Edukacja domowa, wady i zalety

„Jak cudownie byłoby po prostu samemu przejąć obowiązki nauczycieli i zadbać o edukację dziecka po swojemu” – myśli wielu rodziców.

edukacja domowa

„Jak cudownie byłoby po prostu samemu przejąć obowiązki nauczycieli i zadbać o edukację dziecka po swojemu” – to myśli wielu rodziców. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę z faktu, że takie rozwiązanie jest rzeczywiście możliwe. I nie jest to mrzonka albo coś „ryzykownego”, ale coraz bardziej popularna forma edukacji, zwana nauczaniem domowym.

Być może nawet odrobinę „kojarzysz”, o co właściwie chodzi. Albo znasz zasady, ale nie wiesz, czy takie rozwiązanie byłoby dobre dla twojego dziecka. Służymy zatem pomocą i wyjaśniamy, dla kogo i po co wymyślono edukację domową.

„Homeschooling” – co to jest?

Edukacja domowa (z ang. Homeschooling) to nic innego, jak zrezygnowanie z „oferty” szkoły i zdecydowanie się na samodzielne nauczanie dziecka w domu. Wielu polskich rodziców nie zdaje sobie nawet sprawy z faktu, że taka możliwość istnieje w polskim prawie już od prawie 25 lat! Nie jest ona jednak zbyt popularna z kilku powodów. Po pierwsze – rodzice mają zbyt małą wiedzę na temat zasad takiego nauczania i np. błędnie sądzą, że jest to opcja dostępna jedynie dla rodziców – pedagogów. Albo wyobrażają sobie takie nauczanie jako sześciogodzinne trwanie przy biurku, co także nie ma pokrycia w rzeczywistości. Rodzice uczący dzieci w domu „przy biurku” spędzają z dziećmi około 2 do 3 godzin dziennie (odejmując przerwy, sprawdzanie obecności i inne kwestie „techniczne”, tyle czasu dzieci spędzają w szkole na faktycznej nauce).

Po drugie, zdecydowanie się na domową edukację rodzi wymóg zrezygnowania z pracy jednego z rodziców. Wielu z nas zwyczajnie na to nie stać, ponieważ aby utrzymać rodzinę, oboje partnerzy muszą pracować zawodowo.

W końcu, po trzecie, boimy się odpowiedzialności – wysłanie dziecka do szkoły wymaga mniejszego wysiłku ze strony rodziców i odpadają obawy o nieprawidłowy rozwój dziecka pod kątem socjalizacji. Strach wiąże się także z faktem, iż dziecko musi regularnie (raz lub dwa razy w roku) przechodzić szkolne egzaminy sprawdzające jego wiedzę. Rodzice boją się wyników, które mogą ukazać „braki” dziecka i konieczność długiego wyrównywania zaległości.

Choć zestawienie tych powodów małej popularności edukacji domowej brzmi trochę jak komplet zarzutów, wcale nimi nie jest. Tak naprawdę trudno bowiem ocenić, czy edukacja domowa jest dla dziecka (i rodziców) dobrym rozwiązaniem czy raczej sporym błędem. Wszystko zależy od charakteru danego kilkulatka, zaangażowania jego rodziców, możliwości i podejścia. Warto jednak zapoznać się z zestawieniem korzyści i wad płynących z takiego właśnie rozwiązania.

Zalety domowego nauczania

Pierwszą, olbrzymią zaletą domowej edukacji jest duży wpływ na to, w jaki sposób przekazywana jest wiedza. Innymi słowy, odseparowujemy dziecko od wielkiego, dość bezdusznego systemu, który uniemożliwia indywidualne potraktowanie naszej latorośli pod kątem uzdolnień czy umiejętności. Rodzice sami obserwują, w jaki sposób ich dziecko przyswaja wiedzę najlepiej i mogą poświęcić więcej energii i zaangażowanie w dopasowanie sposobu nauczania do dziecka (a nie odwrotnie).

Dużym plusem jest odizolowanie dziecka od złych wzorców. O tym, jak dużą skalę ma ten właśnie problem wiedzą doskonale ci, którzy już musieli się z nim mierzyć. Do tej pory grzeczne dziecko staje się wulgarne, niegrzeczne, kłótliwe – a szkoła sobie z tym po prostu nie radzi.

Kolejną korzyścią jest ochrona dziecka, które jest bardzo wrażliwe i nie radzi sobie np. z prześladowaniem przez rówieśników.

Dla wielu rodziców niepodważalnym plusem edukacji domowej jest jednak przede wszystkim indywidualne podejście do dziecka i możliwość pełnego wykorzystania jego potencjału. Innymi słowy, rodzic może tak pokierować zdobywaniem wiedzy przez swoje dziecko, aby nie było to przykrym obowiązkiem, ale pasją i przyjemnością.

O wadach słów kilka

Oczywiście nauczanie w domu nie jest pozbawione wad – niestety, nie są to „malutkie minusy”, ale dość poważne kwestie. Co może być największym zagrożeniem dla naszej latorośli, gdy jako formę edukacji wybieramy właśnie „homeschooling”?

Na początek mamy trudną organizację dnia codziennego. Uściślając, samodzielne nauczanie wymaga dość restrykcyjnego podejścia do konieczności nauczania i odporności na ewentualne protesty ze strony dziecka. Ustalenie harmonogramu zajęć bywa trudne, zwłaszcza gdy dzieci jest więcej, a dodatkowo rodzice planują liczne wyjścia „w teren” (stanowiące wartościową część programu nauczania).

Dużym minusem mogą braki określane często jako „socjalizacyjne”. Dziecko mające codzienny kontakt z rówieśnikami uczy się reagować na pewne zachowania, bronić się, nawiązywać znajomości, ćwiczyć asertywność. Jeżeli rodzice nie zapewnią mu pewnego „wyrównania” w postaci zajęć dodatkowych w towarzystwie rówieśników, to efektem tego zaniedbania mogą być problemy na gruncie społecznym.

Wadą edukacji domowej może być także… słomiany zapał rodziców. Homeschooling wymaga ogromnego wysiłku i energii ze strony domowych nauczycieli. Słomiany zapał i szybko pojawiające się zmęczenie mogą doprowadzić do faktycznych ubytków w wiedzy dziecka.

Ostatnie zagrożenie to trudność z wyważeniem materiału. Rodzice często skupiają się na preferencjach dziecka i zapominają, że wiedza z mniej preferowanych przez smyka przedmiotów jest także potrzebna.

Zanim wybierzesz

Warto wiedzieć, że na edukację domową często decydują się rodzice, którzy mają już doświadczenie z klasycznym, szkolnym nauczaniem i wiedzą, że nie jest ono dobre dla ich dziecka. Taka „próba” nie jest złym pomysłem, ale jeśli wolimy spróbować od razu „po swojemu”, to warto najpierw skonsultować się z pedagogiem i zapytać o najważniejsze wytyczne oraz cenne wskazówki. 

fot.
Fotolia