Znowu dni uciekają, nie wiem jak i kiedy. Wczoraj brak wpisu, ale były urodziny mamy :) i jakoś też dzień nie przebiegał tak jak chciałam. Jedyny pozytyw to urodziny mamy. Byłyśmy z córką, zrobiłyśmy niespodziankę. Kupiłyśmy torcik, świeczki i racę wsadziłyśmy, będąc już na klatce schodowej ( brat nam pomagał) Udała się niespodzianka hihihi. Kalorie nie liczone, ale nie żałuję. Dziś już wróciłam
I posiłek: bułka z piersią z kurczaka, ogórek kiszony
II posiłek: zupa pomidorowa z ryżem
III posiłek: arbuz, maliny, winogrono, wafel ryżowy z mlecznej czekoladzie, pianki bananowe, chipsy cebulowe
IV posiłek: bułka z dynią, pomidor, ogórek, sokoliki, matcha
Ogólnie dzień na plus. Jestem zadowolona z niego ( chociaż wiadomo, mogłoby być lepiej... ale gorzej też :) także cieszę się z tego co jest)
No to byłoby na tyle.... Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
dziś wpis na szybko, bo głowa mi zaczyna pękać. Ogólnie dzień był ok. Udało mi się skończyć książkę ( i tym samym niestety mało zjadłam.... bo właśnie skupiłam się na czytaniu )
I posiłek: grzanki z serem brie, figą i miodem, kawa mrożona
II posiłek: kukurydza
III posiłek: banan, tosty z szynką, serem, ogórek i sos remulada oraz matcha
Tak, wiem.... mało.... ale książka była wciągająca ;) Osoby lubiące czytać wiedzą o czym piszę :) Wzięłam tabletkę, dopiję matche i do łóżka... Dziś waga pokazała mały spadek... a to mnie już bardziej zaczyna motywować ;)
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Powodzenia.Pozdrawiam :) :*
Dzisiejszy dzień jest całkiem spoko... chociaż smutek mnie ogarnął, bo odszedł jeden z małych kotków. Miał 2 miesiące :( Ale z drugiej strony jak miał cierpieć, to lepiej jak odszedł. Jeszcze na koniec go umyłam, nic nie kontaktował :( To był przykry widok.
Jeśli chodzi o kalorie, to policzone
I posiłek: chleb fitness z pomidorem, frankfurterki
II posiłek: koktajl borówkowy, winogrono, kieszonki z ciasta francuskiego z serem, szynką, pomidorem i kawa mrożona
III posiłek: skyr, paluchy serowe, banan, matcha
Niewiele w sumie dziś zjadłam, ale o dziwo jestem najedzona. Ale może to i nerwy z kotkiem, że nie miałam apetytu. No nic..... działam dalej. Nie poddaje się. Dziś siódmy dzień liczenia kalorii. Swoją drogą ten chleb fitness z Biedronki jest bardzo dobry, a jak jest chrupiący to jest bajka ;)
Aaaa nie pisałam o planach na sierpień, tak mi się teraz przypomniało..... i nie będę pisała. Nie robię planów. Nie chcę... będę robiła tak jak dotychczas, woda, kroki... pozostają bez zmian. Fajnie byłoby zmniejszyć ilość słodkości, ale co ma być to będzie. Nie planuję nic konkretnie... nie tym razem.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :*
To był dobry dzień :) Jednym słowem :) Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak powiedziałam w poniedziałek. Dobrze byłoby, gdyby dla odmiany skoro poniedziałek był dobry, to aby reszta tygodnia była dobra :) Zwykle, gdy poniedziałek miałam kiepski, to reszta tygodnia też była kiepska.
Jedyne do czego mogłabym się lekko przyczepić, to pogoda do godziny 15.... padało, lało, kropiło i tak na zmianę. To mnie troszkę zasmuciło, bo chciałam poczytać na dworze i dupa :) No nic, może jutro się uda ;) Najważniejsze, że samopoczucie dobre.
Dzisiejszy jadłospis
I posiłek: bułka kajzerka z sałatą, łosoś wędzony ( jeszcze z nad morza )
II posiłek: ekler, truskawki, porzeczka czerwona, matcha
III posiłek: cukinia plus jogurt grecki
IV posiłek: serek straciatella, borówki, czarna porzeczka i teraz matcha ;)
Jestem zadowolona z jedzenia dzisiejszego. Wszystko zjadłam z apetytem :) Aż cięzko mi uwierzyć, że to już 6 dzień liczeni kalorii. Hmmm szkoda tylko, że nie zrobiłam pomiarów. No ale wiedziałam, że okres się zbliża i wolałam nie ;) Ale nic straconego. Najpierw muszę znowu się wdrożyć w liczenia kalorii, zapisywanie......a na ważenie mierzenie przyjdzie czas :)
Dawno nie miałam tak dobrego humoru, na koniec dnia.... aj energia mnie roznosi :)
Tobie życzę pięknego nowego tygodnia. Rób swoje, na swoich zasadach :) Nie poddawaj się. Nawet gdy masz gorszy dzień czy dwa... nic nie szkodzi. Każdy z nas miewa :) Jesteśmy tylko ludźmi. Głowa do góry. Powodzenia. Pozdrawiam :* :)
A ja dalej mam problem z wstawieniem wpisu z komputera :( Czy też tak ktoś ma ? Z telefonu bez problemu... a komputera niestety nie. Tzn napisać tekst mogę, ale opublikować to już nie. Mało tego ten pasek na dole strony blokuje mi wstawianie zdjęć... tzn muszę zmniejszyć stronę, wstawić i znowu stronę powiększyć... szok. Nie wiem o co chodzi ...
Nie, nie poddałam się. Wczoraj nie było wpisu, bo dzień zakręcony troszkę. Młodą zawoziłam o 19 do miasta, a przed 1 w nocy odbierałam... i jakoś na wpis zabrakło czasu. Bywa i tak. Nie poddałam się, ale jedzenie wczoraj i dziś hmm słabe. Poniekąd moja wina, bo nie zrobiłam wczoraj zakupów... Nie pytajcie dlaczego ( atmosfera domowa i postanowiłam zastrajkować )
I posiłek: straciatella, truskawki
II posiłek: bułka z sałatą, pomidorem, ogórkiem, piersią z kurczaka z grilla
III posiłek: arbuz
Szczerze to byłam pełna po obiedzie. Zapchałam się bułą. Lubię je z dodatkami, taki a'la kebab domowy ;) Dajesz do środka, to co chcesz :) i syci na długo.
Wczoraj byłam otumaniona po tabletkach, nijaka... ale musiałam się wyciszyć i innego sposobu nie było. W sumie do dziś mnie one trzymają.
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy.... to jest to pochmurny dzień... trochę poczytałam na dworze, trochę spraw na kompie ogarnęłam ale, że wiało w pewnym momencie i właśnie zaczęło padać. Więc schowałam się do domu. Senny dzień... jedzenie do bani.
I posiłek: jogurt straciatella, truskawki, borówki
II posiłek: cukinia
III posiłek: nektarynki, popcorn, matcha
niestety tej kaszy kuskus nie zjadłam :( zdecydowanie za ostra dla mnie :( a takie nadzieje w niej pokładałam....jako gotowiec na szybko. Niestety zawiodłam się. Bywa i tak.
Liczę, że nowy tydzień będzie pozytywny.... chociaż czy ja wiem.... okres przyszedł przed czasem :( już coś tak czułam od kilku dni,no i przyszedł....dziad :D
Życzę Tobie udanego tygodnia. Nie poddawaj się. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Powiem szczerze, że liczenie kalorie wchodzi mi w nawyk. Nawet bez problemu mi to idzie. Zobaczymy jak długo.
I posiłek: chleb z sałatą masłową, serem, rzodkiewką
II posiłek: cheesburger
III posiłek: pierś z kurczaka smażona, cukinia z piekarnika, sałata z jogurtem greckim
Iv posiłek: lody wiśniowe, borówki, nektarynka i teraz matcha
Śniadanie na szybko, ale dawno nie jadłam w takim zestawie ;) Jeśli chodzi o obiad, to była improwizacja, bo wczorajszy obiad oddałam bratu :) i dziś kombinowałam. Ale powiem, że całkiem dobre to było zestawienie. Może jeszcze je powtórzę ;) Jeśli chodzi i cheesburgera, to dziecko mi wcisnęło, jak byłam z nią na galerii ;) A dziecku się nie odmawia.
Dzisiejszy dzień jest pozytywny. Miałam okazję pobyć sama w domu ( nie licząc 8 kotów :) Dobrze mi to zrobiło na głowę. Miałam sporo planów. Udało się załatwić z córką sprawy u komornika i na tym moje plany się skończyły. Nie czytałam, nie ćwiczyłam.... ale cisza, spokój w dniu dzisiejszym dały mi powera. Sprawiły, że psychicznie się wyciszyłam, przemyślałam kilka spraw.... Tego potrzebowałam.
Czy na jutro jakieś plany? Chyba nie ... wyjdzie w praniu ... Nie planuję, to może dzień będzie udany ;)
Tobie życzę udanego weekendu. Nie poddawaj się. Nawet jak nawalisz jednego dnia, to drugiego się podniesiesz... a nawet jeśli zawalisz dwa dni, to nic się nie stanie. jesteś człowiekiem i masz prawo popełniać błędy i mieć gorszy czas. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Dziś drugie dzień powrotu. Ciężko się wraca, ale o tym niejedna z Was wie... Nie poddaje się, cały czas Wam to piszę. Czasami mam gorszy dzień, dwa czy czas.... ale kto z nas nie ma? Chyba nie ma takie osoby.
I posiłek: chleb z rybą maślaną
II posiłek: śliwki, burek z kremem i truskawkami kawka mrożona
III posiłek: makaron ze szpinakiem, pomidorem i serem feta ( może nie wygląda, ale smakuje obłędnie )
IV posiłek : lody wiśniowe, arbuz oraz kawka
Ogólnie dzień pozytywny. Miałam w planach poczytać na dworze, ale niestety panowie robili coś na kościele ( jakby ktoś nie wiedział, mieszkam przy kościele) i hałas był ...... nie dało się skupić na czytaniu. Może jutro się uda coś ogarnąć ;) Na jutro też kilka planów, ale czy to wyjdzie , to wyjdzie w praniu.... jak zawsze.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia :* :)
Długo mnie nie było. ( a tu takie zmiany. Nie podoba mi się ten pasek na dole z jadłospisem menu itp--- wiecie jak to usunąć?) Ostatni wpis dawałam 21 lipca. Przez ten czas sporo się działo. Od 22 go do 27 byliśmy nad morzem. W zasadzie wracaliśmy już 27 go. Jak pisałam pojechaliśmy do Grzybowa. Ale jak to my, nie usiedzimy na miejscu i po zwiedziliśmy Sarbinowo, Kołobrzeg, Międzyzdroje, Rewal, Świnoujście a także zajechaliśmy do Niemiec :) pobyt uważam za udany. Pogoda dopisała, samopoczucie moje też było spoko. Moja aktywność nad morze wygląda następująco
Całkiem ładny wynik :) Łącznie wyszło 138504 kroki i 98,79 km
Jestem zadowolona z ilości kroków i km. Często dołączał do mnie M :) Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziliśmy tyle czasu razem.... 24 godziny na dobę. Nie powiem, było miło ;) Ale czar prysł, bo M niestety ma przerwany urlop. No ale następny wypad mamy zaplanowany do Berlina na paradę :) hahah
Dziś nadszedł ten dzień, kiedy wróciłam.... Chciałabym....na jak długo, nie wiem. Dzisiejsze jedzenie nie jest idealne... ponieważ w poniedziałek mnie owiało i wczoraj ledwo żyłam... dziś ciut lepiej, ale robiłam czyszczenie lodówki.
I posiłek: ryba maślana ( kupiona nad morzem pychaaa) chleb i ogórek kiszony
II posiłek: naleśnik z czekoladą ( gotowiec kupiony w Niemczech mniamm) nektarynka
III posiłek: ziemniaki, pierś z kurczaka, ogórek małosolny
IV posiłek: serek ( koniec daty ) baton karmelowy, borówki
V posiłek: tosty z metką bawarską, ogórkiem i remuladą oraz matcha
Dziś wpis na szybko, jutro zajrzę do Was . Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Pozdrawiam :* :)
Znowu trochę mnie nie było... Ale te dni nie były moje. W sumie dzień za dniem, tak szybko mijają...że aż strach. Dopiero co zaczął się rok, a tu już połowa roku za nami. Zanim się obejrzymy będą święta :( No ale zanim święta, to jeszcze mamy wakacje. Tak... my po niedzieli wybieramy się do Grzybowa... czy się cieszę? I tak i nie...Ogólnie nie czuję się najlepiej psychicznie. No i całe to pakowanie itp, nie jest po mojej myśli tzn nie ma nic. Nic nie kupiłam na drogę... kompletnie nic, jak nigdy. No ale wczoraj domownicy dali popalić i stwierdziłam, że nie będę się starała... skoro oni nie doceniają. Więc na drogę każdy złapie co kupił sobie. Zawsze robiłam kanapki, jakieś przekąski... dla każdego było coś przygotowane ( bo wiadomo, nie wszyscy wszystko jedzą) ale nie tym razem. Tym razem nie robię nic.
Część rzeczy już spakowałam, ale jeszcze troszkę zostało. Dodam wpis i zmykam do łazienki, a potem dopakuję resztę. No i wiadomo jutro przed wyjściem jeszcze kilka rzeczy zostanie do spakowania. Zrobiłam sobie listę, co komu chciałabym kupić. Mam nadzieję, że uda mi się kupić książki :) Uwielbiam te namioty z książkami. Bardziej niż z pamiątkami hihihi. A swoją drogą skończyłam dziś czytać książkę Peter Swanson " piękne kłamstwa" Bardzo fajna książka. Polecam.
Czy mam jakiś plan na ten wyjazd? Nie. Jedyne co chciałabym, to, to, aby wszystko było dobrze. Aby nie było kłótni, sprzeczek... oaz aby nie było upałów :) Chcielibyśmy zwiedzić miejsca, w których nie byliśmy, a czy się uda? Zobaczymy. Marzy mi się także rybka :) a czy zjemy, okaże się :) Aaaa może znacie jakieś fajne miejsca w Grzybowie lub koło Grzybowa. Może polecacie jakieś knajpki z jedzeniem?
No nic. Ja Wam życzę pięknego poniedziałku. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Trzymam kciuki za Ciebie. Powodzenia. Pozdrawiam :*
Właśnie, a może by tak.... zmienić plan działania ? Dzisiejszy dzień ogólnie nie jest zły. Fakt źle się czułam popołudniu, teraz już lepiej...ale chyba muszę przeczekać ten gorszy czas. Nic na siłę. Obrać inny kierunek?
Liczenie kalorii odstawię na bok, chwilowo. Chyba póki co będę ewentualnie robiła zdjęcia posiłków...przez jakiś czas, aby znowu móc wrócić do liczenia kalorii. Muszę odpocząć. Za jaki czas powróci liczenie kalorii ? Nie wiem. Na spokojnie, dam sobie czas.
Fakt miałam plan, dwa miesiące na zgubienie kg. Nie wyjdzie... tzn jeszcze jest chwila, do końca wakacji, jest szansa. Nie poddaje się, ale zmieniam plan. A może jednak planu nie będzie ? Nie wiem. Wychodzi na to, że nic nie wiem ? Być może. Pogubiłam się ostatnio i muszę to przepracować.
Upały chyba też nie pomagają :( Nie szukam wymówek, ale poszukam złotego środka dla siebie, na siebie.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Rób tak, aby Tobie było dobrze. Rób wszystko w swoim tempie, na swoich zasadach. Nie patrz na innych. Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*