Waga poranna powitała mnie spadkiem o 500 gram i zamiast dalej trzymać się diety, to sobie dziś pozwalałam... Dodatkowym powodem do nietrzymania się ściśle wytycznych był poranny spacer, na którym spaliłam prawie 400kcal
No przecież, skoro tyle spaliłam, to i tyle ponad normę mogę zjeść, co nie? Wiem, głupie, ale jakoś tak dziś mnie naszło, żeby nagrzeszyć. Zwłaszcza, że dospalałam kalorii do ok.600.
Kupiłam dziś i jadłam po raz pierwszy, masło orzechowe. Mimo, że nie powala smakiem, bo jest bez cukru i bez soli, to coś mnie do niego ciągnie i podjadam. I jeszcze pizza na obiad i potem arbuz i śliwki. Niby wbijam to wszystko w aplikacje, ale to tylko orientacyjnie, bo pizze są różne, a moja własnoręcznie robiona i nie wiadomo co tam ta aplikacja z niej uwzględniła.
Z jedną pokusą dziś wygrałam i choć taki plus. Leży sobie u mnie w sklepie pod domem, super wypasione ciacho, uuummm. No sam widok zwala z nóg. Bezowe, po prostu boskie. I jakby tego było mało, to obok moje ulubione tiramisu. Zastanawiałam się czy nie kupić tego bezowego, ale się ostatkiem sił powstrzymałam jednak. Mam nadzieje, ze jutro już ich nie będzie, bo nie ręczę za swoją słabą, silną wolę.