Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

Pewnie niejeden raz zadawałaś już sobie pytanie „Co mam zrobić, żeby ono mnie w końcu słuchało?!”

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

Powtarzasz pierwszy, drugi, trzeci i w końcu siódmy raz – bez rezultatu. W końcu podnosisz głos, ale często i to, zamiast skutkować wykonaniem polecenia przez dziecko, przynosi tylko wielką awanturę. Jeśli ten scenariusz jest jak wyjęty z twojego życia, to pewnie niejeden raz zadawałaś już sobie pytanie „Co mam zrobić, żeby ono mnie w końcu słuchało?!”

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały?

Z pewnością zatem ucieszy cię wiadomość, że istnieje kilka sposobów na to, by – mówiąc ładnie, usprawnić komunikację między tobą a dzieckiem. Dowiedz się, co jest szczególnie ważne i które zalecenia warto wprowadzić do swojego domu.

Przyciągaj uwagę, zamiast być „głosem z tła”

O matkach mówi się, że są wielozadaniowe. W końcu to jedynie kobieta, robiąc jednocześnie obiad, sprzątając wylany jogurt, zerkając na telewizję i rozmawiając z koleżanką przez telefon może powiedzieć: „Nie, no co ty, nie jestem zajęta!”. Jesteśmy wielozadaniowe, jednak czasem ta super organizacja może wyjść nam na… niekorzyść. Na przykład wtedy, kiedy zwracamy się do dziecka i prosząc je o coś, jednocześnie wykonując setki innych czynności.

Dlaczego to nie skutkuje? Otóż dlatego, że wówczas jesteśmy dla dziecka czymś w rodzaju „szumu”. Skoncentrowany na zabawie malec nie zwraca na nas uwagi tak bardzo, jak w przypadku, gdy wydamy polecenie lub poprosimy w inny sposób.

Jak to zmienić? Sprawa jest dość prosta. Prosząc o umycie zębów, nie krzycz z drugiego pokoju do czterolatka, ale podejdź, kucnij, by zniżyć się do poziomu jego wzroku, złap go za rękę i powiedz „Spójrz na mnie – masz iść teraz umyć zęby, a potem pójdziemy na spacer. Szybko do łazienki”. Tylko w ten sposób zwrócisz na siebie pożądaną uwagę i sprawisz, że informacja szybko dotrze do malca.

Uważaj na słowo „nie”

„Nie wolno”, „Nie rób”, „Nie dotykaj” – od kiedy tylko twoje dziecko zrobiło się mobilne, zapewne słyszy dziennie całą masę takich komunikatów. To naturalne – większość z nich wypowiadana jest po to, by je chronić i uczyć. Jednak gdy zakazów i upomnień rozpoczynających się od „nie” jest zbyt dużo, łatwo o przekroczenie pewnej granicy. Innymi słowy – za dużo „nie” sprawi, że przestaną mieć one dla dziecka znaczenie i przestanie ono zwracać na nie uwagę. To trochę tak, jak przyzwyczajanie się do charakteru jakiejś osoby. Jeśli widzimy, że ktoś często wpada w złość, nie przejmujemy się tym tak bardzo jak wtedy, gdy zdenerwuje się zazwyczaj spokojna osoba.

Co zatem robić? Przede wszystkim musisz ustalić, jakie kwestie zachowania dziecka i jakie zakazy są dla ciebie najważniejsze. Ustal kilka priorytetowych, które poprzedzisz głośnym i stanowczym „nie”. Mogą być to np. „nie wolno wchodzić na schody”, „nie wolno uciekać mamie”, „nie wolno grzebać w kontaktach”. Stwórz kilka swoich, a pozostałe kwestie „ubieraj w słowa inaczej. Na przykład zamiast mówić „nie baw się jedzeniem” powiedz „Zacznij jeść ładnie”.

Złota konsekwencja

Prosta anty-rada na wychowanie kompletnie nieposłusznego dziecka? Wychowanie bez konsekwencji. Zapowiadasz, że niezjedzenie obiadu będzie skutkowało brakiem słodyczy i dajesz potem cukierka. Grozisz, że malec za nieposprzątanie pokoju nie pójdzie na spacer, ale i tak idziecie, bo przecież umówiłaś się z koleżanką. I tak dalej…

Doświadczanie pewnych konsekwencji, naturalnych skutków swoich niewłaściwych zachowań jest potrzebne, aby dziecko się uczyło… i następnym razem potraktowało temat poważnie. Uwaga! Nie tylko w kwestiach błahych, jak układanie po sobie, ale też w tak poważnych, jak np. dotykanie obcych zwierząt czy wybieganie na ulicę.

Dbaj o to, by być konsekwentną. Jeśli zapowiadasz, że za uciekanie na dworze nie będzie bajki, to niech tej bajki nie będzie. Po kilku razach problem zniknie, uwierz.

Do dziecka mów konkretnie

Bardzo często zdarza się, że komunikaty, które kierujemy w stronę dziecka, są zbyt ogólne, aby mogło ono je zrozumieć albo… przejąć się nimi. O jakich komunikatach mowa?

Na pewno niewystarczająco jasne są polecenia typu: „Bądź grzeczny”. Jeśli tak mówisz, to dziecko nie wie właściwie… nic. Podkreśl to, na czym ci zależy. Na przykład: „Pamiętaj, że masz słuchać tego, co mówi babcia. Pozwól umyć sobie włoski i idź spać, kiedy babcia będzie kazała pójść do łóżka”. To konkret, który jest dla dziecka znacznie łatwiejszy do zrozumienia.

Niejasne są także zwrotu typu: „Uspokój się” – lepiej powiedz „Nie przerywaj rozmowy, to niegrzeczne. Kiedy skończę, to do ciebie przyjdę”.

Tłumacz, tłumacz, tłumacz

Dzieciom trudno jest dopasować się do naszych oczekiwań i poleceń, kiedy ich uzasadnieniem jest „Bo ja tak powiedziałam”. Dlatego tłumacz swoje nakazy i zakazy… ale też bez przesady. Kiedy malec powinien iść do łóżka, powiedz po prostu „Musisz iść spać, żeby rano mieć dużo siły”. I tyle, nie wdawaj się w długie dyskusje – wyjaśniłaś już powód.

Wbrew pozorom, mówienie do dziecka tak, aby rozumiało, nie jest takie trudne. Musimy jednak taktować malca z należnym szacunkiem, poświęcając mu uwagę i nie traktować jak małego dorosłego, lecz jak dziecko, które potrzebuje prostego wyjaśnienia i siły konsekwencji. 

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia