Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 59 lat, Wałbrzych

162 cm, 76.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2025 , Komentarze (12)

Nie wiem co mnie napadło, ale czułam nieodpartą chęć zjedzenia czegoś poza limitem. Wjechały banany, podwójna paka delicji i dwie duże jogobelle, oraz domowa pizza/planowana/. Tragedii nie ma jak na ekscesy dwudniowe, ale gdzieś tam gniecie, że nie powinnam. Zwłaszcza, że ruchu było zero. Co z tego, że wyszukałam fajne ćwiczenia, jak nie chciało mi się ich robić. Ot, popatrzyłam i tyle:)

Dziś trochę zalatany dzień, więc nie będzie czasu na zjedzenie o stałej porze obiadu. Nawet jeszcze nie wiem na co miałabym ochotę. Prawdopodobnie zjem po prostu większą kolację. Też jeszcze nie wiem co to miałoby być, hmm. Jednak z rozpiską vitalii było prościej, ale skończył mi się abonament. Potem przejrzę wydrukowane jadłospisy.

Powinnam się przyłożyć w tym tygodniu, skoro w poprzednim nie było spadku. Motywacjo przybywaj.

Póki co, moje standardowe ostatnio śniadanko.

Dwa jajka, chlebek fitness i groszek konserwowy.

14 marca 2025 , Komentarze (17)

Ten tydzień bez spadku wagi. Pewnie przez to, że nie liczyłam kalorii. Zero grzeszków, kroki bardziej niż ok, ale najwidoczniej jadłam więcej niż te moje 1500kcal. No trudno, przyszły tydzień postaram się bardziej. Czas ucieka, a ja nadal gruba. Aczkolwiek brzuch mniejszy i chyba się przyzwyczaiłam do obecnego wyglądu, bo nie razi. Za ciasna kurtka wisi w szafie, bo ciepła pogoda wymusiła noszenie cieńszej, luźniejszej. Wkurzają mnie jednak cyferki na wadze. Dziś 76,9kg, a było tydzień temu 76,7kg.

Wczoraj pogoda zmieniła się na zimową i cały dzień przesiedziałam w domu. Tyle co po bułki wyskoczyłam, do sklepu pod domem. No i wjechała kurtka zimowa:) stosownie luźna. Tak się śmieję, ale jakbym nie miała wyboru i nosiła przyciasną kurteczkę, to miałabym większą motywacje, żeby schudnąć w mig.

Znalazłam fajny kanał z ćwiczeniami na YT i bardzo do mnie przemawia, choć nie postrzegam siebie za aż tak grubą

Jutro mam urodziny... ostatnie pięćdziesiąte... szok. Nie planuje, klasycznie, żadnego tortu. Sobie nigdy nie robię, choć nie powiem, chodzi za mną coś zakazanego. Jakieś mega ciacho, ummm... już długo jestem grzeczna i organizm dopomina się mega dawki cukru.

8 marca 2025 , Komentarze (9)

Taka piękna, słoneczna sobota, że aż grzech w domu siedzieć, więc sobie poszłam:) nikt mi nie chciał towarzyszyć, bo jak opowiedziałam jaką trasą będę szła, to... wymiękli moi panowie, ech. 

I znalazłam kamyczka z zabawy Stonehiding, niestety za cholerę nie wiem jak dojść do ładu z apką żeby go umieścić w innym miejscu. Beata help!

Menu sobotnie:

Na śniadanie- łosoś w pomidorach/z puszki/ i dwie kromki chleba fitness

na obiad z rodzinką- zapiekanka gołąbkowa

na kolację- jogurt z owocami

zero podjadania, zero słodyczy, ani nic co niewskazane.

Wczoraj pojadłam po kokardy naleśników, więc dziś było grzecznie.

Nie ważyłam się przezornie po naleśnikowej uczcie, ale wczoraj zanotowałam spadek i pokazało się 76,7kg :) 

Z okazji kobiecego święta, prezent praktyczny/taki chciałam/ kwiatki na balkon:) dwie piękne prymulki

5 marca 2025 , Komentarze (16)

Po niesubordynacji pączkowej i wzroście wagi, nareszcie coś ruszyło w dół. Dziś równe 77 i jest nadzieja na 76 z hakiem, w tym tygodniu. Nie da się inaczej zbijać wagi, niż jedzeniem max 1500kcal. Nieodłączne zatem skrupulatne liczenie kalorii. 

Dziś nie będzie liczenia, jak w każdą środę i weekend. Dziś jem to co rodzinka, czyli udka z kurczaka/dla mnie z frajera/ buraczki i ziemniaczki:) na śniadanie były dwa jajka, trzy kromki chleba fitness z masłem i groszek konserwowy. Na kolację? hmm, pewnie tylko jabłka.

Nareszcie pogoda pozwala na długie spacery, więc podkręcę spalanie. Dziś już zaliczone 7,5 tys. kroków i gdyby nie leń, który mnie sabotuje, to pewnie jeszcze raz tyle bym zrobiła po południu. A park zdrojowy kusi niezmiennie. Leń mówi-pośpij po obiadku. Zobaczymy kto wygra...

Jutro wizyta u fryzjera i wreszcie nie będę straszyć moją bleblatą fryzurą, której już nie da się skryć pod czapką. Będą znów mega loczki:)

27 lutego 2025 , Komentarze (8)

Potrzebowałam tego pączkowego zacukrzenia. Raz, nie zawsze i nie dajmy sie zwariować Jestem szczęśliwa, usatysfakcjonowana i spokojna, jak zaspokojony narkoman. I, o dziwo, bez wyrzutów sumienia.

Trzeba mnie było widzieć, jak wyprysnęłam ze sklepu, żeby jak najszybciej wgryźć się w tę słodycz:) zanim wróciłam do domu, zjadłam trzy.

Generalnie to był cały dzień tylko na pączkach i nie mam pojęcia ile wszamałam kalorii, ale paczki się skończyły i dzień się kończy... 

Zatem z nowymi siłami kontynuuje od jutra moją odchudzająca dietę. Nie zakładam, że już nigdy nie zjem słodkiego, więc takie epizody będą się zdarzały. Niekoniecznie pączkowe, ale okazji w kalendarzu jest kilka.

25 lutego 2025 , Komentarze (29)

Trzymam się ostatkiem sił, żeby się nie napakować po korek. Robiłam rodzince chleb w jajku i tak mi się go chciało, że szok. Dałam radę i nie posmakowałam nawet, ale dziś sięgnęłam po cukierka mlecznego. Po długim spacerze poczułam się tak jakoś dziwnie i poratowałam się tym cukierkiem. Jakie to było dobre, nie wyobrażacie sobie. Poczuć znów cukier, bajka.

Tłusty czwartek będzie wielkim sprawdzianem. Wszystko, albo nic. Albo zjem kilka, albo żadnego. To się jeszcze zobaczy. Na razie się biję z myślami. Wygra rozsądek, czy łakomstwo? Tak tęsknie dziś patrzyłam na galaretki w cukrze, które uwielbiam i dużo nie brakowało, żebym w biedronce kupiła coś niedozwolonego. Ale nie umiałam się na nic zdecydować :) Dla jakiego produktu warto zgrzeszyć? oto jest pytanie dzisiejszego dnia.

Dziś nie miałam czasu odespać rannego wstania przed piąta, przez czekanie na teleporadę i nosiło mnie po chałupie, żeby cos zjeść. Stanęło na włoskich orzechach i dużej ilości picia. Pomogło. Odeśpię po obiedzie, na który mam dziś pełnoziarnisty, orkiszowy makaron z pieczarkami. Na śniadanie był chleb fitness z masłem i dżemem 100% owoców, a na kolacje chyba zjem tylko jabłka.

Bardzo się staram, żeby na koniec dnia nie było więcej niż 1500kcal bo to gwarancja spadków na wadze.

24 lutego 2025 , Komentarze (7)

Po weekendzie bez liczenia kalorii, 400gram na plusie, więc spinamy pośladki. Weekend przesiedziałam na kanapie, czyt. przed kopem i ani spaceru, ani bieżni, ani ćwiczeń nie było. Uznajmy, że to był czas na regenerację.

Dziś pogoda iście wiosenna, więc spacerek z rana zaliczony i mam ambitne plany na popołudnie. Domowo ma być, ale aktywnie.

W dzisiejszym menu głównie jajka, bo i na śniadanie dwa z groszkiem, a na obiad, kotlety z jajek i ziemniaków. Kolacja będzie jogurtowo-owocowa.

Moja wiosenna kurtka znów się dopina, ale nadal zbytnio opina. Masakra z tym tyciem i chudnięciem. Nie chcę kolejnej kurtki, chcę się z luzem mieścić w tę co mam. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak:

nie za fajnie, więc do roboty, zanim wiosna na dobre zawita.

21 lutego 2025 , Komentarze (10)

Moje 20 procent nie odchudzającej diety, to menu sobotnie. Zazwyczaj nie jest dietetycznie i nie liczę wtedy kalorii. Bez słodyczy, ale za to albo z lasanią, albo z pizzą, tudzież inną zapiekanką, czy frytkami. Wtedy też na śniadanie są tylko dwa jajka, a na kolacje dwa jabłka :) Tak dla równowagi po nie dietetycznym obiedzie. Soboto przybywaj :)

W piątki mam dzień ważenia i w tym tygodniu bardzo się starałam, żeby był spadek. i był:) aż o pół kilo, yeah:). 77, 5kg. Nadal dużo, ale oby dalej od 80.

Powinnam więcej ćwiczyć, ale mi się normalnie nie chce. Nie mam siły. A to kolana bolą, a to biodro, albo kręgosłup, a to leń-sabotażysta:). Chyba za stara już jestem na takie wygibasy. A nie są wcale takie znów hardcorowe. Zwykle ćwiczę z tą babeczką.

17 lutego 2025 , Komentarze (10)

Jak jest zima, to musi być zimno. Ale, żeby aż tak? :) Mimo -8 na termometrze poszłam na spacer... do biedronki:) opatulona, ubrana na cebulkę, ale poszłam. Cudne słonko, rześkie powietrze. Gdyby nie ciężar zakupów, połaziłabym po tym mrozie i słoneczku.

Na ten tydzień Vitalia mi zmniejszyła limit kalorii na 1400 i nie wiem jak dam radę. Dziś dzień rozpoczęty od placków bananowych, więc jest dobrze, a dalej muszę podrasować jadłospis pod siebie, bo jakieś cuda wianki w nim są. Prawdopodobnie na obiad, makaron o smaku ruskich pierogów, na kolacje jeszcze nie wiem. może tylko jabłka?

Na wadze, po weekendzie, lekki wzrost, co mnie motywuje do zaciśnięcia pasa i ćwiczeń. Gdyby nie moje uzależnienie od kompa, a w szczególności od pewnej gry, miałabym na wszystko czas. I na spacery po obiedzie i na ćwiczenia, a tak to wszystko szybko, wszystko w biegu, bo gra wzywa, ech jak dziecko.

Jutro, nawet jakbym nie chciała, to  mimo prognozowanego mrozu, też będę musiała wyjść. Terminarz jest nieubłagany i mogę zapomnieć o dniu lenia.

14 lutego 2025 , Komentarze (14)

Dziś dzień ważenia i muszę stwierdzić, że spadek jest zadowalający.Zawsze mogło być lepiej,ale to już nie ten wiek i nie ten metabolizm. Waga na dziś 78,1kg, a było już nawet 77,8 w środę.

Dietę ustawiłam na trzy posiłki po 500kcal, żebym się najadała i nie podjadała. Nie podjadam, choć nie zawsze się najadam.Śniadanie jem późno,bo po dziesiątej i potem zamulam się kawą z mlekiem, więc do obiadu jakoś leci.Po obiedzie, jak mnie zaczyna coś ciągnąć do przegryzki, biorę się za ćwiczenia. A po kolacji zapijam wodą mały głód. Słodyczy oczywiście nie tykam.Wodę ładnie piję i prawie codziennie ćwiczę z yt. Jestem zadowolona z diety, a zwłaszcza z możliwości wymieniania posiłków. Mimo gotowej rozpiski liczę kalorie, bo te ich miary i wagi, to o kant doopy potłuc.Wróciłam do jedzenia kanapek na śniadanie i jogurtu z owocami na kolację.

Syn mi podrasował vitalie i wreszcie mnie nie wqrwia ten szeroki pasek na dole strony. Pisałam do supportu,ale ten ich programista to chyba jakiś żółtodziub.

Zdrowotnie... naczyniowiec dał skierowanie na operację, ewentualnie za 6 koła mogę się poddać lepszemu jakościowo zabiegowi, lub nosić pończochę. Zaawansowanie niewydolności żylnej to 3, w sześciostopniowej skali.

Endokrynolog skierował do onkologa na cito. heh, termin mam dopiero na koniec kwietnia.I tu też raczej operacja. Zdecyduje onkolog.

Jak nie umrę, to żyć będę, jak ktoś powiedział.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.