Znowu nie było mnie kilka dni.... ale cały czas działam.... W poniedziałek : orbitrek plus kroki 15515, wtorek: kroki 22759, środa: orbitrek i kroki 12688 i dziś orbitrek plus kroki mam już ponad 19 tyś :) myślę, że do 20 tyś dobiję
Także ładnie działam, co bardzo mnie cieszy :) Jestem w szoku, że od 1 grudnia tak działam i trzymam się swojego postanowienia. Oby tak do końca grudnia :)
Jedyne co dalej kuleje, to liczenie kalorii...jem jeden lub dwa posiłki, to mnie martwi, ale tak wychodzi w ciągu dnia. Może po świętach, coś się zmieni. Liczę na to i wiem, że dam radę. Będzie już spokojniej, ogarnę to.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru
Niedziela mija spokojnie, ale całkiem dobrze. Udało się skończyć książkę. Udało się nawet pokręcić na orbitreku.
Cieszę się, bo to jest 7 trening w tym tygodniu :) Także póki co realizuję swój plan, na codzienne minimum 30 minut treningu. To bardzo cieszy mnie :)
Jedyne co dalej kuleje, bo jedzenie i liczenie kalorii. Ubolewam nad tym, ale chwilowo nie ogarnę tego. Nie dam rady.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Przed nami ostatnia prosta przed świętami. Damy radę. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :)
Sobota od samego rana pozytywna... i myślałam, że taka będzie do końca.. tzn ogólnie pozytywna jest, ale wieczór to jakiś taki zamulony... i smutek mnie ogarnął. No ale od początku. Z rana udało się dużo zrobić. Jak tylko wstałam szybko poszłam do Dino po pieczywo. Potem śniadanie. Po śniadaniu pranie. Ogarnięcie po śniadaniu, a potem wskoczyłam na orbitreka
Oprócz orbitreka dziś dorzucę kolejną 5 do skarbonki za kroki ;) 15 tyś się uda nabić. To mnie cieszy :) Fakt okres daje popalić, dlatego cieszę się, że mam orbitreka i dałam radę na nim poćwiczyć. Cały czas kusi, aby wejść na wagę.. no ale właśnie, okres :) czy jest sens psuć sobie humor :D Zobaczymy, bo u mnie to nigdy nic nie wiadomo :)
Także działam chociaż z aktywnością. Co będzie dalej, czas pokaże. Nic na siłę. Jeśli danego dnia, nie dam rady poćwiczyć na rowerze czy orbitreku, trudno, idę dalej przed siebie. Świat się nie zawali ;) Pamiętaj o tym. Trzymam za Ciebie kciuki. Dasz radę. Powodzenia. Udanej niedzieli. Pozdrawiam :)
Nie wiem jak to się stało, ale wczoraj nie dodałam wpisu ? Hmmm chyba zapomniałam. Ale trening wpadł
Tak wczoraj wpadł rower, a dziś?
Dziś padło na orbitreka,bo wczoraj dostałam okres kilka dni znowu przed czasem. Zdążyłam pokręcić na rowerze i stało się ;) Także na ten czas okresowy będę wskakiwała na orbitreka, a potem się zobaczy, może codziennie będę zmieniała. Powiem Wam, że całkiem fajnie było pokręcić na orbitreku. Myślałam, że będę dyszała czy coś. Ale nie... dałam radę. Może też dlatego, że jednak od 1 grudnia kręcę na rowerze. Sama nie wiem czy to od tego.. ale grunt, że dałam radę z okresem ;)
I tym sposobem mam zaliczone 11 dni treningowych ( dwa dni bez treningu, w tym jeden z krokami to tak jakby z treningiem czyli w sumie jeden w grudniu dzień bez treningu) Jestem zadowolona i pod wrażeniem :) że daję radę, że ogarniam.... no tak... ogarniam chociaż trening, bo z jedzeniem lipa. I chyba tak zostanie do świąt... Życie mnie przerasta... problemy, stres nie pomagają... dlatego cieszę się, że jest aktywność.
Jedyna radość jaką teraz mam to nagrywanie vlogmasów :( To daje mi siłę aby codziennie funkcjonować.
Także działam, na tyle, na ile daję radę. Pamiętaj, to Ty decydujesz, jak działasz. Trzymam za Ciebie kciuki. Weekend jest Twój. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Środa od rana średnia, ale przeżyję, dam radę. Kalorie nie liczone ( nad czym ubolewam, ale może to się jeszcze zmieni do świąt) Za to udało się wskoczyć na rower :)
Tu macie jak wygląda obecnie mój kalendarz :) Jestem zadowolona :) ładnie piąteczki wpadają do skarbonki za trening plus za kroki. Także za grudzień może być całkiem ładnie.
Jak pisałam, że ubolewam nad tym, że nie liczę kalorii. Tak, to prawda, bo wiem , że liczenie trzyma mnie w ryzach. A jedzenie na oko, nie sprawdza się u mnie :( Nie wiem obecnie jaką mam wagę i to też mnie martwi.... bo nie wiem czy nie zaprzepaściłam tego, co dokonałam... No ale trzeba spiąć dupkę i działać dalej. Może uda się jeszcze jakoś to ogarnąć. Wiem, że zaraz okres, to też waga pójdzie w górę :( No i wpadają słodycze... ostatnio prawie codziennie coś :(
Ostatnie dni to ciągłe napięcie, nerwy... ja wiem, że to nie jest wytłumaczenie. Dlatego cieszę się, że chociaż ten rower wpada i kroki. Bez tego byłaby totalna klapa.
Nie poddam się. Ty także działaj. Do końca roku, damy radę coś jeszcze zgubić. I żeby nie przyszło Ci do głowy, aby w święta myśleć o diecie ;) to nie czas na dietkowanie, ale rozsądne jedzenie. Dasz radę. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Zostało 14 dni do świąt? A mnie nie było prawie tydzień czasu. Szok, cały czas nie wierzę, że tak szybko lecą dni. Nie wiem, kiedy ten czas zleciał, całe to odliczanie do świąt?!
Dopadło mnie przeziębienie, od czwartku katar, kaszel.... raz lepiej raz gorzej się czuję od tego dnia. Mimo wszystko staram się codziennie na yt nagrywać vlogmasy, to daje mi siłę i sprawia, że buzia mi się cieszy.
To, że jestem chora nie oznacza, że się poddaje. Nie, nie. Jedynie piątek bez roweru i sobota, ale w piątek ładnie kroki wydreptałam. W sobotę również kroki ładnie wychodzone, plus ur córki M. Niestety niedziela bez treningu, a kroki moje minimum zrobione. Od wczoraj powrócił rower ;) co bardzo mnie cieszy. Dziś także rower :)
Dziś 10 dzień grudnia, a u mnie tylko 3 dni bez rowerku :) Także jest dobrze :) Moje małe marzenie może zostać zrealizowane ;) Jedynym wyjątkiem od roweru będzie okres... ale tu wskoczy orbitrek ;) Jestem dobrej myśli :) Niestety gorzej z jedzeniem... tu już nie ma tak ładnie. Tzn jest dzien, że jest ok, a drugiego tragedia :( Nie liczę kalorii :( Ale i z tym nie załamuję się. Idę dalej przed siebie.
Nie poddam się. Do końca roku, jeszcze można coś zdziałać. Grunt, to nie zaprzepaścić, tego, co już się udało zgubić. A to też nie jest łatwe....
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Dasz radę. Powodzenia. Miłego tygodnia. Pozdrawiam :) :*
Nadeszła środa... a właściwie, to się kończy ;) I muszę przyznać, że mija całkiem dobrze ( pomijając fakt, że rano było gorąco) teraz już ok.
Młoda nie szła dziś do szkoły, to i dzień luźniejszy ;) kończyłam książkę " Niegrzeczne święta" oj działo się tam.... to zbiór różnych opowiadań świątecznych i bardzo pikantnych ;)
Kalorie policzone
I posiłek: bułka paryska, szynka, sałata, papryka
II posiłek: kawka, batonik ( uwielbiam je)
III posiłek: spaghetii
IV posiłek: deserek brzoskwiniowy ( po obiedzie nie miałam ochoty na nic innego, bo byłam pełna)
Trening też zrobiony
Dziś wpadło 40 minut :) z czego bardzo się cieszę. Czyli czwarty dzień zaliczony :) Dziś nawet nie wiem, kiedy te 40 minut zleciało.
Ogólnie dzień na plus. Oby takich dni więcej. Pozytywnych, spokojnych, spełnionych. Czego i Tobie życzę. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Rób, to co czujesz i jak uważasz. Nic na siłę. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :)
Drugi grudnia mija całkiem miło :) Czy Wy wiecie, że wczoraj jak skończyłam dodawać wpis, to wskoczyłam na rower ;) Tak wczoraj pokręciłam 30 minut i dziś kolejne 30 minut
Moim małym, cichym marzeniem na grudzień, jest codziennie na pół godzinki wskoczyć na rower lub obitreka. Dziś drugi grudnia i drugi dzień zaliczony. Ja wiem, że napisałam w planach na grudzień min 1 trening w tygodniu ;) Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Jeśli się uda to super, jeśli nie to luzik ;) Nic na siłę :) Póki co cieszę się z tych dwóch dni, bo to i tak już o jeden więcej niż planowałam ;) hihihi
Kalorie dziś też policzone. Troszkę nie były posiłki przemyślane... bo jak M w domu to nigdy nic nie wiadomo ;) co i gdzie będziemy robić, gdzie jechać :D
I posiłek: chleb z polędwicą łososiową, ogórkiem
II posiłek: banan
III posiłek: makaron z serem, boczkiem wszystko podsmażone
Tak mnie jakoś naszło na taki obiad ;) Smażony makaron chodził za mną..... ajj długo :) hahah. Banan wpadł na szybko ... może jutro będą bardziej przemyślane posiłki?
Grunt to się nie poddawać. Działamy dalej idziemy przed siebie w grudniu ;) Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Powodzenia. Pozdrawiam :) Miłego wieczoru
Drugi grudnia mija całkiem miło :) Czy Wy wiecie, że wczoraj jak skończyłam dodawać wpis, to wskoczyłam na rower ;) Tak wczoraj pokręciłam 30 minut i dziś kolejne 30 minut
Moim małym, cichym marzeniem na grudzień, jest codziennie na pół godzinki wskoczyć na rower lub obitreka. Dziś drugi grudnia i drugi dzień zaliczony. Ja wiem, że napisałam w planach na grudzień min 1 trening w tygodniu ;) Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Jeśli się uda to super, jeśli nie to luzik ;) Nic na siłę :) Póki co cieszę się z tych dwóch dni, bo to i tak już o jeden więcej niż planowałam ;) hihihi
Kalorie dziś też policzone. Troszkę nie były posiłki przemyślane... bo jak M w domu to nigdy nic nie wiadomo ;) co i gdzie będziemy robić, gdzie jechać :D
I posiłek: chleb z polędwicą łososiową, ogórkiem
II posiłek: banan
III posiłek: makaron z serem, boczkiem wszystko podsmażone
Tak mnie jakoś naszło na taki obiad ;) Smażony makaron chodził za mną..... ajj długo :) hahah. Banan wpadł na szybko ... może jutro będą bardziej przemyślane posiłki?
Grunt to się nie poddawać. Działamy dalej idziemy przed siebie w grudniu ;) Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Powodzenia. Pozdrawiam :) Miłego wieczoru
Nadszedł grudzień, a co za tym idzie podsumujmy listopad. Nie przedstawia się jakoś super
Jak widać tylko jeden trening był. Za to z krokami całkiem spoko poszło. Ogólnie nie ma tragedii. W listopadzie zgubiłam 2, 5 kg. Czyli jest dobrze. Niestety paska nie zmieniam, bo na pasku jest 65,3 kg a ja zakończyłam miesiąc z wagą 65,5 kg :)
Zawsze mogłoby być lepiej, ale i gorzej, prawda? Nie ma co narzekać, trzeba iść do przodu ;) Przed nami grudzień, nowe plany, nadzieje, szanse. Wiem, że nie schudnę 7,5 kg do końca roku, to nierealne.... ale będę bliżej tej wagi ;) a to też mnie satysfakcjonuje.
Plan na grudzień? Niewielki, bo to ciężki miesiąc. Liczenie kalorii pozostaje, min 1 trening w tygodniu ( może się uda to zrealizować), Min 10 tyś kroków - to też zostawię.... i tyle z planów. Nie chcę pisać, że zrezygnuję ze słodyczy, bo mam dwa kalendarze adwentowe, w których mogą być słodkości ;) Tak jak dziś była czekoladowa figurka :) Więc tutaj mogę ewentualnie ograniczyć, na tyle ile się da :) Póki co dzisiejszej czekoladki nie zjadłam :) Ale jak będzie dalej, nie wiem :) Jedyne z czego mogę zrezygnować , to chipsy... bo te teoretycznie mogę teraz odstawić, aż do sylwestra :) Zobaczymy.
Nic na siłę... na spokojnie, bo tak najlepiej :) W październiku 1,9 kg mniej było, a w listopadzie 2,5 kg mniej.... czyli muszę robić dalej to, co robię :) Te 7,5 kg spędza mi sen z powiek...jednak nie panikuję... bo to póki co dla mnie dobry czas spadkowy, dawno takiego nie miałam.
Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis
I posiłek: bułka śniadaniowa z szynką i ogórkiem kiszonym
II posiłek: placki z serka wiejskiego plus krem ciasteczkowy, nerkowce, jabłko
III posiłek: jajecznica z sokolikiem, kanapki z pomidorem i kawka
Pamiętaj, aby się nie podawać. Walcz o lepszą siebie. Na swoich zasadach. Trzymam za Ciebie kciuki, aby ten grudzień był udany. Powodzenia.
A jeśli masz ochotę zobaczyć co kryły moje kalendarze adwentowe, zapraszam