Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beutyheart

kobieta, 40 lat, Tu

160 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2025 , Komentarze (8)

Waga nie wiadoma, kurtka się zapina, więc nie jest pewnie tak tragicznie. Chodziłam, może się trochę zrównoważyło.To zawsze dla mnie system alarmowy, gdy ciężko się ubrać.Ale jest w miarę. Pewnie to ograne na dniach. To znaczy siebie i jedzenie.

Już po fuszce, jestem zadowolona, tzn mogłaby trwać dłużej. Ale dobre i to. Szukam dalej, może się jeszcze coś takiego trafi. Ze sklepów mam odpowiedzi, że niestety ale mi dziękują. Kiedyś pracowałam w sklepie z porcelaną i bardzo się polubiłam z szefem dlatego chętnie chodziłam, ale nie jestem urodzonym sprzedawcą. Muszę grać i się spinać i to nie ja. Niestety. Z drugiej strony ogłoszenia to głównie handel. Na razie jest tak, że sprzedaje co zmaluję. Kolejne poszły. Więc robię to chętnie. Klimt odziedziczony po matce już poszedł w odstawkę, bo nie mam gdzie się suszyć, w szafie nie schnie. Wzięłam się na system i robię 7/8 sztuk na raz i jest to mój strzał w dziesiątkę. Nie lubię się skupiać na jednym dłuższej niż 1h. Takie moje "ADHD". A tak jest wszytko w rotacji i jest czas na schnięcie. Tu wszystkie są w procesie ( potem skasuje zdjęcie)

OkI moja kochana Bibi, tak się cieszę że jest ze mną. Aniołek, podnosi mnie na duchu. Sama wskakuje i się przytula, tu sobie śpi na rękach. Inteligentna podobnie do pieska, a miałam kilka psów. ♥️

Pozdrowienia zimowe, -10 stopni🥶🥶🥶

9 lutego 2025 , Komentarze (6)

Wpadła mi fuszka ( posługując się nazewnictwem vitaliowych koleżanek😉) znów gotuje zdrowotnie dla starszej osoby. Rozwaliło mi to system. Nie wiem, może ja mam jakieś zmiany na mózgu starcze, alzheimer lub zatrucie glutenem albo w układzie nerwowym zmiany, ale ciężko się ogarniam, gdy są te nagłe zmiany. Ja żyjąca w ciągłym zwrocie akcji...nie nadążam. Mam zawroty głowy i ciężko mi się myśli,.wręcz zawęża mi się pole widzenia wtedy. Ale staram się odnaleźć w tym wszystkim, bo grosz się przyda. Jem po 18.00 😓 i nie wiem ile chodzę. Kurcze, zawsze to tak, gdy nabieram siły na walkę ze swoją otyłością. Musi być trach i przesunięcie zwrotnicy. Mąż też wkurzony, bo dobił do 116 kg. On z kolei pewnie przez nocki.

Ja się nie ważę póki co. Szkoda mi  nerwów.

Rozpoczęłam również moją przygodę z pozłotnictwem i generalnie na początek ja*ird*le, no to tak nie wygląd jak na filmach instruktażowych. Walka z każdym podmuchem powietrza w bawełnianych rękawiczkach. Ale chcę się nauczyć. Zawsze podobały mi się obrazy z użyciem szlagmetalu, myślę że warto. Rozbudowuje też moja mini przenośną pracownię, kupiłam sobie wózek z biedronki. Level zagracenia domu sięga już szczytów mojego układu nerwowego. Ale coś za coś. Może trzeba coś znieść do piwnicy 🤔

Poza tym praktykuje szczerą wdzięczność każdego dnia, nie chce zasilać ciemnych kanałów i energii myśli katastroficznych. Dlatego myślę o tym z radością że: moi bliscy są zdrowi i bezpieczni, mam kochane dwa futrzaki, dach nad głową ,jedzenie w lodówce, nie lecą mi bomby za oknem i ludzie nie biegają z karabinami, co nie jest takie oczywiste i jest normą.  Więc 🌻🌸🌷🌅🌅🌅 

Pozdrawiam

4 lutego 2025 , Komentarze (8)

Dzisiaj się zważyłam. Jak dobrze, że już nie widziałam 90 a 89,3 kg💪💪💪, coś ta moja walka daje, na razie z samego chodzenia. Trwa drugi dzień nie jedzenia po 18 godzinie. Zrobiłam dzisiaj pomidorową z lekko skłapciałych, świeżych pomidorów, które przyniósł mąż. Kalafior gotowany z omastą, chleb z hummusem, jabłko, parówki. Córka zrobiła mini pizze na tortilli rano. Kolejne ważenie za tydzień, może dłużej, nie ma sensu wcześniej. 

3 lutego 2025 , Komentarze (10)

Chwilka przerwy, pierwszy dzień nie jedzenia po 18. Chcę uruchomić wszystkie działające na mnie rzeczy do zrzucania wagi. Działające na dłuższą metę i co jestem w stanie zrobić, bez rzucania się z motyką na słońce. Wiosna idzie a z 90 kilo nie dam rady w lato. W zeszłym roku o tej porze miałam 81 kg a i tak było mi mega ciężko.

Kolejny dzień przymusowych marszów, już lepiej wygląda przegląd miesiąca z apki. Od 24 stycznia chodzę i się nie poddaję. Czasem ciężko się zebrać, ale nie mogę siedzieć. W lutym żeby były same duże kółeczka.

Potem będę wprowadzać resztę. Czyli 3/4 posiłki dziennie, bialkowo- tłuszczowe śniadania. Na sam koniec 1800 kcl. Ale to już jak będę w rytmie. Może będę korzystać z ai, takie mi coś wygenerował tam kawałek jadłospisu, może spróbuję.

Jedzeniowo.

 Dzisiaj bardzo mi się zachciało jajek w sosie chrzanowym na ciepło i zrobiłam z brukselką.

29 grudnia 2024 , Komentarze (10)


Jeśli chodzi o ten tydzień, to był pod znakiem choroby córki, także był to czas spędzony w domu. Przytyłam 2 kg. To jak z tego mema, miałam schudnąć  2 kg w tym miesiącu i zostało mi jeszcze 4 kg. Mąż przyniósł z pracy jakieś ciasta i inne smakołyki, a potem od teściowej ciasta, pierogi... Część poszła do lodówki społecznej, ale co zjadłam to moje. I niewiele też chodziłam na spacery. Może kilka razy po zakupy. Zakupiłam gotowych płócien za pieniądze ze sprzedaży tych dwóch obrazów, przeczuwając wzrost cen. Marzy mi się jeszcze rysownica, ale to może podaję do jakiegoś obi i będzie DIY. Wyciskacz do tub. Królik zjadł kawałek plasteliny przy sprzątaniu, napadł na nią jakby to był co najmniej banan, także oprócz córki to się jeszcze o królika martwiłam. Ale jest ok. 

Poza tym wysłałam na razie dwie cv-auki. Na prawdę nie wiem co to będzie. Myślę czy nie zrobić szkoły na terapeutę zajęciowego, ale czy będzie praca w tym kierunku? Dwa lata zajętych weekendów, już mi się tak średnio chce. Szczególnie, że mam doświadczenia wałkowania w kółko tego samego jeśli chodzi o naukę w takich szkołach. Już dwie podyplówki zrobione, łącznie cztery lata... No nic przyszły tydzień pewnie pod znakiem rozkmin, bo to koniec roku i początek nowego. Sylwester tradycyjnie prześpię, a Mąż na nocce. 

Śpi...

1 grudnia 2024 , Komentarze (3)

Nieco lepiej, musiałam się ubrać i iść do sklepu królik bez swieżynek oraz brak chleba i papieru toaletowego

- wydałam 70 zł na to co widać 

potem jeszcze mąż wydał 35 zł gdy wracał wieczorem na gruszki etc.

Zjadłam na śniadanie to co poniżej, potem tosty z serem, obiad ziemniaki, kapusta z boczkiem i kotlety  sojowe, piwo 0%i kapuczino, że ten osiedlak ma też promocje na piwo...

- skończyłam obraz, jaki jest taki jest. Pora na inne rzeczy

- potem padłam znów na kanapę, więc aktywności marna dzisiaj.

30 listopada 2024 , Komentarze (6)

Rozłożyło mnie. Jeszcze wieczorem cieszyłam się, że mnie nic nie bierze, podczas gdy córka chora i mąż narzeka na gardło, a rano budzę się z papierem ściernym w gardle i bólem zatok i głowy.

- wydał mąż 90 zł na jakieś pizzę i inne spożywka, nie miałam siły gotować.

- przeszłam tyle co z łóżka do toalety

- rano zjadłam jajecznice z serem i avocado, potem pizza mrożona droga i średnie dobra, szklanka piwa 0% i cappuccino i herbatka z imbirem.

Lipa, przymusowe leżenie.

29 listopada 2024 , Komentarze (5)

- wydane 70 zł na spożywkę w tym chrupki dla kota 

- zrobiłam 7000 kroków w parku. Kurcze kwiaty widziałam, forsycje i kotki też. Nie wiem co to, ale kwitło.

Zjadłam: jabłko, ciastko rano ( mąż przyniósł) tosty z avocado, sok z grejpfruta, znów ciastko, ryż tikka masala z kalafiorem i bułka tartą, cappuccino, kilka  pringelsów, 3 kostki czekolady, szklana piwa 0%

- Po powrocie do domu i zrobieniu obiadu nr 2 ( w pracy gotowałam sos grzybowy i kluski śląskie, ale nie jadłam)trochę ogarnęłam kuchnię, przygotowałam blat pod ćwiczenia z rysunku i ...padam. Może to przez to, że za dużo cukru dzisiaj? 

- zostaje siły tylko na to, Buba już się dorwała do obgryzania 

28 listopada 2024 , Komentarze (9)

Deszczowo i sennie. Z naciskiem na sennie.

- wydaliśmy dużo: 90+40 zł Hala targowa( kilo yerba mate, kilo cappuccino, kawa, zielona herbata, miłorząb, dziurawiec, lapacho, chrupki dla królika i ziarna dla sikorek) + 10 zł jabłka, spożywka 40 zł, Disney w sumie nie wiem ile

-5000 kroków 

- Bruksela z jajkiem, cappuccino, żelki z agaru X2 ( niestety osiedlak ma mega promocje na słodycze )makaron z brokułami i serem, pomarańcza, jabłko, tosty z awokado 🥑 garść orzeszków. Tylko brukselka załapała się na foto. Waga stoi⚖️

- dziubałam...im więcej dziubię ten obraz tym mniej mi się podoba. Powinno być na odwrót.

- trochę ogarnęłam łazienkę 💪

Powinnam coś jeszcze porobić, ale o tej porze roku gdy nadchodzi 18 zasypiam na stojąco. Kawy i innych pić nie mogę.

26 listopada 2024 , Komentarze (6)

-Dzisiaj wydane 228 zł, w tym lumpeks dla męża i dla mnie (dwie pary spodni, dwie bluzy, sweterek, koszulka i spódnica), spożywka, maca z bigo, pellet i karma dla zwierząt, chemia czyli proszki i płyny do prania, pink pasta( zobaczymy czy działa jak pokazują na tiktokach za 12 zł zaryzykowałam, mam gary do wyczyszczenia) słodycze na mikołajki dla córki( czyli paczki mikołajowej ciąg dalszy). Koniec miesiąca to się chemia i rzeczy dla zwierząt kończą.

- Zjedzone prawie grzecznie nie licząc chrupek kukurydzianych i batona zbożowego. 

-ruch- przeszłam łącznie 9120 kroków 

- coś tam podziubałam przy obrazie

- nic nie odgraciłam 

Zasnąłem za to na podłodze, musiało być niskie ciśnienie, ciemno było od deszczu. Przyszedł  pokrowiec na kijki z ali i niespodzianka, bo były dwie sztuki, hm. Jeden użyję na matę do jogi. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.