A u mnie nieoczekiwany przypływ energii, bo przez ostanie miesiące, a może lata, tak od początku pandemii, kiedy kluby fitness zostały zamknięte, a ja wypadłam z treningowego rytmu, to w czymś w rodzaju letargu tkwiłam (poza czasem wyjazdowym), coś tam robiłam, ale DUŻO mniej niż zwykle.
A po powrocie z Tatr (mega intensywne 10 dni) codziennie było 0,5h mocnego treningu + 120 h pedałowania przez ten tydzień.
W naszym lesie zimno już, ostatnie pigwy pozbierane (bardzo, bardzo mało ich było w tym roku😥), grzybów nic a nic, wieczór wcześnie się zaczyna = Shawlography by Stephen West podrosła znacząco i wreszcie chustę zaczyna przypominać..