Czytając Wasze wpisy czuje sie uskrzydlona do przemysleń i tak sobie rozmawiamy wspierajac się, dziś rano czytam Gratiss "A może to już jest ten etap, że czas się pogodzić, że inaczej wyglądamy i
inaczej się czujemy i przestać się stresować wagą, oponką i wyglądem.... - choć byśmy nie wiem co robiły i robili - nic z tego, wiek to
wiek."
:-))) to na pewno sporo słusznych uwag.. Kwestia (nie)pogodzenia sie z wiekiem jest dla mnie zaskakująca choć pewnie ważna. Pewnie każda z nas kojarzy wiek inaczej,, ja skorzystałam z wiekiem a ten rok jest rodzinnie o wiele lepszy niż ostatnie 5 czy 8 lat i bardzo to doceniam ze wiele się wyprostowało, wzmocniłam się i uspokoiłam w związku z tym. I bardzo podoba mi sie ze jestem dojrzała wiekiem, każdy wiek ma swoje słabe i mocne strony, w moim widzę bardzo dużo mocnych stron. Inaczej patrze na siebie, męża, dzieci wszystkie po kolei inaczej. Inaczej na relacje z dalszą rodzina i każda z tych sfer jest mocniejsza niż wcześniej. Więcej możliwości w wielu sprawach. Wiele pozytywnych kwestii ma dojrzewanie, zamiast biegania z kolejnym dzieckiem do lekarzy, szpitai, terapeutów, na zajęcia, do nauczycieli, mogę mieć czas by z nimi rozmawiać i coś razem przedsięwziąć. Znajomi sprawdzeni, doświadczeni, inne relacje. Mój zawód i wykształcenie kojarzy m. in. z wiekiem wzrost kompetencji i pozycji, wiec jesli nic sie nie wydarzy zaskakującego, na razie rosnę, oczywiście, nie wszystko jest tak, jakbym chciała ale lepiej niż 5 lat temu czy 10. Nie narzekam tez na brak pochwał na moj wygląd, co wynika z zawodowego zobowiązania "twarzy na posterunku" , do stroju typu garsonka i buty na obcasie, makijazu i td. no i niestety wynika w dużej mierze z zaniedbania wielu pań kolo mnie. Podoba mi sie bycie zadbaną kobietą w moim wieku. Twarz mam starszą, ale czy nie ciekawszą? I to wydaje mi sie typowe, tak jest tez z wieloma moimi znajomymi, krewniaczkami, itd Zresztą aktorki które oferują nie tylko wygląd, typu Meryl Streep, czy inne bo to kwestia gustu, to wygladaja i prezentuja sie znacznie lepiej w filmach późniejszych niz jako mlode laski, które dopiero się dobrze zapowiadają. Jestem przekonana, ze takze moje corki są i będą coraz ciekawsze z wiekiem i to mowie wszystkim;_). Zresztą, trudno chyba ciagle marzyc o grzebaniu w piaskownicy, choc to słodkie, skoro sa nastepne ciekawe etapy w zyciu. Ja jestem w bardzo ciekawym etapie.
Jestem, jak juz kiedys pisałam, po oiomie, dwu operacjach i moje
dalsze zycie w sensie fizycznym, jak mowi dwu specjalistów zalezy m. in.
takze od kwestii wagi, bo waga to nie kwestia wygladu, oponek i
pogodzenia sie z tym wygladem, tylko obciążenia organizmu, który nie
umie tyle nosić na co dzien. ... co sobie jako słabej kobiecie z zamilwoaniem do gotowania, podawania, jedzenia i siedzenia przy jedzeniu - obrazuje noszeniem
kilogramów cukru. Odkad tak niewiele przeciez bo 6 kg schudlam nie musze brac
jednego leku na nadcisnienie. Lekarska uprzedzała, zapowiadala i ok.. Jak schudne jeszcze pare kg , bedzie
drugi lek tez niepotrzebny. To w sumie oczywiste - mozna sobie znacznie obnizyc cisnienie chudnąć 10 kg i
wlasnie to robie. Tez chudnąc o wiele latwiej i przyjemniej znosze menopauze która mi wchodzi. To mi sie podoba. Kwestia druga - serce mamy
rodzinnie od pokolen takie jakie mamy i moge skutecznie zmienic tylko wage, nie
kardiologa. Medycyna wiele moze, ale zamiast operacji czy zabiegu (jak
to teraz elegancko mowią) ktore oczywiscie zawsze mozliwe (i tez sie mozna z tym pogodzic, szpitale znam;-) - mozna schudnąc i cwiczyc, co mi róznie
wychodzi ale sie staram. Wole pamietac o diecie i ruchu niz o lekach. Poza tym nie chce urazic niczyich przekonan i nie zabieram glosu w zadnej sprawie, - mowiac o sobie mysle, ze liczy sie dla mnie komfort zycia - mowie o podstawowym wymiarze. Nie palę, choc moze to przyjemne, ale wole miec ladna cere zeby i lepszy stan zdrowia. Podobnie chcialabym nie być na fali jedzenia "bo sobie nie odmawiam". Tym samym odmawiam sobie wlasnie zycia zdrowszego i dokladam chorob - wlasnie jesli z czyms sie pogodzic to imho z tym, ze w moim wieku nie moge jesc tak, jak 20 lat temu. Zycie z nadwaga nie jest komfortowe dla mnie. Wole komfort braku oponek niz komfort jedzenia co chce; nie chodzi tu o wyglad tylko o moje samopoczucie. WIem juz, ze czuje sie lepie wazac 65 przy 159 cm niz 68 czy 70. I znam wiele pań starszych ode mnie zadowolonych z zycia, korzystajacych z uroku wieku dojrzałego.
Tak jak pogodzilam sie, ze nie siedze caly dzien w przedszkolu bawiąc sie (a nie bylo pasmo radosci beztroskiej jak to widza dorosli), pogodzilam sie ze koniec czasu liceum (bez trudu - bylam zestresowaną nastolatką w prestizowym liceum) i pogodzilam sie z koncem studiów (bylo pieknie, ale emocje szalały i bylam w ciągłym spięciu i meskodamskich szalenstwach) i koncem macierzynstwa (milo, ale naprawde zadnych dzieci wiecej nie urodzę i jest ok) tak z przyjemnoscią mysle o radosciach wieku mojego. I wlasnie z tych przyjemnosci chcialabym korzystac. Poznalam w przelocie rewelacyjne panie starsze ode mnie chodzące regularnie z mezami i przyjaciółmi na Camino - oczywiscie w odpowiedniej porze roku i w odpowiedni sposob. Znam z widzenia grupę pań starszych ode mnie - raz w miesiacu wycieczki rowerowe w ladne miejsca. Wiem, ze prywatna grupa pan spotyka sie na yoge raz w tygodniu, inne widuję - nalezą do szczesliwej grupy fanów śpiewu gregorianskiego chóru koscielnego w pieknych strojach, z wyjazdami, imprezami i zwiedzaniem. Ja z kolei mam ciekawe srodowisko zawodowe i hobbystyczne, które zaniedbywalam, To bardzo ciekawy wiek, 50 lat, nie mam z czym sie godzić, raczej wykorzystywac rozne szanse, raczej potrzebuje sie pogodzić z tym, ze wczesniej grzęzłam w emocjach, chorobach dzieci i wslizgiwalam sie w niepotrzebne akcje.
Teraz chcialabym uwolnic moje nadcisnienie od kolejnych 5 kg - i lekarka bedzie miala znowu racje, koniec z lekami na nadcisnienie. Nie chce by moja przyjemnoscią zycia byly slodycze ani podjadanie. Chcę nowych przyjemnosci, nowego czasu, nowych mozliwosci i zrealizowania paru starych marzeń, Teraz jest dobry czas.
Sorry ze sie rozpisalam, ale chyba sama chcialam sobie to powiedziec,w cztm Gratiss mi pomogla. A teraz cierpliwe Panie, które dotarły do konca, pozdrawiam serdecznie, zyczac tez nowego, dobrego czasu a sama wracam do zwału papers które tworzą bastion na stole, Tylko najpierw zrobie sobie zieloną diunę. I dzieki, ze jestescie.