Jak jest zima, to musi być zimno. Ale, żeby aż tak? :) Mimo -8 na termometrze poszłam na spacer... do biedronki:) opatulona, ubrana na cebulkę, ale poszłam. Cudne słonko, rześkie powietrze. Gdyby nie ciężar zakupów, połaziłabym po tym mrozie i słoneczku.
Na ten tydzień Vitalia mi zmniejszyła limit kalorii na 1400 i nie wiem jak dam radę. Dziś dzień rozpoczęty od placków bananowych, więc jest dobrze, a dalej muszę podrasować jadłospis pod siebie, bo jakieś cuda wianki w nim są. Prawdopodobnie na obiad, makaron o smaku ruskich pierogów, na kolacje jeszcze nie wiem. może tylko jabłka?
Na wadze, po weekendzie, lekki wzrost, co mnie motywuje do zaciśnięcia pasa i ćwiczeń. Gdyby nie moje uzależnienie od kompa, a w szczególności od pewnej gry, miałabym na wszystko czas. I na spacery po obiedzie i na ćwiczenia, a tak to wszystko szybko, wszystko w biegu, bo gra wzywa, ech jak dziecko.
Jutro, nawet jakbym nie chciała, to mimo prognozowanego mrozu, też będę musiała wyjść. Terminarz jest nieubłagany i mogę zapomnieć o dniu lenia.