Każda jąkająca się osoba może się wyleczyć, sukces zależy jednak nie tylko od dobrej terapii i mobilizacji dotkniętego taką dysfunkcją, ale również od jego rodziny.
Każda jąkająca się osoba może się wyleczyć, sukces zależy jednak nie tylko od dobrej terapii i mobilizacji dotkniętego taką dysfunkcją, ale również od jego rodziny - podkreśla specjalizujący się w leczeniu jąkania logopeda dr Mieczysław Chęciek.
Podczas I Ogólnopolskiej Konferencji Logopedycznej w Katowicach o swoim zmaganiu z jąkaniem opowiadali jego pacjenci. 24-letni student Andrzej zdecydował się rozpocząć terapię dopiero w lutym tego roku, bo uznał, że będzie mu łatwiej szukać pracy. Podczas wystąpienia przed salą wypełnioną przez kilkuset słuchaczy mówił wolno i płynnie.
- Namawiam wszystkich jąkających się do terapii, to od nich zależy, czy chcą osiągnąć sukces, czy dalej się jąkać. Jeśli chcą się wyleczyć, to jest możliwe, zachęcam, żeby się nie poddawali - powiedział. Przyczyny dysfunkcji są złożone i nie do końca jeszcze zbadane. Mogą być wrodzone lub nabyte, mieć charakter neurologiczny lub psychologiczno-rozwojowy, a nawet genetyczny - naukowcy mówią o dziedziczeniu niepełnowartościowego systemu nerwowego. Osoby dotknięte zaburzeniem mają znacznie utrudnione normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
- Każdego jąkającego można wyleczyć, ale nie zależy to tylko od logopedy, ale od samego jąkającego - na ile realizuje zalecenia - i od otoczenia. Rodzina jest współodpowiedzialna. Ja na terapię nie przyjmuję pojedynczego pacjenta. Nawet jeśli ma 40 lat, musi przyjść z żoną. Dowiaduję się od rodziny wielu rzeczy - jakie jest funkcjonowanie tego człowieka, jak się komunikują i daję wskazania dotyczące codziennego życia - tłumaczy Chęciek.
Podkreśla, że negatywny wpływ na płynność mówienia ma współczesny, nerwowy tryb życia pod presją czasu. - Jeśli w domu jest bardzo szybko mówiąca matka czy ojciec, używający w pewnym stopniu agresywnej, szybkiej mowy, jest ogromny pośpiech, to dziecko dwu-, trzy-, czteroletnie, żyjące i komunikujące się w tym pośpiechu, kiedy jest to sytuacja chroniczna, może mieć kłopoty - mówi logopeda.
Do jąkania się lub nawet logofobii - patologicznego lęku przed mówieniem - może się też przyczynić szkoła, która bywa źródłem dziecięcych nerwic. Logopedzi zniechęcają też do "hodowania małego geniusza" - w ich gabinetach pojawiają się nieraz dzieci, którym rodzice ładują do głowy olbrzymią ilość wiedzy i słownictwa.
Naczelna zasada pracy z dziećmi jąkającymi się to zwolnienie tempa mówienia i ograniczenie czasu, jaki spędzają milcząc - przed telewizorem lub komputerem - na rzecz rozmów i dyskusji. W terapii jąkania stosuje się też technikę przedłużania samogłosek, śpiewoterapię, zaleca pauzowanie - nieodpowiadanie na pytanie od razu, ale po kilku sekundach.
Jąkanie może mieć charakter kloniczny - to powtarzanie sylab, wyrazów czy fraz, a nawet zdań - np.: Pa-pa-pani Te-te-teresa idzie do-do-do kina. Drugi typ to typ toniczny, gdzie występują mocniejsze bloki mięśniowe połączone ze współruchami mięśniowymi, np. P-p-p-aaaani T-teeeeresa k-k-kupiła.
- Najczęściej występuje forma mieszana - jąkanie kloniczno-toniczne, z przewagą jednego lub drugiego. Z moich badań wynika, że 88 proc. przypadków jąkania wtórnego, czyli po 7-8 roku życia - to właśnie jąkanie mieszane - podkreślił dr Chęciek.
Szacuje się, że jąka się 1 proc. dorosłych, wśród dzieci problem dotyka ok. 5 proc. W przypadku dzieci może to być naturalny dla nauki mówienia okres rozwojowy niepłynności mowy - 60 proc. niepłynnie mówiących dzieci przestaje się jąkać bez specjalnych zabiegów logopedycznych ok. 4 roku życia.
Źródło: PAP / 29.10.2007