Nie uwierzycie. Stało się, to o czym pisałam od początku istnienia mojego pamiętnika. Przyjechała do mnie cała rodzina i została na noc. 🥶
Kilka dni temu zmarł mój wujek z Bieszczad. Mój dom jest po drodze, więc zaoferowałam się że jakby co, to zapraszam przy okazji do mnie na kawę i obejrzenie domu.
Przyjechali wszyscy i spędziliśmy bite dwa dni razem. Obejrzeli cały dom i działkę, bardzo im się podobało. Dostaliśmy masę komplementów.
Po pogrzebie przyjechała jeszcze dalsza część rodziny z którą ma lepszy kontakt niż z rodzeństwem i rodzicami. Więc w pewnym momencie było u nas ponad 30 osób jednocześnie.
No i wiecie co? Było mi jakoś niezręcznie z rodzicami i rodzeństwem. Miałam cały czas wrażenie, a raczej przeczucie, że oni nie do końca mają dobre intencje.
Nie powiedzieli nic niestosownego, zachowywali się też dobrze. Tylko nie mogłam pozbyć się tego wrażenia, że to wszystko jest z ich strony podszyte fałszem.
Najlepiej bawiłam się i dogadywałam z tą dalszą rodziną i nawet przeszła mi taka myśl, że byłaby lepsza zabawa gdybyśmy byli sami. Potem zrobiliśmy ognisko, karaoke, zabawy itp.
Moja kuzynka zapytała się, czy oni zawsze są tacy "poważni" i podczas naszej rozmowy stwierdziliśmy, że chyba nie bawią się tak dobrze jak reszta. Trochę się wstydzę tego, ale wiele razy pomyślałam że więcej ich nie zaproszę, bo widzę że to wszystko jest na siłę.
Im dłużej czasu spędzaliśmy razem, tym robiło się bardziej niezręcznie. 😁

Wszystko jednak skończyło się dobrze i wszyscy finalnie byli zadowoleni. Następnego dnia rozjeżdżali się do domów i na koniec zostali tylko rodzice z siostrami.
Wiecie, że oni tylko potrafili obgadywać sąsiadów? Dosłownie, nie dało się z nimi porozmawiać na żaden inny temat niż obgadywanie: sąsiadów, znajomych, szwagierki z którą są pokłóceni.
Jak tylko zmieniałam temat, to na nowo wracali do plotkowania. W czym ja się nie odnajduje i nie lubię.
Szczerze? Jak odjechali to odetchnęłam. No i wnioski mam takie, że nigdy więcej ich sama nie zapraszam do siebie, bo naprawdę nie mamy nic wspólnego ze sobą.
Nawet te strzępki wspomnień z dzieciństwa to nic, co by mnie już do nich ciągnęło.
To trochę przykre, ale bardziej jest mi bliska rodzina mojego partnera niż moja najbliższa.
Cieszę się, że chociaż z kuzynkami i dalszą rodziną mam fajny kontakt i super się dogadujemy. Postanowiłam skupiać się na pielęgnowaniu tych relacji, a tych rodziców i rodzeństwo już puścić. Niech im się dobrze wiedzie, ale z dala ode mnie. 🤷♀️
Fajnie, że była taka okazja, bo uświadomiłam sobie, że nie chce ich na własnym ślubie. Już wolę zrobić wesele na 20 osób, takich z którymi będę się dobrze i swobodnie czuła.












