Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065839
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2022 , Komentarze (22)

Witajcie 

           Wczoraj dzień tak szybko minął, że nawet nie zdążyłam dać wpisu. Cały dzień zakręcony, a wieczorem wypad po młodą, bo była w kinie. Koleżanki ją namówiły, bo na początku nie chciała. W jedną stronę jechała komunikacją.... wielki wyczyn, ale droga powrotna już autem, bo późno i zabierałam koleżankę z wioski obok ;) Wróciła zadowolona. A jaka radość, że dała radę jechać komunikacją heheheh.  Aktywność wczorajsza to hula hop. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb garham, pierś gotowana, majonez lekki, pomidor, ogórek 

II ŚNIADANIE: śliwki i rabarbar pod kruszonką z lodami  ( niebo w gębie)

OBIAD: żurek mniammm dawno nie jadłam a chodził za mną ;) 

PRZEKĄSKA do filmu: warzywne czipsy, maliny 

KOLACJA: owoce po kruszonką z lodami ;) 

        Łapcie przepis na te owoce pod kruszonką

50 gram masła

50 gram cukru

70 gram mąki    wszystkie składniki zagniatamy 

owoce kładziemy na dni naczynia żaroodpornego ( ja miałam śliwki i rabarbar. śliwki przekroiłam na pół) na te owoce wyrobiona kruszonka. Można  wcześniej na chwilę tak wyrobioną kruszonkę wsadzić do lodówki aby łatwiej się tarło ;) ale nie jest to konieczne. Do piekarnika góra-dół 200 stopni około 30 minut ( oczywiście wszystko zalezy od piekarnika) Najlepsze na ciepło, ale zimne tez jest pyszne ;) 

             Dzisiejszy dzionek spokojny, nawet lekko leniwy , bez aktywności, na liczniku ledwo ponad 6 tyś kroków  pewnie dużo więcej do końca dnia nie dobiję. Posiłkowo przedstawia się tak 


    ŚNIADANIE: chleb graham, łosoś, salami, ogórek i kolagen 

II ŚNIADANIE: winogrono, śliwki, czipsy warzywne (batat, burak, marchewka) oraz batonik miętowy

OBIAD: kluski ziemniaczane, bigos 

PO OBIEDZIE: kawka, winogrono, ciasteczka ( dobre, ale  nie rewelacyjne. W opakowaniu 6 sztuk-koszt 5,99)

KOLACJA: koktajl truskawkowy ( na nic więcej nie miałam ochoty) kaloryczność dzisiejsza około 1900 kalorii, także jest ok. 

         Aaaa zapomniałabym nadmienić, że tygodniowy spadek to 1 kg , a po 35 dniach spadek 2,3 kg. Jestem zadowolona, dawnooo takiej wagi nie miałam. Zaczynałam z wagą 68,3 kg a dziś pokazała 66 kg. Cieszę się, że widać efekty mojego liczenia kalorii, oraz tego, że nie podjadam, piję wodę. Oraz staram się być aktywna każdego dnia. 


    Tak sobie obliczyłam, że gdybym chudła 0,4 kg to w ciągu kolejnych 14 tygodni schudłabym 5,6 kg i końcowa waga pokazałaby 60,4 kg . Natomiast gdybym chudła 0,5 kg to po 14 tygodniach schudłabym 7 kg czyli końcowa waga by pokazała 59 kg. Czyli można powiedzieć, że dobiłabym do celu ;) Całkiem miła wizja ;)Oczywiście, nie spoczywam na laurach. Tak jak napisałam, na chwilę obecną wyzwane przedłużam do 60 dni, a  potem  znowu na kolejne. Metodą małych kroków. To nie są wyścigi, zawody. Pamiętajcie o tym. 

     Trzymam za Was kciuki, nie poddawajcie się. Walczymy, działamy. Nawet jak się potkniesz, wstań, idź dalej. Głowa do góry. Powodzenia. Spokojnej nocki i cudownego nowego tygodnia :) :* Pozdrawiam 

9 września 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

          Kolejny dzień wyzwania zaliczony, to już 33 dzień.... Trwam dalej, działam bo to przynosi efekty. dziś kolejny mały spadek, ale poczekam do niedzieli i wtedy się pochwalę lub nie ;) Dziś niby mogłam pospać dłużej, ale znowu się obudziłam o 4.40.... samo życie :) Rano rozwiozłam dziewczyny, potem szybkie zakupy i na chwilę do rodziców , potem po młodą, bo druga na praktykach. Młoda cały dzień w szkole, ba cały tydzień była na wszystkich lekcjach :) Wow, jestem z Niej taka dumna, a Ona jaka radosna i zadowolona hihihihi. W poniedziałek mamy wizytę u dermatologa, więc nie pójdzie, ale to inna bajka. Oby tylko ten jeden dzień nieobecności nie sprawił, że młoda złapie doła itp. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb graham, miks sałat, ser i herbatka 

II ŚNIADANIE: mus plus batonik ( pyszny-polecam ) 

OBIAD: frytki, polędwiczki i ogórek ( miała być sałatka, ale czasu zabrakło) 

KOLACJA: ryż na mleku, borówki, winogrono i kolagen a teraz kawka 

        Zjadłam dziś około 1600 kalorii, wody 1,5 litra, kroków mało, bo ledwo 10 tyś przekroczyłam....ale cóż, większość dnia w samochodzie. Cieszę się, że trwam, działam. Liczenie kalorii jak widać mi pomaga, widzę efekty i to jest najważniejsze. Jest mi bardzo miło, że mam w Was wsparcie, to dla mnie wiele znaczy :* Dziękuję :* 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru, miłego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

8 września 2022 , Komentarze (15)

Witajcie 

         Szybkie streszczenie wczorajszego dnia. Aktywność to hula 30 minut plus 55 minut przerzucania drewna ( solidnie kalorie spalone)

      Posiłkowo dzień nie wygląda idealnie, ale zalatany dzień i zakręcony ( cały czas z jednym samochodem i tak wyszło)

ŚNIADANIE: bułka z ziarnami, szynka

II ŚNIADANIE: jabłko

OBIAD: kluski ziemniaczane z kimchi - czyli kiszonej kapusty pekińskiej ( niestety nie zjadłam całej bo za ostra była, ale do klusek ogólnie idealna ) wpadł też energetyk.... dawnoooo nie piłam

      Kroków wczoraj sporo zrobiłam , bo ponad 21 tyś. Od poniedziałku z krokami szaleje ;) 

    Dzisiejszy dzionek rozpoczęłam o 6 rano, chociaż przebudziłam się o 4.40....tak jak w poniedziałek, wtorek, środę...  Ja tak mam, że jak dłuższy czas wcześnie wstaję, to nawet w dzień wolny niestety budzę się wcześnie. Jak przebudziłam się o 4.40 tak jeszcze się położyłam i wstałam o 6. Ogarnęłam co miałam ogarnąć, obudziłam młodzież i do miasta rozwiozłam. Potem szybkie zakupy i na chwilę do rodziców i do domku...tzn jeszcze na galerie pojechałam po książki ale okazało się, że empik nie ma podręczników.....i na darmo jechałam. Więc szybciutko do domu, zamówić książki. Masakra jakie ceny książek do języków obcych. Za książkę i ćwiczenia z j.angielskiego zapłaciłam 170 zł masakraaaaa. Ale jak trzeba to trzeba....a gdzie tu reszta podręczników, ćwiczeń, szok. 

    Posiłkowo dzień wygląda:

ŚNIADANIE: bułka z ziarnami, pierś z kurczaka gotowana, majonez lekki winiary i pomidor, herbatka

II ŚNIADANIE: baton proteinowy

OBIAD: kfc cheesburger i shake

KOLACJA: nasiona chia, truskawki, borówki i pralinki z Allnutrition ( troszkę nie mój smak tych pralinek) i wpadła jeszcze kawka ale także nie mój smak, piłam lepsze tej firmy 

       Aktywność dzisiejsza to hula hop 30 minut plus kroki. Na chwilę obecną mam 21493, jeszcze troszkę podreptam, ale póki co opaska się ładuje. Szczerze to  z krokami w szoku jestem. Ale ja tak zwykle mam jak dziewczyny w szkole, to ja auto odstawiam i korzystam z możliwości chodzenia. Oczywiście, jak zaczynam czuć ból, nie chodzę. 

       Teraz czas nadrobić Wasze pamiętniki oraz ułożyć jadłospis na jutro ;) Szczerze to nie mam weny i pomysłu. Nie mam wyszukanych posiłków, ale ogólnie mi to nie przeszkadza. Co do wagi, od dwóch dni utrzymuje się tak sama ;) W poniedziałek było 67 a wczoraj i dziś 66,5 kg. Także dobry znak ;) Jak się utrzyma do niedzieli, to będzie spadek 0,4 kg dla mnie jest ok. Także działam dalej. Woda 1,5 litra wypity. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Głowa do góry i do przodu. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

6 września 2022 , Komentarze (16)

Witajcie 

            Nie wierzę, dałam radę. Dziś jest 30 dzień wyzwania, w którym to codziennie zobowiązałam się wrzucać na instagramie zdjęcia jedzenia i aktywności. Z aktywnością kiepsko, ale jedzenie było codziennie wrzucane, poza dwoma dniami. W te 30 dni zanotowałam spadek 1,8 kg. Cieszy mnie to bardzo, bo wychodzi około 0,5 kg tygodniowo ( prawie ;) :) Tyle ile sobie założyła, zaplanowałam ale nie spodziewałam się tak naprawdę tego spadku :) Cieszę się ogromnie. Cieszę, bo widzę, że to dało efekty. Poza liczeniem kalorii przez 30 dni, starałam się nie podjadać, piłam codziennie wodę ( ale to już od grudnia 2019 u mnie rutyna) Może aktywności jako takiej nie było, tzn treningów ale starałam się być jednak aktywna każdego dnia. Dziś znowu kroków sporo, bo mamy godzinę 18.45 a ja mam na liczniku już 22247 kroków ;) Wczoraj też ponad 23 tyś.....Tydzień ładnie zaczęty ;) 

    Postanowiłam kontynuować moje wyzwanie, na kolejne 30 dni. Uznałam, że na kolejne 30 dni , a  nie do końca roku... a to dlatego, żeby się nie poddać. Myślę, że metoda małych kroków, u mnie działa. Za miesiąc pomyślę, czy chcę dalej w tym trwać. Ale póki co skupiam się na najbliższych 30 dniach :) Jeśli macie ochotę zapraszam razem ze mną do wyzwania, tutaj lub na instagramie jeśli macie. 

      Posiłkowo dzień wygląda dziś tak: 

ŚNIADANIE: bułka z ziarnami, salami, miks sałat

II ŚNIADANIE: poza domem - serek straciatella, baton od allnutrition kokosowy 

OBIAD: również poza domem, u rodziców - zupa klopsowa 

KOLACJA: nasiona chia, truskawki i posypka holenderska 

      Obiad miałam jeść u  siebie, ale rodzice nalegali. Tata nawet wyjął wagę kuchenną dla mnie :) hahahah Kolacja miała być na drugie śniadanie, ale o nim zapomniałam :) Także lekko przestawione posiłki ;) Jestem zadowolona z dzisiejszych posiłków.  Do tego jak widać poćwiczyłam, co prawda tylko hula 30 minut...ale zawsze ;) Tak mnie dopingowały dziewczyny na insta, obiecałam że dziś pokręcę i dotrzymałam słowa :) Co również mnie cieszy. 

      Ajjj rozpiera mnie energia, radość od rana :) Niech to trwa :) Czego i Wam życzę. Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy, idziemy przed siebie....nawet jak upadniesz, powstań. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

5 września 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

           Nowy tydzień, nowe plany, nadzieje, nowe szanse na spadki ;) Poniedziałek rozpoczęty spokojnie, na luzie z dobrym nastawieniem. Dziewczyny odwiezione do szkół , chociaż młoda miała nerwy, stres ale dała radę- dobre słowo pomogło ;) Przetrwała całe 8 godzin na lekcjach, bez pisania do mnie, bez marudzenia. Do domu wróciła, uśmiechnięta, zadowolona. Uff ulżyło mi, bo siedziałam jak na szpilkach.  Ogarnęłam niewielkie zakupy i do rodziców na kawkę. Przez wakacje nie jeździłam często, aby mogli odpocząć od dziewczyn ;) Czas jakoś tak zleciał, że wybiła 16, przyjechał po nas M i do domku. Obiad gwizdany, dosłownie.... ale bywa i tak. Posiłkowo dzień wygląda tak : 


  ŚNIADANIE: chleb graham, serek chrzanowy, schab w galarecie

  II ŚNIADANIE: przekąska z ciecierzycy z Lidla - obłędna ( jadłam pierwszy raz) zjadłam pół opanowania tj 35 gram

  OBIAD: pół calzone z kurczakiem

        Kolacji brak poza kawą, którą właśnie dopijam. Jakoś nie czuję głodu, chyba to nerwy. Na ostatnim foto pyszności  od Allnutrition ( kupiłam w Lidlu) Będę testowała, bo tych akurat nie jadłam ;) Ogólnie lubię produkty z tej firmy, są pyszne.... ale cena czasami powala. Bo np. za 6 ciastek 5 zł lub za tego batonika chyba 7 zł. Hmmm ale dobre w tym jest to, że nie zjem całego opakowania ;) Hahaha będę dawkowała i to mi pasuje, bo będę miała to na długo. Jeśli jadłyście dajcie znać. 

      Nie poddaje się walczę dalej, mimo, że waga dziś pokazała wzrost o 0,3 kg nie przejmuję się. Działam dalej. Woda 1,5 litra wypita, kroki na chwilę obecną to 21311 :) nadreptałam sporo ;) Natomiast kalorii zdecydowanie za mało zjadłam  :( dobry tysiąc zjadłam i troszkę mi się to nie podoba. Ale cóż... mama cały czas próbowała mi coś dać do jedzenia, zjedz to, zjedz tamto... dzieciaku, nic nie zjadłaś, głodna jesteś ;) Cały czas tłumaczyłam, że nie jestem głodna, że dziękuję :) Mama się śmiała, że waga stoi w kuchni hihihihi Ale jakoś nie czułam głodu. Nie miałam też ułożonego jadłospisu, bo i dzień taki chaotyczny. Takie uroki posiadania jednego auta ( niestety cały czas... od maja dzielimy się samochodem) a na wsi hmm to jest ciężko... Dajemy jakoś jeszcze radę. 

      Pamiętajcie walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawia :) :* 

4 września 2022 , Komentarze (8)

Witajcie 

          Małe podsumowanie dnia wczorajszego. 

ŚNIADANIE: chleb graham z serkiem plus miks sałat

II ŚNIADANIE: pomarańcza, ogórek, lód wodny jabłkowy, baton proteinowy i kolagen 

OBIAD: ziemniaki, ogórek, rybka 

KOLACJA: serek wiejski almette z malinami

        Nie wszystko było planowane, ale ogólnie jedzonko smaczne i zadowolona jestem z jakości. Rybka chodziła za mną od dawnaaaaa. Te serki wiejskie z almette dla mnie to nowość :) kupiłam 3 rodzaje, jakie były właśnie dostępne. Ten kremowy smaczny, delikatny nawet dobry. 

        Dzień dzisiejszy posiłkowo wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb graham, papryczki antipasti i pomidor

II ŚNIADANIE: muffina sernikowa z borówkami i deser z chia plus borówki i maliny 

OBIAD: kebab 

KOLACJA : jabłko, wafle ryżowe, chrupki z komosą, ciastko browni i kokosowe i kolagen 

a teraz jeszcze kawkę popijam. 

       Wiem, wiem obiad hmmm nie powala, ale wczoraj zapomniałam wyjąć mięso na obiad i tak wyszło. Zjadłam bo zjadłam, ale bez szału. Część pomogła mi  zjeść młoda ;)Ale  kalorie wzięłam wszystkie na siebie ;) Jeśli chodzi o te ciasteczka, są obłędne. Kupiłam je w Biedronce, ale wiem że od jutra w Lidlu będą ;) Mam w planach wybrać się, bo jest kilka perełek, które chciałam zamówić, ale że będą w sklepie... to nawet dla mnie lepiej :) 

     Aaaaa dziś kolejne ważenie, spadek w tym tygodniu 0,4 kg a  w ciągu 28 dni wyzwania 1,6 kg  mniej. Hmmm dla mnie jest to spoko spadek. Cieszę się, że trwały, bo dawno nie miałam trwałego spadku. Jak coś w tygodniu spadło, to tydzień później w górę. Tutaj jest spadek za spadkiem ;) Cieszę się, daje mi to kopa do dalszego działania. 

     Na pytanie jak to robię? Liczę codziennie kalorie, nie podjadam, piję wodę, staram się być aktywna każdego dnia. Aktywność -trening hmm od kilku dni tylko z taczką, grabiami, łopatą, ale zawsze coś, prawda? Niestety nie wysypiam się 

      Tak wygląda u mnie sen... Fakt zauważyłam, że jak m niej tego snu, to waga hmmm się buntuje. Niestety nic na to nie poradzę. Może kiedyś się wyśpię ;) Staram się robić min 10 tyś kroków, chociaż dziś nie wiem czy uda się zrobić, bo mam na liczniku dopiero 8531 kroków... jak się uda dobić to super, a jak nie, to luz. Nie spinam się. 

       Jeszcze dwa dni do końca wyzwania. Jestem w szoku, że się udało tyle wytrwać. I coraz bardziej jestem za tym aby przedłużyć to wyzwanie :) Może ktoś dołączy? Mnie to bardzo motywuje, codziennie liczenie, cykanie fotek. Oby zapał nie minął. 

      Pamiętajcie aby działać, nie poddawać się. Walczymy idziemy po swoje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia i cudownego nowego tygodnia dla Was. Pozdrawiam :) :* 

2 września 2022 , Komentarze (16)

Witajcie 

          Najpierw szybkie podsumowanie sierpnia, nie będzie jakieś spektakularne, ale cóż... ostatnie dni tego miesiąca nie były sprzyjające. Dni treningowych 11 / 31 bywa i tak. 6 dni bez minimum 10 tyś kroków. Nie, nie jestem zła, nie zamierzam wyrywać sobie włosów z głowy. Wagowo hmmm różnie, dużo nerwów, stresów sierpień przyniósł, dlatego na wagę nie patrzyłam. We wrześniu bardziej się skupię i będzie to bardziej precyzyjne podsumowanie... bo liczę kalorie codziennie, a w sierpniu bywało z tym różnie, dopiero jak zaczęłam wyzwanie...zaczęłam liczyć. Także sierpień idzie w zapomnienie...Cieszę się, że wodę piłam codziennie , to jedno zawsze mi wychodzi. Teraz działam we wrześniu, zobaczymy co miesiąc przyniesie. Chciałam wstawić tabelkę podsumowującą... ale usunęłam :( i nawet na insta nie mogłam wstawić. Zła jestem, ale cóż. 

        Dzisiejszy dzień od rana ok, spokojny. Moje obawy odnośnie pójścia młodej do szkoły... okazały się niepotrzebne :) Wróciła radosna, uśmiechnięta :) Tak się cieszę. Zobaczymy co przyniesie poniedziałek. Póki co cieszymy się weekendem. 

       Posiłkowo dzień wygląda tak: 


      ŚNIADANIE: chleb graham, serek łososiowy, ogórek i herbatka

      OBIAD: na mieście z młodą shake, zestaw B-smart czyli cheesburger z kurczakiem, frytki - chciałyśmy jakoś uczcić ten dobry dzień w szkole ( żeby nie było, nie każdy tak będziemy świętowały ) 

      PO OBIEDZIE: jabłko, dwa ciasteczka ( one są obłędne :) sztos.... jeśli ktoś jeszcze ich nie jadł,polecam. w opakowaniu jest 8 sztuk ;) ja zjadłam tylko 2 :) 

    KOLACJA: skyr pitny i kolagen oraz kawa - tym razem ciepła ;) 

          Troszkę inaczej miał posiłkowo wyglądać dzień, ale nie ma tragedii. Dalej robię swoje, działam. Pamiętajcie aby się nie poddawać. U mnie dziś 26 dzień wyzwania, szok ile to już dni :) A myślałam, że wytrzymam max tydzień. Jestem z siebie dumna... może uda się wyrobić nawyk?! 

         Trzymam za Was kciuki. Walczymy, działamy. Powodzenia. Udanego weekendu ;) Pozdrawiam :) :* 

1 września 2022 , Komentarze (8)

Witajcie 

        Aj te dni lecą jak szalone, już mamy 1 września, szok. Wczoraj wpisu brak, ale i dzień zakręcony, i szczerze liczenie kalorii szło jak krew z nosa :( Zdecydowanie za mało zjadłam. Stres, nerwy zacisnęły gardło i nie dałam rady, a jeść na umór, nie ma sensu. Dziś już ok. Liczone kalorie, wszystko z głową. 

     ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku z Biedronki, serek chrzanowy, golonka z kurczaka i herbatka

     II ŚNIADANIE: wafelek i kolagen 

     OBIAD: pizza calzone z kurczakiem      

     KOLACJA: tosty chleb graham, salami, herbatka  teraz dopiłam kawę mrożoną

         Kaloryczność  ok, myślałam, że przekroczę węgle, ale nie.... o dziwo. Nie do końca takie ułożone miałam menu, ale jakoś wybrnęłam. Jutro powinno być lepiej, ale też nic na siłę. Wodę ładnie piję. Przy okazji zapraszam na wrześniowe wyzwanie. Jestem w szoku, bo dziś już 25 dzień wyzwania, zaraz wybije dzień 30 :) Wow :) ale leci hihihihi. Waga hmmm nie wiem czy w tym tygodniu będzie spadek, tzn do niedzieli jeszcze chwila, więc jest nadzieja :) Nie spinam się, działam w swoim tempie, to nie wyścigi. 

        Rok szkolny rozpoczęty.... jaki będzie?! Czas pokaże, chociaż mam pewne obawy... Młoda już podziębiona, poszła na rozpoczęcie. Od dwóch dni dostaje proszki, gardło przestało boleć, pozostał katar. Ale najważniejsze, że temperatury już nie ma. Z katarem jeszcze może iść i nawet nie marudzi. Szczerze, nawet z chęcią idzie jutro do szkoły. Jeden stres z głowy, póki co. Oby ten rok był lepszy jeśli chodzi o frekwencję. Czuję, już stres i nerwy... No nic, co ma być to będzie

       Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Idziemy przed siebie, nawet , jak upadniesz, powstań i działaj dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłej nocki. Pozdrawiam  :* :) 

   

        

       

29 sierpnia 2022 , Komentarze (13)

Witajcie 

       Kolejny dzień wyzwania  za mną, to już 22 dzień. Dziś szybki wpis, bo weny brak ;) Aktywność dzisiejsza to wożenie betonu na taczce :) hahahha Połowa piwnicy prawie gotowa, reszta albo w tym roku, albo w przyszłym. Oj muszę przyznać, że czuję ręce, kręgosłup... Samo życie ;) Posmaruję się żelem i ból mnie. 

       Posiłkowo dzień wygląda tak: 


      ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, schab z czarnuszką, ogórek , herbata ziołowa 

      II ŚNIADANIE: lód i kolagen 

      OBIAD: ziemniaki, kalafior z bułką tartą i mielone ze schabu, wafelek ( nowość) 

      KOLACJA: skyr wanilowy, borówki , śliwki i kawka mrożona

            Najedzona po kokardę, chociaż nie widać tego po zdjęciach. Jakoś nie miałam weny jedzenia w dniu dzisiejszym. Całkiem możliwe, że to stres, nerwy i @. Wszystko się kumuluje i tak wychodzi. Ale nie poddaje się, walczę dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

     


28 sierpnia 2022 , Komentarze (23)

Witajcie 

               Kilka dni mnie nie było, nerwowy czas u mnie, dopiero wrzesień chyba przyniesie lekki spokój. Nie poddałam się, walczę dalej. Dziś dzień 21 wyzwania. Zacznę od spadków, w tym tygodniu 0,4 kg a po 3 tygodniach 1,2 kg. Myślę, że nie ma tragedii, zwłaszcza, że założyłam sobie spadek 0,5 kg tygodniowo. W zeszłym tygodniu było 0,7 a w tym 0,4 kg...tak bywa. Wiadomo różne rzeczy mają na to wpływ, a u mnie dodatkowo dziś @. Ja się z tych spadków cieszę, bo dawno nie było stałych spadków. Niby jeszcze 9 dni do końca wyzwania ;) ale zobaczymy, raczej będę to ciągnęła. Chciałabym do końca roku, ale jak to wyjdzie? Zobaczymy. Nie chcę też za bardzo wybiegać w przyszłość. Małymi krokami. Najpierw wyzwanie 30 dni, potem 60 dni i tak dalej.... 

       Bardzo się cieszę, bo każdego dnia wpada woda, posiłkowo jedynie w piątek lipa. Zdecydowanie za mało, ale i nerwy wysoki poziom. Nie linczuję się, idę dalej, trwam, działam. W piątek nie liczyłam, ale w sobotę już od samego rana, tak. 

     Dzisiejszy dzień posiłkowo wygląda tak : 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, serek chrzanowy, parówka z szynki, ogórek i reszta jajecznicy od M  biedakowi za dużo zrobiłam :) 

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy, borówki i dwa ciasteczka kokosowe ( mniammm niebo w gębie ) polecam 

OBIAD: placki z cukinii i marchewki plus domowy sos czosnkowy i kolagen z lodem 

PODWIECZOREK: lody jagodowe, borówki, i toffifie białe 

KOLACJA: kawa mrożona i babeczka-serniczkowa z borówkami ;) smakowałam dlatego jedna i na kolację ;) 

           Od rana u nas upał....i to  na całego. Oj nie było mi to na rękę, mając @ :( Ale już około 1 jak lunęło, jak zagrzmiało..... oj działo się. ale potrzebny ten deszcz, chłodniej się zrobiło. Oby tylko na noc duchoty nie było. U nas dziś dożynki, ale @ troszkę pokrzyżowała mi plany. Brzuch tak mnie bolał, że chodziłam zgięta w pół. Nawet Nospa max mało dała. Teraz jak siedzę, jest chwilowo ok, ale jak wstanę... to zaraz znowu zgięta. No nic, przetrwać dzisiejszy dzień ;)

        Dziś wrzucę wyzwanie wrześniowe z wodą, także zapraszam serdecznie :) Jednocześnie dziękuję, że ze mną jesteście i wspieracie :* Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Was kciuki, powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego tygodnia :) Ostatniego tygodnia sierpnia ;) Pozdrawiam :* :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.