Wiele osób – tych nie będących jeszcze rodzicami – zastanawia się bardzo często, jak mocno zmieni się ich życie po przyjściu na świat potomka oraz jak bardzo oni sami się zmienią.
Wiele osób – tych nie będących jeszcze rodzicami – zastanawia się bardzo często, jak mocno zmieni się ich życie po przyjściu na świat potomka oraz jak bardzo oni sami się zmienią. Prawda jednak jest taka, że wcześniej można sobie gdybać do woli, a i tak wszelkie nasze wyobrażenia o rodzicielstwie będą się miały nijak do rzeczywistości już „po".
To, że zmieni się wiele akurat można przewidzieć. To, że w wielu aspektach naszego życia będzie nam znacznie trudniej – to również można wywnioskować patrząc na los naszych znajomych czy rodziny, która debiut rodzicielski ma już za sobą.
Czy mamy jednak naprawdę czego się obawiać? Nie od dzisiaj wiadomo, że najbardziej boimy się tego, co nieznane, obce a wszelkie zmiany są zazwyczaj jedną wielką niewiadomą. Warto więc oswajać się ze skutkami dziecięcej rewolucji już na początku naszej drogi, a więc będąc jeszcze w ciąży czy oczekując dziecka jako ojciec.
Moim zdaniem należy „pogodzić" się z faktem, że pojawienie się na świecie małej istotki jak najbardziej naturalną koleją rzeczy zmieni – a w początkowym okresie zrobi to nawet diametralnie – nasze mniej lub bardziej uporządkowane do tej pory życie. Wbrew pozorom, nie jest to wcale dla wszystkich takie oczywiste. I nie ma co z tym walczyć, tylko przyjąć to za taki pewnik jakim jest to, że kobiecie w ciąży rośnie brzuszek.
Jednak już tylko od nas zależy, jak sobie zorganizujemy to życie z tym nowym, jakże słodkim członkiem rodziny, czy nie stracimy głowy, czy też – korzystając np. z rad najbliższych albo czytając książki, przeglądając fora internetowe bardziej doświadczonych od nas rodziców etc. – ustalimy jak ten nasz mały prywatny świat będzie wyglądał oraz jak go sobie poukładamy. Najgorszym doradcą jest panika, a najlepszym sprzymierzeńcem – spokój, zdrowy rozsądek, nasza sławetna kobieca intuicja, ale przede wszystkim – czas.
Ze swojego punktu widzenia mogę stwierdzić, że i tak nie sposób wszystkiego przewidzieć zanim już „oficjalnie" nie zostanie się rodzicem.
Odkąd zostałam matką, nie ma dla mnie (chyba) rzeczy niemożliwych a o sprawy (te bardzo poważne, jak i te błahe) zwłaszcza związane z moją Córką potrafię walczyć niczym lwica. Stałam się na pewno bardziej asertywna i chyba niewiele rzeczy jest na tym świecie, których nie zrobiłabym dla swojego potomka. (I nie chodzi mi tutaj wcale o bezmyślne rozpieszczanie dziecka!).
Nie zapominam jednak o sobie rozumiejąc, że szczęśliwe dziecko to przede wszystkim szczęśliwy rodzic i na nic tu jakieś „poświęcanie się Matki Polki dla dobra dziecka", bo to NIGDY nie wychodzi na dobre żadnej ze stron.