Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 217328
Komentarzy: 10485
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2017 , Komentarze (21)

Po raz kolejny czuje się po nich jakbym miała kamienie w brzuchu. 

Wywaliłam resztę i koniec z nimi, nigdy więcej:<.

Niedziela: 22 km rower + godzina  TBC - świetne zajęcia, sala pełna, za pełna ale wiosna ma swoje wymagania. A dzisiaj mam DOMSy w tyłku:) i w brzuchu i w ramionach i gdzieś tam po żebrami (te ostatnie to chyba pozostałość po jodze).

Poniedziałek: 20 km rower = DNT w południe spacer - bardzo ciepło(slonce).

25 lutego 2017 , Komentarze (18)

  • nasiona nastawione do kiełkowania
  • sok z kiszonych buraków w lodówce
  • rzeżucha zasiana

teraz tylko czekać(dziewczyna).

Piątek: 20 km rower z tego dziesięć podczas śnieżnej zamieci z wiatrem oczywiście w nos(strach)

Chciałam zrobić foto roweru po wyjściu z klubu, bo wyglądał interesująco, jak rzeźba lodowo - śnieżna, ale najpierw wyjęłam kluczyk do odpięcia linki, a potem zajęłam się aparatem i okazało się, że kluczyk zniknął(szloch):<, nie byłam nawet pewna kiedy... szukałam, grzebałam w tym świeżo napadanym śniegu w tą i z powrotem (foty w try miga wywietrzały mi z głowy, panika tam zaczynała się rozprzestrzeniać.. szukałam w klubie na recepcji i koło szafek, zaczęłam szukać kogoś kto mi tą linkę przetnie (a gruba jest tak, jak żadna z nas by nie chciała), dałam sobie ostatnie 10 minut grzebania w śniegobłocie (a serce juz bum.. bum..) wspomagając się rowerową latarką i hura:D:D:D znalazłam(puchar).. jaka ulga.. nigdy więcej bezmyślnych działań w odniesieniu do tego magicznego kluczyka.. i szkoda że nie mam jednak tych zdjęć roweru ze śniegu i lodu(duch), a zamarzł tak, że przerzutki nie działały.

Trening B:

1. RDL 15x 35kg.

2. Przyciąganie drążka dolnego siedząc do klatki (poziomo) 15x 25kg.

3. Wypady chodzone 15x na każdą nogę, 5 kg na każdą rękę.

4. Uginanie nóg leżąc, obciążenie nieznane, najmniejsze jakie mogło być, a i tak ledwo ledwo(pot).

I godzina ABT z super instruktorką (wreszcie:D) = niezły wycisk + świetna zabawa(bomba).

Sobota: 10 km rower (poranny atak zimy na szczęście był krótkotrwały, chociaż intensywny).

Godzina air jogi - byłam już bardziej ogarnięta, ale też pozycje były mniej przerażające(strach), a bardziej rozciągająco - bolące. Moja miłość to air jogi nie słabnie nic, a nic<3.

Bonus: jak to joga, te zajęcia są na bosaka - wymusiło to na moim leniu zamianę poniszczonych od górskich butów pazurów na malinowe płatki (hybryda = magia).

23 lutego 2017 , Komentarze (46)

tu

Kiedyś, kiedyś(zegar), na tłusty czwartek Jedna Babcia (ta, która kompulsywnie piekła, gotowała i karmiła) robiła pączki i faworki w ogromnych ilościach. Ja "pomagałam]:>" czyli kręciłam się pod nogami i nie wolno było mi się zbliżać do garnka z gotującym się olejem. Odkryłam tajemnice jak to możliwe, że w środku pączka jest różana konfitura i dlaczego faworki są takie wywinięte. To wspaniała przygoda była. A wieczorem, siadaliśmy przy wielkim stole i można było to jeść (bo wcześniej tylko próbować;)) i gadaliśmy(przytul)(impreza)... i było świetnie...

A teraz tak jest, że od rana w moim corpo wszędzie stoją/leżą kartony z ogromnymi bułami obtoczonymi w tłustej białej masie(donut)(donut) i niektórzy to ignorują, niektórzy znoszą całe zapasy w okolice biurka i futruja cały dzień przed komputerem z przerwą na zaparzenie miętowej herbaty i umycie zaklejonych paluchów i wąsów.

I tak sobie myślę, że za moich czasów było lepiej(mysli).

Czwartek: 20 km rower (z tego 10 km w deszcz i pod wiatr znowu!!::(()

w południe kompleks metaboliczny,

wieczorem w klubie trening=nowość, jak zwykle skopiowany z mojej "biblii" sfd ladies i jak zwykle trochę dostosowany do czasu i możliwości mojej siłki.

Trening A:

1. Przysiad ze sztanga na plecach: 15x 30 kg x 2 serie,
2.Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 15x 20kg x 2 serie,
3. Przyciąganie drążka dolnego siedząc do klatki 15x 25kg x 2 serie,
4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x czegośtam (w tym ćwiczeniu jestem wyjątkowy cienias, bo po moich problemach z kolanami tu czuję niebezpieczeństwo i wolę wydłużać ruch, przytrzymywać na górze, ale nie zwiększać ciężaru, żałuję(szloch),
5. Wznosy z opadu : 20x 3 serie,

6. I bonus8): 8 minut wolne=łydki= wspięcia na palce na maszynie : 60kg x 20 powtórzeń palce równolegle, x20 palce na zewnątrz, 20x palce do wewnątrz i 20x palce równolegle.

I godzina zajęć step&shape = godzina wymagającej fizycznie przyjemność(bomba).

22 lutego 2017 , Komentarze (17)

Upieczone wczoraj z nadmiaru chleba (też upieczonego własnoręcznie), jajek, duszonych jabłek, karobu, otrąb, oleju kokosowego (bardzo mało), ekogiengeru - starty wielki kawał i łyżeczki brązowego cukru. Na zewnątrz mocne i twarde, delikatne w środku:)

Przed pączkami będą mnie broniły, co nie jest trudnym zadaniem, bo nie przepadam za słodkimi bułkami, a jutro, pojutrze i popojutrze przed belvitkami z vending machines, moja corpozgubą(szloch)

Poniedziałek: 20 km rower + w południe komplex metaboliczny:

1. Pompki wciąż na kolanach :<) x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5

Wtorek: 20 km rower + brzuch w południe, ćwiczę go zamiast napełniać w przerwie na lunch;)

5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę  - powtórzone 4X

Środa: 20 km rower (z tego 10 pod wyjący wiatr w strugach deszczu) + klatka i plecy w południe.

10 minut rozgrzewkowego orbitrka i:

1a. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej 20 kg x 12

1b. Podciąganie sztangielki bokiem (plecy) 8kg na każdą rękę x12

a i b jako serie łączone powtórzone x4.

I bardzo źle mi idzie z nowymi treningami(szloch):<. Po zmianach w klubie nie lubię już tego co pasuje mi logistycznie, a to co lubię nie pasuje mi. Wciąż poszukuje(mysli) i leniuchuję.

18 lutego 2017 , Komentarze (26)

Moje dzisiejsze wielkie odkrycie:p, ekscytacja, zachwyt!!


W ramach poszukiwać innych treningów w innych klubach, wybrałam się na air jogę, tak trochę bez przekonania, bo że będzie nudno i statycznie i że taka joga w klubie to nie dla mnie, ze ja jej nie lubię:(.

Grupa była zaawansowana, ja zielona zupełnie często bałam się, że spadnę głową w dół na podłogę(strach), ale wrażenie nie do opisania(ninja) zupełnie nowe doświadczenie, bez kontaktu z podłożem, często głową w dół, zmysły nie wiedzą co się dzieje, mięśnie napięte i pracujące, moje przynajmniej, cicha spokojna muzyka, wywietrzona duża sala - inny zupełnie świat niż sala cardio w klubie, przez która się przechodzi.. nie mogę doczekać się następnego razu(prezent)

Sobota: 10 km rower + air joga

A jutro łyżwy z wnukami(przytul), powiedziałam że umiem. Umiem???(mysli) Umiałam 20 lat temu, a to nie to samo. 

18 lutego 2017 , Komentarze (3)

Środa: 30 km rower - pierwszy raz w tym roku było to naprawdę przyjemne:), bez lodu, przejmującego wiatru, ciepło było i wiosennie(gwiazdy)(noc)

Czwartek: 20 km rower + zestaw na tyłek w południe:

10 minut rozgrzewki na orbitreku , 

1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, 

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 7 kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  15x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 4 razy.

Piątek: 20 km rower + kompleks metaboliczny w południe(bomba).

Po pracy miało być jak zwykle było w piątek = trochę siłowni + godzina ABT, ale instruktorka na której zajęciach w ostatnią sobotę myślałam że usnę(spi) przejęła też te piątkowe. Zmiany były konieczne(ninja).

Bita godzina treningu siłowego, wolno, dokładnie, ciężko.

1. MT 12x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg - zapomniałam rękawiczek bolało trochę i odciski będą chyba znowu:<

2. Ściąganie drążka a właściwie czegoś niedużego, trójkątnego poziomo do klatki: 10x 25kg  x 4 serie

3. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg, 10x 7kg

 
4a. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 10x 20kg

4b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg   (a i b jako serie łączone x 4)

5a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 39 kg na każdą nogę

5b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

5c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy]:>

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej poziomej 20x w trzech seriach

7. Wspięcia na palce na maszynie : 60kg x 20 powtórzeń palce równolegle, x20 palce na zewnątrz, 20x palce do wewnątrz i 20x palce równolegle.

A po drodze do domu odebrałam górę ekowarzyw i jabłek.

Weekend gotowania i pieczenia się szykuje.

15 lutego 2017 , Komentarze (11)

Mrozu tylko trochę, lód został tylko na trawnikach i ścieżkach rowerowych:<

W mojej korpokantynie tematem dominującym są różnego rodzaju dziwaczne diety(ciasteczka).

A ja mam:

- poziom energii 65 (w skali 10-cio stopniowej), 

- ulubiony rower umyty i zreperowany, 

- zreperowany ząb, a w pakiecie dostałam niechęć do podjadania i chrupania;),

- całkiem nową skórę na poparzonych wcześniej palcach.

Wtorek: 20 km rower, w południe kompleks metaboliczny

Po pracy w klubie (było wyjątkowo gorąco i śmierdziało(wymiotuje))

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg  x 4 serie

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg

 
3a. Rozpiętki na ławce skośnej: 15x 5kg

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

I godzina interwałów? tabaty?

13 lutego 2017 , Komentarze (22)

Moje ostatnie odkrycie, mój wielki zachwyt od pierwszego doświadczenia(dziewczyna).

Ma być tak:

I tak jest.:)

Wszyscy wsiadają, siadają, wyjmują swoje zabawki, zajmują się nimi i nic więcej się nie dzieje:x:

- nikt nie gada o interesach przez telefon(kujon), podniesionym głosem, w nieskończoność,

- nikt nie gada do nikogo siedzącego obok, głośno, irytująco o chorobach, wypadkach, polityce i różnych innych nieszczęściach(strach),

- nikt nie chrupie godzinami czegoś o dziwnym, bardzo intensywnym zapachu, wyciąganego wciąż i wciąż z szeleszczących torebek,

- dzieci(bomba) nie krzyczą jedno przez drugie, nie kręcą się i nie biegają dookoła, podczas, gdy rodzice są na to absolutnie głusi i ślepi.

Ja czytałam nowego Shape (rozczarował mnie jak zwykle:<, dlaczego więc znowu go kupiłam? bo ja lubię go kupować) na zmianę z A Little Life co do którego jeszcze nie mam zdania, ale dobrze to nie wygląda - nudno raczej(ziew).

Czwartek: 20 km rower + kompleks metaboliczny w południe.

Sobota – niedziela w Pieninach:):D;).

Trochę mrozu, słońce(gwiazdy), bez wiatru – idealnie.

Zachody słońca na nowo odkrytych skałkach, chodzenie od rana do nocy, zdrowe jedzenie w pudełkach jedzone gdzieś po drodze. No i pierogi + grzaniec.

Poniedziałek: 20 km rower + zestaw na brzuch.

8 lutego 2017 , Komentarze (17)

Jadę sobie dziś do pracy, ślisko, zimno (-10) mocny wiatr w nos, ubrana bardzo odpowiednio, i mijam dwie pięknie wystrojone babeczki(dziewczyna)(dziewczyna). Jedna trąca drugą, gapią się na mnie i ta trącające scenicznym szeptem krzyczy - ja to bym z zimna umarła(zimno).

Trącająca nie ma czapki na pięknie potarganych włosach, trącana na kurtkę ledwo za tyłek i cieniusie rajstopy na świetnych nogach i zgrabniutkie=malutkie kozaki na ogromnych obcasach(pa).

Środa: 20 km rower + 2,5 relaksu u dentysty(muzyka).

7 lutego 2017 , Komentarze (8)

Wracałam z pracy(kujon) na moim zastępczym rowerze i jakoś tam bardziej niż zwykle marzły mi palce(zimno).. ki czort.. -10 odpowiedział termometr..

Niedziela: 10 km rower + godzina kalisteniki + godzina indoor cycling, treningi jak zawsze mistrzowskie(ninja)(bomba):D

Poniedziałek: 20 km rower + w południe brzuch + tric, bo on jest słaby i trzeba go wzmocnić:   5 minut orbitrka na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 15x uginanie tricepsu z nogami opartymi o ławeczkę - powtórzone 3X

Wtorek: 20 km rower pomimo, ze śniegu napadało dużo, mróz -10 (sąsiadka na korytarzu pytała widząc mnie z rowerem - kobieto, ale ty chyba teraz na rowerze nie jeździsz??!!! jakbym jakimś świrem była - sąsiadka młodsza, ufryzowana, bez czapki of cors, w futerku, na obcasach - inny gatunek.

W południe mój faworyt - komplex w całości, czyli x5.

Po pracy i po angielskim:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg  x 4 serie

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg

 
3a. Rozpiętki na ławce skośnej: 15x 5kg

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

I godzina interwałów, a może tabaty.. kwestia nazewnictwa(kujon), ale było ciężko(bomba) w trakcie dobrze po(impreza)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.