Dzień przywitał mnie lekkim deszczem i zimnem, ale po południu było bardzo ładnie choć chłodno... Jednak siła słońca jest mega... Tata wczoraj dał popis i niestety moje nerwy nie wytrzymały- były krzyki, wrzaski i płacz, potem pomyślałam, że tata tak nie zachowuje się aby zrobić mi na złość, nie robi tego świadomie ... Ubrałam się i poszliśmy na spacer +kilka razy dookoła domu) i chyba obojgu było nam to potrzebne no oboje się uspokoiliśmy👍 Po południu pojechałam na trening, trochę się obawiałam bo z jednej strony mój kręgosłup, a z drugiej nie byli mnie dwa tygodnie, a grupa jest taka, że jak nie ma Cię i wracasz to jesteś jak ten ,,intruz" co zajmuje najlepsze miejsce.. Najpierw miłe zaskoczenie jedna z dziewczyn zapytała czy co się stało, że nie chodziłam i powiedziała, że brakowało jej mnie😁 bo lubi jak jestem obok. Zrobiło mi się tak przyjemnie😁. Po zajęciach instruktorka przysłała mi wiadomość, że uszczęśliwiła ja swoją obecnością, tym, że się uśmiechałam do niej, do siebie, do innych dziewczyn... Wiem, że nie wysyła takich informacji więc tym bardziej było mi miło. Zresztą umówiliśmy się na wspólne popołudnie i tak na prawdę widziałam radość w jej oczach, na jej twarzy, kiedy na mnie patrzyła, kiwała do mnie czy się uśmiechała... Takie drobnostki, s jak człowieka cieszą (przynajmniej mnie). Wczoraj, woda rano była, jedzenie ładnie trzymane, bez słodyczy, podjadania, słonych przekąsek, był trening, siedzenie na piłce i joga na kręgosłup. Wypiłam około 1,5 l wody więc co zaplanowanych 2 litrów troszkę zabrakło. Ale ogólnie dzień zaliczam do udanych. Dzisiaj rano był przymrozek, ale teraz jest piękne słońce, ale o tym jutro☺️
życzę Wam cudownego dnia