszkolu Szymonowi, jakie masz teraz kolano, jak wojownik!”, możesz też po prostu zażartować i zacząć liczyć dziecku kości lub ręce i nogi, a na końcu dodać „Uff, nic nie odpadło!”. Rozśmiesz malca, zamiast go przerażać. A na placu zabaw zwyczajnie ustal zasady. Powiedz na początku – „możesz zjeżdżać tylko przodem, bo inny sposób jest niebezpieczny. Jeśli nie będziesz słuchał, pójdziemy do domu”. Ale tak poza tym – daj dziecku się bawić. Nie drżyj nad każdym jego ruchem – asekuruj wspinanie, ale nie panikuj.
Wierzę w ciebie, dasz radę!
Wielu z nas boryka się z niskim poczuciem wartości. Czasem właśnie dlatego, że brakowało nam w dzieciństwie słów „Dasz radę, przecież jesteś super mądrą dziewczynką!” albo „Wierzę w ciebie i pamiętaj – nie zawsze musi się udać, ale kto nie próbuje, ten nic nie ma!” Nie dołuj więc swojego dziecka i powtarzaj mu jak mantrę, że da radę, bo dużo zależy od niego. Wiara w swoje możliwości, pieczołowicie budowana przez rodziców, to fundament optymizmu!
Optymizm to nie naiwność
Oczywiście warto przy tym wszystkim pamiętać o tym, że „zdrowy” optymizm nie oznacza naiwnego i bezkrytycznego patrzenia na przyszłość. Jak postępować, by dziecko nie patrzyło na świat na zasadzie „E tam, nie przejmuję się i nic nie robię, bo jakoś to zawsze będzie” ale raczej „Jeśli włożę w to dużo wysiłku, to na pewno mi się uda”?
To proste – często podkreślaj właśnie wiarę w możliwości swojego dziecka. Nie mów „Eee tam, pewnie nie dasz rady” ale też nie używaj słów „A co się tam przejmujesz, to tylko jakiś głupi występ, jesteś fajny niezależnie od niego”. Złotym środkiem będzie „Uwierz kochanie – jeśli włożysz dużo pracy w przygotowania, to na pewno będzie super!” Z takim nastawieniem dziecko z chęcią zabierze się do owocnej pracy. Póki co – w przedszkolu czy szkole, ale z czasem – w codziennym życiu.