Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254441
Komentarzy: 10987
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 23 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2022 , Komentarze (16)

Tym razem wszystko było idealnie 👍, chociaż z przygodami na początku - popsuty hamulec, czekanie w napięciu, czy mechanik zdąży = dzień opóźnienia, kłopoty z noclegiem szukanym na ostatnią chwilę..

A potem to już tylko pedałowanie po wzgórzach porośniętych biało kwitnącymi krzakami, majówkowa pogoda i wieczorne chodzenie po skałkach. Tylko zamki trzeba było omijać z daleka, bo tłumy okropne tam były..

W już po powrocie, przy jakimś dziwnym serialu o wampirach na malutkiej odizolowanej wyspie, Slipstravaganza nr 3 całkiem szybko (jak na nią) przyrastała.

Jedzenia mało, ale takie jak lubię, proste, dobrej jakości, masa warzyw.

Waga po powrocie 53,2 super niska jak dla mnie = spodnie letnie spodnie, opięte w zeszłym roku z malutkim muffinem, leciutko obwisają. Lubię tak, bardzo lubię 😍

25 kwietnia 2022 , Komentarze (13)

Pojechaliśmy sprawdzić, chociaż prognozy nie były najlepsze. 

A tam wiosny jeszcze mniej niż w domu, to co tu kwitnie, tam jeszcze w pączkach schowane.

Ale "nasze" bociany już gałązki w gnieździe układają, w nocy, koło samochodu buszował jeż, a rano była wiewiórka. Za szopą leżało zdechłe, czarne ptaszysko, wcale nienadjedzone (a kotów w okolicy mnóstwo).

A ja, w ramach leczenia biodra, przeczytałam wyniki badania na nietolerancje pokarmowe, sprzed wielu lat, wtedy naprawdę pomogły mi eliminacje tych zakazanych, przy dosyć podobnych objawach bólowych, tylko z epicentrum w kolanach. Na czele oczywiście mleko krowie i kozie, jajka i pszenica 😥. Potem jakieś drobiazgi już nie tak bolesne. I odpada wszystko to, czego nie tykam jak np mięso albo to co trzeba przywozić z daleka..(tu są wyjątki jak rodzynki i figi i wafle kukurydziane) to co bardzo poza sezonem. 

Efekt =  jem od tygodnia kaszę gryczaną z warzywami jabłka rodzynki, figi i te wafle.

Trochę pedałuję, treningi takie bardziej na barki, ramiona i brzuch. Sama, nie w grupie😭, bez skakania...

Więcej na drutach robię: S. dostał nowe skarpety, stare zostały skremowane, a dwie pary czekają w kolejce.


14 kwietnia 2022 , Komentarze (19)

Wyjazd do Jury odwołałam, urlop wycofałam, zaliczkę przeboleliśmy😥. Nie było co dłużej się łudzić, że pogoda przemieni się w magiczny sposób. Z deszczu ze śniegiem w taką jak była dzisiaj.

Ale ma to tez pewien plus. Spokojnie posiedzę w domu (z treningami też przerwa😭). Biodro ciągle mnie boli mniej lub bardziej i kolejny lekarz, u którego byłam, zrobił mi USG, pokazał wszystko na monitorze, opowiedział i nie jest dobrze = mam budowę stawu, która sama siebie powoli niszczy. I teraz staw jest podrażniony, płyn się w nim trochę nazbierał i plan jest taki, że dwa-trzy tygodnie trzeba go wyciszać = trochę na rowerze można jeździć na szczęście. I łykać leki. Potem kwas hialuronowy w niego wstrzyknąć i przez dwa dni naprawdę go oszczędzać. I powinno być lepiej. I tego się trzymam, starając się nie wpadać w panikę. 

Na szczęście mam cała kolejkę tego co na drutach: S. zamówił dwie pary skarpet, stare już się rozpadają i przepiękna wełna na chustę Slipstravaganza leży na półce.

A islandzki sweterek, po trzech miesiącach dziubania, gotowy:

10 kwietnia 2022 , Komentarze (22)

Pokolorowałam co mogłam🤗

Włosy już jakiś czas temu, nie do końca taki odcień jak lubię, bo w stronę rudawego, ale wypłukuje się powoli i wygląda coraz lepiej. A dla fryzjerki, takie włosy z odrostami kilkunastocentymetrowymi, to było wyzwanie.

Hybrydę u nóg zrobiłam sama, a u rąk pani z Ukrainy, ogłaszająca się na naszej lokalnej stronie fb. Przepięknie zrobiła i obiecałam sobie, że nie będę już zawsze do niej chodziła, oczywiście jak długo ona będzie chętna.

Po sztangach i tabacie, przed jogą, waga moja ulubiona, 53,5 nieustannie i jakoś w tym roku bez większego wysiłku👋

A na "święta", czyli od czwartku do poniedziałku jedziemy na Jurę Krakowsko-Częstochowską🤪, z rowerami oczywiście, ale tym razem mniej zamków, więcej skałek będzie, już nogami przebieram i dni liczę i prognozy sprawdzam - każdego dnia inne, niezbyt dobre.

Poniedziałek: 20 km rower, spacer w południe, godzina jogi

Wtorek: 20 km rower , 5x komplex

Środa: 20 km rower, spacer i malowanie paznokci wieczorem. Jak do jeża się przymierzałam do tego, a poszło szybko i wyszło ładnie (kupiłam wreszcie nowy zestaw do hybryd, co pomogło)

Czwartek: 20 km rower, spacer i rehabilitacja biodra, bo ta sprawa wciąż w toku

Piątek: 20 km rower, komplex x5, po pracy hybryda na dłonie (oczywiście jak tam jechałam padał deszcz, codziennie teraz pada i siedziałam 1,5 godziny w wilgotnych spodniach, a po, czekały na mnie wilgotne i zimne😠: czapka, rękawiczki i kurtka. I deszcz i wiatr!

Sobota: 10 km rower + sztangi + tabata + joga + trochę sprzątania, lubię to wiosenne, ale okna i podłogi wciąż nietknięte

Niedziela: (plany)27 km rower + sztangi + TBC + sprzątanie cmentarza. Mam na nim dwa duże groby otoczone drzewami (pełno liści) do posprzątania. I z roku na rok jest mi łatwiej, bo wdrożyłam tam też zasady minimalizmu. Niedużo zniczy, żadnych sztucznych ozdób = torba śmieci.

Jakiś czas temu oglądałam mini serial Patrick Melrose i zachwycił mnie od początku do końca, co rzadko udaje się serialom. I kupiłam audiobooki książek, na podstawie których był kręcony. Są jeszcze lepsze. I długie. Wreszcie mam czego słuchać jeżdżąc na rowerze, sprzątając i robiąc grubaśne skarpetki dla S. 

Z czytanie gorzej, wciąż trafiam tak se to Beautiful World, Where Are You. Zaczęłam czytać, ale tak się snuło, że skończyłam słuchając/sprzątając.

3 kwietnia 2022 , Komentarze (15)

Polubiłam moje poniedziałkowe zajęcia jogi. poszłam na nie tak z rozsądku, potrzebowałam mocnego rozciągania, a w domu mi nie szło. Każde zajęcia są inne, każde ciekawe, każde dla mnie wymagające.

A dzisiaj wieczorem, w tym klubie jest jednorazowe wydarzenie z tymi misami. 

Idę, żeby zrobić coś, czego nigdy jeszcze nie robiłam....

Poniedziałek: 20 km rower, spacer w południe, joga

Wtorek: 20 km rower , 5x komplex

Środa: 20 km rower, spacer, 1h jogolatex = połączenie jogi i pilatesu, nudno było 🥱

Czwartek: 20 km rower, spacer

Piątek: 20 km rower, komplex x 

Sobota: 10 km rower + sztangi + tabata + joga 

Niedziela: 10 km rower + sztangi + TBC

A mój rower, dopiero co po serwisie, tak wyglądał po trzygodzinnym parkowaniu pod klubem (wcześniej ledwo tam dojechał):

27 marca 2022 , Komentarze (20)

Na tzw. okazję = wesele w tym przypadku.

Ma być w maju, a ja jak zwykle w takich przypadkach nie wiem gdzie kupić ubranie i jakie. Nie lubię eleganckich ubrań, nie potrafię ich wybierać ani czuć się w nich dobrze. 

Coś tam zglądam, nic mi się nie podoba😵, ani buty na obcasie, ani sukienki czy spódnice, wyglądam w tym wszystkim jak sztywniak na szczudłach. Jest mi niewygodnie.

I niewygodnie czuje się z myślą, że właśnie teraz będzie zabawa z muzyką, tańce itd.

Poniedziałek: 20 km rower, spacer w południe

Wtorek: 20 km rower , 5x komplex

Środa: 20 km rower, spacer

Czwartek: 20 km rower, spacer, 1h tabata

Piątek: 20 km rower + spacer w południe

Sobota: 10 km rower + sztangi + tabata + joga i wyjazd do naszego lasu, pomimo że zimno

Niedziela: 25 km rower (nie wiadomo gdzie lepiej = w lesie zimniej, po polach wiatr hula🥶), spacer.

I ja, która marudziłam, ze nie mam co oglądać, teraz dwa seriale mam na raz. Zupełnie różne, w obydwa się wkręciłam. 

Severance i Patrick Melrose.

I mój nowy kolor, a właściwie prawie że nowy kolor, bo wydaje mi się, że jest trochę inny...

20 marca 2022 , Komentarze (26)

Im dłużej to trwało, tym było gorzej. Ale miałam nadzieje, że potem będzie ładnie. Ale jak zrobiło się wiosennie, poczułam się z tymi włosami okropnie. Stara, szara, zaniedbana.
Jutro o 8 rano koloryzacja😍.
Chce mieć nieszare włosy i kolorowe paznokcie! 

Poniedziałek: 20 km rower, 5x komplex, 1h joga

Wtorek: 20 km rower + spacer w południe

Środa: 30 km rower, 5x komplex

Czwartek: 30 km rower + spacer w południe i wizyta u ortopedy. Mówił niewiele, wygiął mi jedną nogę w obie strony, drugą też, zrobiłam rtg, wyszły zwyrodnienia (wiedziałam zresztą o nich), zalecił 10 x ultradźwięki. Dostałam też receptę na leki, po których problem "zniknął" po 30 minutach... 

Piątek: 20 km rower + spacer w południe

Sobota: 10 km rower + sztangi + tabata + joga + ponad 5 km łażenia po parku

Niedziela: 10 km + sztangi + TBC

13 marca 2022 , Komentarze (8)

Miało być nowe buty, ale zaintrygowała mnie ta pomyłka i pozwoliłam jej zostać...

Spotkanie z wiosną było w Łysogórach.

Zabrałam czapkę z daszkiem i krem z filtrem, ale na Łysicy raki by mi się przydały i zimowe ubranie🥶. Zamiast pierwszych kwiatków, lodowa droga z resztkami śniegu na bokach. Wiosna była trochę niżej, pierwsze nasze spotkanie w tym roku.

Poniedziałek: 20 km rower, 1h joga 

Wtorek: 20 km rower + spacer w południe, wieczorem czyszczenie i przegląd zębów (hurra, tylko jeden jest do naprawy)

Środa: 20 km rower, komplex x 5

Czwartek: 20 km rower + spacer w południe + 1h tabata, a wieczorem jeszcze rehabilitacja biodra i mega szybkie pakowanie

Piątek: 20 km rower, poprawka pakowania i wyjazd

Sobota: Łysica

Niedziela: Góra Bukowa i do domu..

6 marca 2022 , Komentarze (13)

W moim korpo coraz mniej pracy zdalnej (większość narzeka bardzo)🤐. Ja właściwie trochę też, bo zamiast trzech wielkich biurek mam jedno, a w ciasnej szatni powoli robi się tłok..

Fitness zajęcia znowu trwają 55 minut, a nie pandemiczne 45 👍.

Nikt już o pandemii nie mówi, Ci co chorują, jak przeziębienie to opisują.

A ja, z braku ciepła i słońca hodowlę kiełków/rzeżuchy udoskonalam. Do lasu nas jakoś póki co nie ciągnie.

Poniedziałek: 20 km rower, 1h joga (a raniutko podstawowe badania = wyniki w normie, uff...)

Wtorek: 20 km rower + spacer w południe

Środa: 20 km rower, komplex x 5

Czwartek: 20 km rower + spacer w południe, wieczorem rehabilitacja biodra

Piątek: 20 km rower, komplex x 5

Sobota: 10 km rower i 3 x po 55 minut: sztangi + tabata + joga

Niedziela: 10 km rower + sztangi + TBC

27 lutego 2022 , Komentarze (7)

Wczoraj było małe wietrzenie, dzisiaj całkiem, całkiem👍.

Dużo ruchu, to chyba jedyne u mnie, co redukuje stres..., no i jeszcze wymiatanie kurzu z trudnodostępnych kątów.

Poniedziałek: 20 km rower, 1h joga

Wtorek: 17 km rower + spacer w południe

Środa: 20 km rower, komplex x 5

Czwartek: 20 km rower + 45 minut interwał (są nieformalne wieści, ze od marca zajęcia znowu trwają 55 minut

Piątek: 20 km rower + 30 minut marszu w południe

Sobota: 10 km rower i 3 x po 50 minut: sztangi + TBC + joga 

Niedziela: 10 km rower + 45 minut TBC

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.