O Isiach i mniam mniamach …czyli pierwsze słowa dziecka

„Isia" to Miś, nie jakiś konkretny, ale po prostu każdy Misiu jest dla mojego syna „Isią".

małe dziecko tworzy swój własny język

„Isia" to Miś, nie jakiś konkretny, ale po prostu każdy Misiu jest dla mojego syna „Isią"."Isie" trzeba nakarmić, czyli przygotować im „mniam mniam". Można na przykład podrobić im ryżowego chlebka albo słonych paluszków. Czasami „Isie" trzeba przytulić, zaopiekować się tak jak młodszym rodzeństwem. „Isia" prowokuje, więc do pierwszych społecznych zachowań.

Kiedy wyczekujemy pierwszych oznak wiosny, wyłapujemy za oknem „waf" – ptaszki. Machają ładnie swoimi skrzydełkami. Tylko jakoś tak nie możemy z mężem zaskoczyć skąd to skojarzenie -"waf"? Czyżby nasza pociecha chciała ofiarować biednym zmarzniętym ptaszkom swoje ulubione wafelki???:)

No i jak dla niemal każdego mężczyzny najważniejszy na świecie jest – „brum brum". Czekamy aż tatuś wróci „brum brumem" z pracy, układamy małe „brum brum brumy" w garażu, czasem przewozimy kolorowym „brum brumem" pranko z automatu pod suszarkę.

A na koniec „pa pa" – nieraz ku naszemu zawstydzeniu wymownie sugerujące odwiedzającym nas gościom, że czas odwiedzin się właśnie skończył. Bo na przykład nasza gwiazda chce wypić „tu tu", zrobiła „fe fe" albo zwyczajnie jest zmęczony i chce iść „si" czyli spać.

I w ten sposób tworzymy własny wewnętrzny system komunikacji rodzinnej
Sama radość i technika kreatywnego myślenia!!!

POZDRAWIAM
Ania

autor: Ania Latta-Pisarek

fot.
Fotolia