Witajcie
Nie było mnie kilka dni, ale późno wracałam i jakoś o 23ej nie chciało mi się siadać do kompa. Dziś w sumie też nie jest wcześnie ;) Kalorie liczone codziennie, nie poddaje się. Czasami oczywiście jest ciężko i jedzenie byle jakie...ale nawyk trzeba wyrobić. W czwartek udało się pokręcić na rowerze 30 minut i 5 zł wpadło do skarbonki. Dziś dwa razy po 30 minut gry w badmintona :)
Za drugim razem więcej kalorii spalonych, ale tylko dlatego, że już nie świeciło słonce i lekko się ochłodziło. Ale to był super czas z córką :) Zaraz posmaruję łokieć maścią.. bo inaczej nie zasnę. Zresztą w trakcie gry już mnie bolał. Baaa boli od kilku dni , znowu :( ale mam krem, po którym ból znika (noc przesypiam, zwykle) Ale czego nie robi się dla dziecka, prawda... nawet z bólem.... Owszem, gdybym nie mogła unieść rakietki, bo bym nie grała.
Posiłkowo dzień wygląda tak:
I posiłek: bagietka z pomidorem, mozzarellą, ogórek
II posiłek: ciasteczko, które dostałam w Rossmannie, borówki, maliny , kawa mrożona
III posiłek: ziemniaki, surówka, wątróbka ( chodziła za mną od miesiąca)
IV posiłek: czereśnie, popcorn, rodzynki w czekoladzie i matcha którą teraz dopijam
Działamy, nie poddajemy się. Trzymam za Ciebie kciuki. Rób swoje, nie patrz na innych. Powodzenia. Udanej niedzieli :) Pozdrawiam