Po całym, naprawdę ładnym tygodniu, pogoda dzisiaj taka bardziej wymagająca😉.
Padać zaczęło już, jak o 8 rano wyszłam, swoje 26 km przepedałować. I tylko się rozkręcało. Przestało, dopiero jak, mokra cała wróciłam do domu.
Na szczęście, bo na morso-kapiel dojechałam sucha.
Nawet słońce zaczęło wychodzić, ciepło było i przyjemnie. Tam jest plac zabaw i wysoka budowla z lin, oblepiona dziećmi zwykle. Dzisiaj nie było żadnego, więc wlazłam na samą górę, ale widoki takie se..
Do tej pory jak właziłam do wody, to stałam tak po szyję, łokcie i ręce moczyłam tylko tyle ile mogłam (tzn dopóki boleć nie zaczęły), dłoni wcale. Od dzisiaj będzie inaczej: na dłoniach rękawice neoprenowe nr 5, 7 minut stania z rękoma w wodzie prawie cały czas + 5 minut pływania. I w trakcie całkiem przyjemnie było, ale potem, tak trudno było ściągnąć te rękawice i coraz bardziej się trzęsłam, tak mechanicznie, bo zimna jako takiego to nie czuję. Dziwne, całkiem nowe odczucia taka woda wywołuje..
Już w domu koktajl jarmużowy + duże jabłko.
Po około godzinie, śniadanie: jajko sadzone, garść jarmużu (pamiętam już, że trzeba go sypnąć i zaraz pokrywką patelnie zakryć), garść fasoli, surówka z cykorii i kiełków z rzodkiewki. Na deser garść orzechów i żurawiny w odżywce białkowej o smaku czekoladowym (waniliowa jest 100x lepsza).
I wtedy właśnie była ta burza. I mocny deszcz. A ja w ciepłym domu😁.
Moje SockMadness skarpety nie mogły doczekać się światła i modela w tym samym czasie, więc blokery musiały wystarczyć.
A teraz czekanie - kiedy następny wzór..

Niedziela: 35 km rower + morsowanie
Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia
Wtorek: 20 km rower
Środa: 20 km rower 0,5h siłownia
Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia
Piątek: 35 km rower
Sobota: 35 km rower+ morsowanie