Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 253383
Komentarzy: 10962
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 15 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2025 , Komentarze (22)

W przeróżnych kolorach, małe i duże, samotne i w stadach. Kiedyś w góry trzeba było jechać, żeby je zobaczyć, teraz mam je pod nosem. Cieszę się!😀 

W moim parku poruszenie wśród fotografów - są dwa małe puszczyki (z puszczykową mamą). Zimorodek stracił na popularności. Teraz spora grupa z ogromymi obiektywami nie skrada się brzegiem rzeki, tylko stoi sobie pod drzewem, niektórzy statywy mają rozłożone. Puszczyki są nieruchliwe, jak już wyjdą z dziupli to siedzą nieruchomo.

Ja oglądam ten ptasi świat z drugiej ręki, zdjęcia w dużej ilości pojawiają się na naszej lokalnej stronie fb. 

To poniżej jest z mojej ulubionej "ptasiej strony" Przyroda w obiektywie Piotra:

W sockmadness emocji co niemiara😉. A to runda pierwsza dopiero, z 56-ściu przechodzi dalej 45 najszybszych i bezbłędnych. To dużo, powinno być spokojnie, ale wzór: 
Day & Night Socks by Alena Malevitch, tak trudny do policzenia tego co się już ma i tak łatwy, żeby się pomylić...ale udało się.

 Vitaliowo nudy u mnie, nudy. 

Waga ta sama, dieta też, treningi robione, energii cała masa 👍. Ani tu się czymś pochwalić, ani poskarżyć na coś 😒

Niedziela: morsowanie, 24 km rower

Poniedziałek: 20 km rower 0,5h siłownia

Wtorek: 22 km rower - nowy kolor paznokci -malinowy

Środa: 20 km rower 

Czwartek: 20 km rower, 05h siłownia

Piątek: 32 km rower

Sobota: morsowanie (znowu zimno, szron na pomoście, lodowaty wiatr), 47 km rower

8 marca 2025 , Komentarze (14)

Operacja przebiegła pomyślnie, eliminacje zakończone. Runda pierwsza w toku. 

S. zadowolony z nawej pary skarpet.

Z mniej przyjemnych rzeczy: w pruszkowskim parku, wspaniałym miejscu do kamyczkowania, giną te z aplikacji. I to nie tak, że tylko kamyk znika, tylko skrytki są często rozwalane, rozgrzebywane, a kamyk leży obok 😠. 

Straciłam serce 💔 do tej zabawy i zainteresowanie nią .

Niedziela: morsowanie, 37 km rower

Poniedziałek: 20 km rower 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower, 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower, 05h siłownia 

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie (tak ciepło jest, że pojechałam na rowerze), 47 km rower

Wszędzie kwiatki się pokazały, na trawnikach, w sklepach i w Waszych pamiętnikach 🤩

1 marca 2025 , Komentarze (19)

Sockmadness ciąg dalszy = najdziwniejsza para skarpet, jaka zrobiłam (do tej pory w każdym razie). 

Conjoined Sock Twins - przed rozdzieleniem


Poniedziałek: 20 km rower 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower 

Środa: 20 km rower

Czwartek: 20 km rower, 05h siłownia - tradycyjnie żaden pączek niezjedzony. W tym roku w korpo było ich znacznie mniej niż w latach poprzednich i były zupełnie bezzapachowe. W drugiej połowie dnia wystąpił ostry niedobór, grupki zaskoczonych pączkożerców zaglądały gdzie się da, czy może jednak, gdzieś tam, jakieś paczki się uchowały, bo jak to tak, godzina 15 i już nic 😫

Piątek: 30 km rower

Sobota: 10 km rower i morsowanie w deszczu 🌧️ 

22 lutego 2025 , Komentarze (19)

Kolejne, moje trzecie, SockMadness rozpoczęte!

Nazwa zobowiązuje - wzór kwalifikacyjny - Conjoined Socks Twins - robi się od palców do góry, potem (nie zakańczając), schemat wzoru się odwraca, albo od lewej do prawej się czyta, jak komu mniej trudno, potem druga skarpeta, zakończona na palcach. Jak wąski szalik, albo dwugłowy wąż to wygląda. Na końcu się skarpetki separuje. Dodatkowo wzór on tak niejednoznacznie/źle opisany, że trzeba zadawać pytania na forach = wesoło jest i integrująco, bo tematy skręcają w zupełnie przypadkowe strony, np ulubione ciasta ze słonym kajmakiem 😋

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + marsz 3 km

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie + 47 km rower, pogoda idealna, słońce, ciepło ale mroźno, na stawach w parku lód, ludzie ślizgają się, jeżdżą na łyżwach i wyrąbują dziury, żeby ryby łapać.

Niedziela (plany): morsowanie + 37 km rower

15 lutego 2025 , Komentarze (26)

Dni wyraźnie wyraźnie dłuższe się zrobiły i dużo, dużo zimniejsze🥶

Codziennie rano, na moim balkonowym termometrze -8, do tego wiatr w nos (zasłonięty polarową maską). Ale pedałuje, nawet jak nie muszę (bo praca zdalna), to i tak robię moją traskę przez zimowy park. Czaple poznikały, łabędzie też, a było ich chyba z 10 szt. A mnie ciekawość zżera - gdzie one poszły/poleciały🧐

W kamyczkowaniu przerwa, za szybko ręce marzną.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie + 20 km rower

Niedziela (plany): morsowanie + 37 km rower

8 lutego 2025 , Komentarze (24)

Nigdy ich nie miałam, zawsze mi się podobały.
Ale ani jednego miejsca nie potrafiłam sobie wymyślić, gdzie mogłabym w nich pójść. Aż do teraz. Bo takie Emu buty idealne byłyby na morsowanie, ciepłe i łatwe do założenia. Bo w tych "kapielach" najtrudniejszy dla mnie moment, to ten już po, Szczególnie jak wieje lodowaty wiatr🥶 czyli prawie zawsze. Bo palce mam jak rozdygotane lodowate kołki, coraz bardziej jak kołki (czas pracuje na moją niekorzyść), np zapięcie suwaka to czynność trudna. Ale najgorsze do ubrania są stopy. Nie można ich wytrzeć tak całkiem do sucha. A na wilgotne to tylko wyjątkowo luźne skarpety udaje się wciągnąć. Zawiązywanie sznurówek prawie niewykonalne.

I jeszcze wystąpiły dwa sprzyjające zbiegi okoliczności:

1. Moje stare, ale mało chodzone, buty z ecco mięciutkie, ocieplane wełną merynosów kalosze, rozpadły się teraz właśnie, od strony podeszwy sie rozpadły, na odcinku kilkudziesięciu metrów chodnika i czterech pięter. Tak jakoś coraz bardziej dziwnie szło mi się w nich, w domu okazało się, że pół podeszwy/pięty zniknęło😟

2. Emu buty pojawiły się na Zalando Lounge (poszczególne modele znikały jak świeże bułeczki). Nie były jakieś szczególnie tanie, cena pierwotna była dużo wyższa, niż cena w eobuwie  🤔, ale proces zakupu wciagający, nerwowy, modele pokazywały się i znikały.

Zamówiłam dwa modele, wyższy i niższy, w dwóch różnych rozmiarach. Odebrałam z paczkomatu ogromne pudło (tak, miałam czym przywiązać go do bagażnika). Model wyższy jest jakcięmogę, ale w za małym rozmiarze, model niższy wygląda okropnie, jak rozczłapany kapeć - ja, wyleczona z emu butów. Teraz jeszcze czeka mnie transport tego pudła w odwrotnym kierunku.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 30 km rower + 0,5h siłownia. Zachęcona wpisem Gramatyki, obejrzałam "Dziewczynę z Igłą" no i zachwyt absolutny!!!! A taka byłam niezainteresowana wcześniej (bo czarno-biały, nie angielskojęzyczny i plakaty jakoś tak z obozem zagłady mi się kojarzyły, a to temat od którego trzymam się z daleka), że nawet nie wiedziałam o czym to będzie.

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie + 37 km rower

Niedziela (plany): morsowanie + 37 km rower

A w parku niespodzianka: kilka (nigdy tak dużo nie znalazłam na raz) kamyków powtykanych w korę drzew, w wersji walentynkowej🤩:

Okazało się, że malowała je moja dawna , bliska koleżanka, jeszcze z  liceum. Kamyczek z dwoma myszkami dostaliśmy od niej w prezencie 😊

2 lutego 2025 , Komentarze (15)

Zaskoczyło mnie to wczoraj, pomimo, że prognozy przecież czytam, zmarzłam, jak na rowerze rano jeździłam. Ale przebiśniegi kwitną już w jednym miejscu, leszczyny w wielu, a ja różne rowerowe wyprawy planuję. Po Polsce, bo zeszłoroczna Suwalszczyzna, pokazała mi, że niby wszędzie już byłam, ale tak dawno, że teraz to jak nowe miejsca.

Wyjazd pierwszy - Pieniny i okolice, już zaraz, jak tylko wszystkie ferie się skończą i pogoda będzie. Miał być też lekki mróz i śnieg trzeszczący pod nogami i białe czapy na drzewach, ale z ta wizją już się pożegnałam 😒

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Wtorek: 27 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia. Zachęcona wpisem Gramatyki, obejrzałam "Dziewczynę z Igłą" no i zachwyt absolutny!!!! A taka byłam niezainteresowana wcześniej (bo czarno-biały, nie angielskojęzyczny i plakaty jakoś tak z obozem zagłady mi się kojarzyły, a to temat od którego trzymam się z daleka), że nawet nie wiedziałam o czym to będzie. 

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie + 37 km rower

Niedziela: morsowanie + 37 km rower

Vitaliowo z ćwiczeniami jak widać rutyna, z jedzeniem też = waga mięśni i tłuszczu niezmienna 😉, dużo dzieję się natomiast w moim dziewiarski świecie. Dwa swetry w trakcie (MKAL już nie taki tajemniczy) SockMadness rozpoczęty. Ja już zapisana, pierwszy wzór dostałam, ale taki rozgrzewkowy tylko, poza konkursem, więc na jakieś bliżej nieokreślone później go zapisałam.

25 stycznia 2025 , Komentarze (35)

Dużo słońca, ciepło, ptaki się uaktywniły i wiewiórki, dzień wyraźnie dłuższy.

Trochę oddechu od zimy.

Niedziela: Morsowanie, 37 km rower

Poniedziałek: 20 km rower + 1h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Obejrzałam "W pokoju obok" bez jakiś większych oczekiwań, bo filmy Almodowara to tylko te pierwsze mi się podobały, ale skusiłam się obsadą i tematem. Ledwo do końca dobrnęłam, piękne kolory, bardzo piękne ich połączenie, ciekawe ubrania, poprawna muzyka. Przepiękne miejsce. Za mało, dużo za mało 😒

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

W moim korpo diety pudełkowe już na wymarciu, coś czasami pojawia się, ale to nie to, co w zeszłym roku, kiedy to pojemniki w lodówkach się nie mieściły.

Teraz zainteresowanie jest lekami i zastrzykami. Ktoś bierze (pod kontrolą lekarza) i ma sukcesy, kogoś brzuch bolał i przestał. Są znajomi, znajomych, którzy schudli mocno po zastrzykach i takie np komentarze: "tysiąc złotych to wcale drogo nie jest, bo ile jedzenia się nie zje i za kartę na fitness nie trzeba płacić"

Piątek: 30 km rower

Sobota: morsowanie + 37 km rower

A jako rozgrzewkę przed kolejną edycją SockMadness, wzór z poprzednich "wyścigów" wyciągnęłam Celtic Rain, dużo koloru, warkoczyki których właściwie nie widać i jeszcze koraliki 🤩

18 stycznia 2025 , Komentarze (22)

Szukanie kamyków oznaczonych w aplikacji i przewożenie ich w nowe miejsce, nieźle mnie motywuje do wyjścia z domu, albo pojechania inną/dłuższą drogą do pracy. Chociaż to trochę nie sezon, ręka trzymająca komórkę marznie i ja też, bo do jazdy rowerem ubieram się lekko.

W lecie łatwiej będzie i ciekawiej, wtedy dalej wyjeżdżam, a teraz to tak koło komina się kręcę 🚴‍♀️. Polecam bardzo, jako dodatkową zachętę ruszenia tyłka 😉


Niedziela: 
Morsowanie - na części jeziorka lód, pełno śniegu w parku, ale mało co widać, bo całkiem mocno pada nowy i całkiem mocno wieje. Zima 🌨️❄️❄️☃️. Po śniadaniu spacer po parku, ponad 7 km. Apka kilka kamyków pokazywała, ale wszystkie pod drzewami ukryte, a tam pełno żółtego śniegu 😒


Poniedziałek: 28 km rower (całe szczęście, że lód z W-wskich ścieżek poznikał, po na drugą dawkę szczepionki na kleszcze byłam umówiona, kolejką WKD tam jechać, wiadomo, nie w smak mi było) + 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower

Sobota: Morsowanie już w takiej wiosennej trochę scenerii - w słońcu i nieśmiałym jeszcze świergocie ptaków. 37 km rower i test nowych ocieplanych legginsów. 

11 stycznia 2025 , Komentarze (34)

Prawie dwa, bo pierwszy zapis mam z 13 lutego = 55,5, a skład:

I mimo, że wszystko wygląda dobrze, to moja waga zimowa, kiedy to dodatkowe dwa kilo w talii głównie się osadzają i boczkach, moje znienawidzone muffin top😠 - talia 76-8.

Przez te dwa lata były trzy znaczące zmiany w mojej diecie.

1. Długie leczenie stomatologiczne, które wstrząsnęło moim poczucie bezpieczeństwa - miałam wrażenie, że rozpadam się razem z moimi zębami, w staruszkę się zamieniam, jednym słowem czas trumnę wybierać☠️. Jedzenie to w moim przypadku gryzienie, a ja mogłam tylko miękkie = minus dwa kg co najmniej. I teraz, jak leczenie skończone dawno, twarde rzeczy nie powróciły do menu, bye, bye orzeszki, pestki, suszone figi i już tak rzutem na taśmę - żurawina i rodzynki. Zamiast, jak mam chęć coś poglamać - landrynki mocno miętowe.

2. Rozpoczęłam wyzwanie OYNB, S się przyłączył i korzyści okazały się wielokrotnie przewyższające straty. Do picia alko nie wróciliśmy i wrócić nie zamierzamy. Ważne, że zrobiliśmy to razem, bo moje picie też było razem, niewinne mi się wydawało, takie wakacyjne. Przy ognisku, na pomoście, zimą w górach. Nie dużo, ale często i kalorycznie - grzaniec, wiśniówka, baileys. Nigdy nie odważyłam sprawdzić ile taki wyjazdowy tydzień ma alkokalorii.

3. Tłumy w barach i restauracja w tym roku nieprzeciętne = rezygnowaliśmy z obiadów na wyjazdach, zamiast tego były banany, dużo mocno dojrzałych bananów😋, jabłka, śliwki i ciasteczka owsiane.

Reszta bez zmian - vege, nabiał nie, jajka tak, kasza głównie gryczana, warzywa, jako deser mielone siemię lniane z sojową odżywką białkową. Nie liczę makr, nie głodzę się. W pracy podgryzam ciasteczka belvita, albo poduszeczki zbożowe (w skrócie poduszkowce).

Aktywność też inna, bo nie wróciłam do treningów grupowych, jakoś nie mam odwagi nadużyć biodra, niby jest dobrze, ale w ruchu bocznym nie mam pełnego zakresu. Mogę sobie na piętach siedzieć, ale nie po turecku.

Zdecydowanie więcej na rowerze kręcę i regularnie ćwiczę z obciążeniem. No i morsowanie od zeszłego roku, to dla ciała mocny bodziec.

Ostatni, poświąteczny zapis Xiaomi poniżej, tłuszczu mniej 4 kg! w talii 67 cm = spodnie leżą idealnie luźno, twarz ładnie wyszczuplała i podoba mi się dużo bardziej. Włosy bez zmian 😒, paznokcie to nie wiem, bo przykryte hybrydą (hybryda trzyma się ile musi, a musi czasami ponad trzy tygodnie, więc chyba są w dobrym stanie).

Poniedziałek: 20 km rower + morsowanie

Wtorek: tylko 14 km rower, deszcz prawie cały dzień padał

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower

Sobota: 37 km rower + morsowanie. Śnieg padał poziomo, tak wiało. Ramiona i ręce zamoczyłam bez zastanowienia, bo w wodzie dużo lepiej im było. A jakim wyzwaniem jest na takim wietrze się ubrać w rzeczy, które najpierw ze śniegu trzeba otrzepać 🦸‍♀️

A jutro to chyba z roweru nici będą, bo pada i pada...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.