Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 217302
Komentarzy: 10485
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Jest lód (o mrozie(zimno) nie wspominam, on nie jest wielkim problemen) i boję się jeździć na rowerze = nie jeżdżę:( ale cierpię strasznie(szloch):<.

Czekam....

Poniedziałek: w południe brzuch - 
10 minut orbitrka (znowu trochę popsutego:<) na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku,  - wszystko powtórzone w dwóch seriach, ale wolno i dokładnie.

Wtorek: w południe męczenie tyłka(bomba)-

10 minut rozgrzewki na orbitreku , 

1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, 

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5 kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 4 razy.

A po pracy korposiłka -  bo bez roweru z klubem jestem słabo skomunikowana, ale byłam sama i mogłam pootwierać okna i rządziłam jak chciałam z  muzą(muzyka) 

ok 5 minut rozgrzewki +

1. MC 15x 35kg, 15x 35kg, 15x 35kg, 15x 35kg, 11x 35kg - jak zwykle słabym ogniwem jest tu ochwyt:<

2a. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej  12x 20kg, 12x 20 kg, 10x 20kg, 10x 20kg

2b. Unoszenie sztangielek do góry (plecy) 2,5 kg w każym ręku x 4 serie

3a. Wyciskanie sztangielek do góry siedząc 10x 7,5kg, 10x 7,5kg, 10x 7,5kg, 10x 7,5kg - w górze skręt nadgarstków

3b. Ściąganie drążka wyciągu do klatki 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg - akurat ta maszyna jest słaba, słabo się ćwiczy..

4a. Uginanie sztangielek stojąc 10x 7,5 kg w każdym ręku, 

4b. Triceps - uginanie rąk za głową - 10x 7,5kg w obu rękach 

4a i 4b powtórzone w 4 seriach.

I bieg do kolejki WKD zakończony sukcesem:D.

Plan na jutro:


9 stycznia 2017 , Komentarze (20)

Zmarźluch(zimno) i asekurant wewnętrzny:( przez dwa dni judzili w mojej głowie – nie jedź, po co Ci to?! Zmarzniesz jak nigdy, nie dasz sobie rady, po co Ci to??!

Ojtam, ojtam głos cichutko szeptał – ale może jakoś to będzie, skąd tak można wiedzieć tak „na zaś”?

A S. powiedział – pojedźmy(przytul) i zobaczymy – jak będzie za zimno nosa z hotelu nie wystawimy (co mnie od razu przekonało).

I było świetnie(bomba)!! Było zimno(duch), bardzo zimno(duch), to prawda.

Było ciężko, jak to w górach.

Ale było pięknie, pusto, dziko, niesamowicie!

Piątek: mróz -25stopni - Polana Palenica – schr. Roztoka (grzane piwo) dolina Roztoki, wciąż w cieniu:<– 5-tka (nocleg i nocny spacer)

Sobota: mróz – 25 stopni albo i więcej – Pięć Stawów(slonce) – Zawrat strasznie oblodzony, strasznie zimny i ze strasznym wiatrzystkiem (moje pierwsze schodzenie z czekanem(kreci)

- obiad w Murowańcu a nocleg na Kalatówkach - kto szedł ten wie jak to daleko..

Niedziela: mróz -20 stopni i mniej bo (slonce) - Giewont

i Doliną Małej Łąki do pociągu.

5 stycznia 2017 , Komentarze (20)

A ja tam jadę!! Zaraz:p Boję się trochę:x i cieszę się bardzo]:>.

Mam pierwszy w życiu czekan i wszystkie ciepłe ciuchy spakowałam i raki i raczki.

Pierwszy nocleg w 5-tce, drugi wręcz przeciwnie - Kalatówki, dwójka z łazienką i śniadaniem. Tym razem Kasprowy nie na narty.

Środa: 35 km rower w taka pogodę, że jak 50 km można to liczyć(deszcz)(zimno)

W południe, zamiast mini treningu, wylegiwanie się na fotelu u dentysty. Bonus - recepta na maść z czymś tam srebra - ma w magiczny sposób wyleczyć moje poparzone palce i to bez blizn. Moim zadaniem już teraz wyglądają świetnie, zdanie lekarza było całkiem inne.

Czwartek: całkiem nic:<

3 stycznia 2017 , Komentarze (16)

Pierwszy dzień był dziwny:x

1. Drugi raz w życiu, ja ateistka, przeszłam drogą krzyżową - przypadkiem - w dźwięku dzwonów wzywających na nabożeństwo (wierni wyglądali bardzo nieświeżo), ja wręcz przeciwnie(dziewczyna)A

2. Szłam szlakiem krasnoludków i widziałam (przez płot, bo jednak cena 8 zl/dorosły wydała mi się zaporowa, a S. nie do przekonania), a był tam koziołek Matołek i Smerfy..i wiele innych znajomych(kot)(pies)

3. Pogoda była piękna, droga do W-wy pusta, sielanka..

A następnego dnia: 

1. Pękł mi ząb(szloch) - jutro okaże się co z niego będzie...

2. Roztrzaskałam w drobny mak 3/4 butelki burbona, chciałam ją tylko przesunąć, sprzątałam godzinę chyba:<

3. Rozsypał mi się młynek do pieprzu i pół zawartości razem z mechanizmem wpadło do zupy;(

Co będzie dalej:(???

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch=10 minut orbitrka (znowu popsutego), 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku, 20 x scyzoryki na piłce, szerokie przysiady z obciążeniem 5kg (przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry)  20x tal.5 kg- wszystko powtórzone w trzech seriach

Wtorek: 20 km rower, w południe:

 1a. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg,

1b. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7,5kg, 12x 7,5kg, 12x 7,5kg, 10x 7,5kg, 

a i b jako seria łączona  

  
2. Wyciskanie na ławce poziomej:  12x 20kg powtórzone 3 razy

3. Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2kg     15x 2kg     15x 2kg     

Wieczorem w klubie (w jakim śniegu ja tam jechałam(bomba) i jak długo niestety)

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

2. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej poziomej 20x w 3 seriach

I biegiem na godzinę interwałów(ninja)

A potem już tylko założenie mokrych ubrać (najgorzej z czapką) i 5 km rowerem w deszczośniegu(zombie).

2 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Ma chyba z 8 lat, jest niezastąpiona. 

Najlepiej wygląda ze śniegiem.

2 stycznia 2017 , Komentarze (17)

Ostatnie kilka godzin Starego Roku! 

Zachód słońca(slonce) pod Śnieżnikiem i czwarty dzień takiej pogody:D

Dookoła mały tłumek innych w tym kilka wielkich psów, wszyscy gadają, robią foty, nalewają coś ;)z termosów.

W schronisku tłum ludzi, połowa nieźle ma już w czubie(wymiotuje)(dziewczyna)]:>(klaun) i drze się strasznie.

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU DLA WAS WSZYSTKICH!!!

28 grudnia 2016 , Komentarze (9)

I nie tylko rowerowy bo mój klub był czynny.

Sobota: 23 km rower + godzina TBC(uff)

I wigilia cudowna(gwiazdy) - w gronie naprawdę najbliższych, bez napinania się objadania, bez alko. Za to z przemyślanymi życzeniami, rozmowami i zabawą. Z ogromną choinką i śpiewaniem kolęd tzn ja słuchałam bo śpiewać nie umiem;(, a kolęd nie znam.

Niedziela: wyjazd w góry: pod Łodzią wiosna, pod Wrocławiem ulewa, pod Szczelińcem prawdziwa zima(zimno). Trzygodzinny szybki spacer z czołówką(noc), a przed obiado-kolacja w naszym hostelu: piękna rozbudowana nazwa, a dostałam sól z ciecierzycą z przewagą soli.

Poniedziałek: Szczeliniec we mgle i wichurze, powrót w deszczu deszczu = cały dzień chodzenia po niedużych górach, w jedynej knajpie chrzciny  to bardzo diecie sprzyja]:>

Wtorek: Błędne skałki w padającym śniegu i przepiękny zachód, powrót oczywiście z latarką. Nie lubię naszego hostelu - ale to ostatni wieczór, jutro przenosiny.

Powigilijny sprawdzian - wejdę, czy nie wejdę, wcisnę się czy nie(mysli)

23 grudnia 2016 , Komentarze (12)

Było coś nowego, skończyłam, nie widzę jakiś specjalnych zmian w wyglądzie ani kondycji. Chociaż było to ciekawe doświadczenie. Co teraz???(mysli)

Środa: 20 km rower + JM level 3 - niestety mój dzień relaksu=spania w saunie zlikwidowany przez poparzone palce:<

Czwartek: 20 km rower + JM level 3

Piątek: 20 km rower + JM level 3

po pracy w klubie:

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x 39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

I godzina TBC - dziś inaczej i w wersji trochę skróconej.

20 grudnia 2016 , Komentarze (17)

Tak dzieje się  w moim klubie;).

Jest pusto, jest miejsce, nie trzeba czekać. Nie narzekam - korzystam8)

Poniedziałek: 22 km rower + JM level 3

Wtorek: 20 km rower + JM level 3

A po pracy, czyli po pracy i po angielskim(kujon) miałam zaplanowaną siłownie i interwały, ale nie chciało mi się okropnie i leń wewnętrzny wyprodukował chyba z 10 Bardzoprzekonywującychwymówek wykorzystując jako główny argument poparzone palce. Ale jakoś udało mi się zignorować te bzdury]:>

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg 5 serii

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 15x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg

  
3a. Rozpiętniki na ławce skośnej: 6kgx 15 x 4 serie

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia:  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

godzina interwałów - bardzo ciężkie, bardzo ciekawe

I super energia mi się od tego wyprodukowała(klaun)

18 grudnia 2016 , Komentarze (16)

Piątek: 20 km rower, w południe JM level 3 x6

po pracy w klubie:

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg x 4 serie

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x 39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Spięcia brzucha na ławeczce skośnej 20x 3 serie jak nie ma lodu jadę szybciej=więcej czasu na siłce

I godzina ABT = znowu tyłek + nogi + brzuch.

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang - ostatnie zajęcia z moim ulubionym instruktorem buuu(szloch):<

wieczorem 6 km szybkiego marszu po lesie i ognisko i wylałam sobie na rękę herbatę z termosu i mały palec mam teraz w bąblach i pozostałościach po nich, a ten obok był jednym wielkim bąblem, dopóki go nie przekułam i nie wiem co będzie z treningami:< bo wszystkie potrzebują dłoni(bomba)

Niedziela: 10 km marszu po lesie - był śnieg i pięknie było:p

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.