Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1064815
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 września 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

          Oj co to jest za dzień. Dzień na wariackich papierach... dosłownie. Cieszę się, że dobiega końca. Wpis na szybko i do łóżka, bo jutro znowu trzeba o 6 wstać :(  Pierwszy wolny weekend, kiedy to będę mogła poleżeć dłużej niż do 6 rano.... dopiero 15 października :( Czyli dobre 3 tygodnie..... masakra... Czy dożyję do tego dnia? Nie wiem :(  Przepraszam za marudzenie ...ale muszę... 

       Treningu dziś brak, przez zawirowania dnia. Woda ok, kroki ok ponad 12 tyś, posiłki hmmm mogłoby być lepiej 


       ŚNIADANIE: dwie bułki 4 pory roku, sałata masłowa, polędwica łososiowa, pomidor, ogórek   

    OBIAD: ziemniaki, kotlet schabowy, sałatka z ogórka, cebuli i majonezu

DESER: kawa mrożona, gniazdka ( miałam ochotę, zjadłam ) 

      Zdecydowanie za mało jedzenia, wiem, to. Obiad jedliśmy około 13, potem odpoczynek i jechaliśmy po młodą do  szkoły... a potem zamiast do domu, to zakupy itp... i wróciliśmy po 19 ej do domu i o jedzeniu nawet nie myślę. Nie mam  ochoty, dopijam tylko kawę mrożoną. Obiadu w sumie też mało było, ale najadłam się zapachem ;) Cóż bywa i tak.... cały czas pracuję nad tym, aby było więcej tego jedzenia. Jeśli chodzi o słodkie, to będzie wpadało. Aaaaa i jeszcze kiciuś... nie, nie był jedzony ;) koteczka wołała przy oknie aby ją wpuścić, oj krzyczała wręcz... to wpuściłam i leżała, pilnowała mnie ;) ugniatała i zasnęła :) heheh Dopiero po godzinnych pieszczotach poszła na dwór ;) 

    Jutro powtórka z rozrywki, ale pociesza mnie, że jest już M w domu. Jutro niedziela, obiad mam w sumie zrobiony, tylko ziemniaki ugotować.. bo zrazy zrobione ;) do  tego zrobię mizerię i gotowe :) Dlatego liczę, że jutro wpadnie książka na dworze :) 

      Udanej niedzieli dla Was. Działamy dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

     

22 września 2023 , Komentarze (24)

Witajcie 

        Czy uwierzycie, że do końca roku zostało 100 dni ???? Tak równe 100 dni zostało. I w związku z tym podjęłam " wyzwanie ( projekt)  100 dni do końca roku"  A co za tym idzie chciałabym dobrze wykorzystać te 100 dni. Z jednej strony to niewiele, a z drugiej jednak sporo.... Więc myślę, że to dobra motywacja aby coś zadziałać, aby spiąć pośladki ;) Kto chętny, aby wziąć udział? 

      Pomyślałam sobie nad planem tzn nad tym nad czym chcę popracować czyli... trening min 3 razy w tygodniu, woda min 1,5 litra dziennie, kroki min 10 tyś dziennie, planowanie posiłków ( w tym robienie zdjęć, bo to mnie motywuje i trzyma w ryzach) Niby 4 punkty... ale z pierwszym ostatnio mam problemy, niechęć. Podobnie z posiłkami ( nie objadam się, ale jem za mało) Dlatego pomyślałam, że te 100 dni będzie idealnym pomysłem, aby zadziałać na nowo. Oczywiście każdy może swoje punkty zapisać, swoich się trzymać... Może to być nawet jeden punkt, którego będziesz się trzymała.. Wszystko zależy od Ciebie. 

     Być może rzucam się na głęboką wodę, ale wiem, że jak mocno się skupię, to dam radę. Czas na nowo siebie postawić na pierwszym miejscu. Czas pomyśleć o sobie. 

    Zaczęłam od dziś, chociaż nie są to wszystkie punkty. Woda zaliczona, kroki zaliczone( obecnie jakieś ponad 18 tyś) Posiłki  na plus ( tzn zaplanowane i fotka cyknięta) Jedynie brak treningu ale @ w toku.

   ŚNIADANIE: bułka dyniowa, sałata masłowa, salami, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: kisiel, mus ( poza domem) 

OBIAD: mini  bułki z piersią z kurczaka, sałatą, pomidorem, ogórkiem, cebulką prażoną i sosem ( maj-ketch) 

    na deser wpadły maliny, makaroniki i kawa mrożona. To był ostatni posiłek. Nie czułam głodu, więc na siłę jadła nie będę. Najedzona mogę kończyć dzień ;) 

     Może posiłki nie są idealne, ale najważniejsze, że mi smakowały. Teraz czas zaplanować posiłki na jutro. Wiem, że to będzie zakręcony dzień i może być ciężki do ogarnięcia, ale postaram się. Zrobię wszystko, aby zakończyć dobrze dzień. 

     Pamiętaj, aby się  nie poddawać. Działamy w swoim tempie. Rób tak, abyś to Ty była zadowolona. Nie zadowalaj wszystkich dookoła... bo zawsze się znajdzie osoba, której nie da się zadowolić. Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia. Udanego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

21 września 2023 , Komentarze (18)

Witajcie 

       Już czwartek ? Nie... a jednak... Tak. Szczerze, to nie wiem jak i kiedy ten dzień zleciał. Czasami lubię właśnie takie dni, że szybko mija... ale czasami chciałoby się, aby trwał... 

       Młoda była już  w szkole, także jest lepiej. Mnie coś za to jakby brało... a może zwyczajnie przemęczona jestem, nie wiem. Ale dzięki koleżance niedawno zrobiłam coś dla siebie 

     Maseczka...chodziła za mną od miesiąca, albo i dłużej. Lubię tę chwilę, relaksu :) Jakby ktoś pytał, maseczka fajnie nawilżyła skórę i odprężyła :) Tego potrzebowałam. Czas do tego wrócić, kiedyś często maseczkowałam się hihihi. 

      Tak jak w tytule, czasami zwalniam... tak, jak dziś. Kiedy to dostałam @ i moje kroki zwolniły ;) Takie dni też są potrzebne. Nic na siłę, tak jak piszę wielokrotnie. Dalej będę robiła swoje, ale wolniej ;)  Cieszę się, że woda się zgadza. Posiłkowo nijak, ale to przez okres nie mam ochoty na jedzenie, nie czuję głodu. 

     Jutro piątek, nowy dzień... w zasadzie zaczyna się weekend... a ja mam pewien plan, na najbliższe dni, ale o tym wpis będzie jutro ;) Więc zapraszam ( o ile nic nie stanie na przeszkodzie) 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy dalej, idziemy przed siebie. To nie jest wyścig, to nie są zawody. Rób, tak jak podpowiada Tobie serce :) Trzymam za Ciebie kciuki. Nawet jak dziś jest gorzej, to jutro będzie lepiej. Powodzenia. Miłej nocki, do jutra. Pozdrawiam :) :*    

19 września 2023 , Komentarze (18)

Witajcie 

     U nas znowu choroby. Młoda wczoraj była w szkole, ale dziś już w domu. Mimo, że temperatury ( na szczęście) nie ma.... to wyglądała jak z krzyża zdjęta. Była skłonna iść do szkoły, ale wiem, jakby to się skończyło za kilka dni :( Tyle osób teraz choruje, w klasie dziewczyny, w szkole co któraś osoba chora... masakra. Liczę, że za kilka dni będzie jak nowo narodzona. 

    Tak... ostatni tydzień był mega pod względem kroków.... otóż 

w poniedziałek - 15597

wtorek - 16369

środa -  21321

czwartek - 21752

piątek - 20476

sobota - 17633

niedziela - 11260 ( tu już leniwie) 

wczoraj też zaszalałam.... 27018 kroków wyszło ;) Szczerze, to nie wiedziałam, że tak to wygląda... że tyle kroków zrobiłam. Owszem na koniec dnia widzę ile mam... ale takie zestawienie? Brawo ja :) 

     I nie, nie dobijałam specjalnie kroków...samo tak wyszło. Wczoraj miałam zebranie rady rodziców...ale od początku. Najpierw młoda do szkoły, potem załatwienie, jednej , drugiej sprawy, małe zakupy... i trach... przed południem już było 10 tyś. Po 14 do domu, zawiezienie młodzieży, szybki obiad, przygotowanie prania i znowu do Torunia ( właśnie na radę rodziców) Hmmm dałam się wrobić... w skarbnika omggggg. Zebranie trochę trwało, jakieś półtorej godziny. W domu byłam grubo po 19ej. Szybko wstawiłam przygotowane pranie, ogarnęłam jakąś kolację i czas było rozwiesić pranie. I takim oto sposobem, jak wstałam o 5 rano tak dopiero po 20 usiadłam z dupką :) na luzie, bez spiny... Oj dziś odczułam taką ilość kroków, dlatego dziś już na spokojnie bo tylko 13598 i ładuję opaskę, więc duzo więcej nie będzie. 

     Jutro na szczęście bez pospiechu... bez nastawiania budzika. Chociaż u mnie to nie ma znaczenia, bo i tak budzę się po 4ej. W planach nie mam nic... bo nic się nie sprawdza :( Dlatego już nic nie planuję, co ma być to będzie. Cieszę się, że chociaż picie wody mi wychodzi bez planowania ;) no i kroki ;) heheh ale dzięki temu też skarbonka się zapełnia. I robi się coraz cięższa :) heheheh 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać, działamy, na tyle na ile możemy. W swoim tempie, na swoich zasadach. Pamiętaj to nie jest maraton ;) Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru :) Pozdrawiam :) :* 


15 września 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

     Mamy weekend....nie wiem jak, nie wiem kiedy nadszedł weekend. Cieszę się, że przyszedł, ale nie ma planów na niego. Jedyne czego bym chciała, to odpocząć. Może chwila z książką... czas pokaże. 

    Dziś trzeci dzień maratonu krokowego ;) Jakoś tak wyszło, że dziś trzeci dzień z rzędu z ilością powyżej 20 tyś kroków. Także to w tym tygodniu moje treningi, moja aktywność. Samo jakoś tak wyszło, nie planowałam tego heheh. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam taki wynik krokowy. Szczerze to cieszy mnie ten wynik, oby więcej takich ;) Ale tak na poważnie, to ustaliłam sobie 10 tyś , takie minimum i to też mnie cieszy. 

    Posiłkowo dalej lipa, ale nie załamuję się robię swoje. Dalej jem mniej niż więcej , co mnie smuci, ale wierzę, że się odbiję z dna.... i będzie dobrze. Woda pita to na plus, nie zapominam o niej. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy... nawet jak idzie nam wolniej... Spokojnie, to nie jest maraton. Rób swoje, w swoim tempie, na swoich zasadach :) Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia, udanego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

13 września 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

     Dni przeciekają przez palce, dziś nie wiem jak się nazywam. Nie wiem czy to jakieś przesilenie nie dopadło czy co?! Nie mam pojęcia, ale to nie jestem ja. Działam oczywiście na tyle, na ile mogę, mam siły. Staram się aby chociaż kroki się zgadzały ;) Dziś już ponad 20 tyś mam :) 

    Z jedzeniem to mi wstyd, nie ogarniam go, totalnie. Nie to, abym się objadała... ale raczej w drugą stronę, jem za mało. Zdecydowanie za mało :( Nie mam czasu, siły.... jeść. Dopiero drugi tydzień września, a ja jestem wypruta.... jakby już koniec roku był. Dosłownie. Mimo wszystko nie poddaje się, robię co mogę. Wodę piję regularnie, co mnie cieszy. 

     Liczę, że wrócą dobre pozytywne dni. Nie poddam się tak łatwo. Gdybym teraz całkowicie zrezygnowała, byłabym zwyczajnie głupia. Dlatego będę działała. 

     Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach, rób to co sprawia Tobie radość. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

10 września 2023 , Komentarze (21)

Witajcie 

       Znowu nie było mnie kilka dni, ostatni wpis był 2 września.. czyli w sobotę, o rety tydzień temu ? Tak. Niestety ten tydzień nie należał do najlepszych. Młoda poszła na rozpoczęcie czyli w poniedziałek, poszła także we wtorek do szkoły... Co prawda nie powinna iśc we wtorek, bo po rozpoczęciu była u lekarza. Powinna zostać w domu, ale uparła się, poszła we wtorek. Środa , czwartek już w domu. W piątek poczuła się lepiej i poszła. Weekend ok, nie zapowiada się na ponowne zostanie w domu. Jutro tylko dermatolog, ale na pierwsze godziny pójdzie, potem lekarz i na ostatnie wróci godziny do szkoły ( żeby nadrobić frekwencję ) 

   Nie mam pojęcia kiedy minął pierwszy tydzień szkoły. Mamy trochę problemów, bo córka M skończyła szkołę branżową i co? Nikt nie chce przyjąc do pracy bo nieletnia, bo 16 lat ma. Szukamy, szukamy... bo nie ma opcji aby siedziała cały tydzień w domu. Weekendy ma szkołę, co drugi tydzień. Niestety też nie było innej opcji ze szkołą, bo prawda jest taka, że niezbyt nam pasuje, aby w weekendy chodziła do szkoły. W tygodniu też nigdzie nie może iść, nawet prywatnie... bo nie jest pełnoletnia. Wszystko opiera się na wieku.  Do kitu to wszystko. 

   Dziś dopinałam jeszcze resztę spraw z uniwersytetem mojej córki. Zajęcia pierwsze dopiero 23 września.. i zejdą się te zajęcia z zajęciami córki M.. tak się zapowiada na to. Także wychodzi na to, że cały tydzień będę wstawała o 5 ( nawet weekend) Czy się cieszę? Nie. Nie cieszę, bo sobota i niedziela, to były te dni, kiedy mogłam pospać, poleżeć... bez stresu, bez pospiechu... a teraz???? teraz mogę o tym zapomnieć. 

    Diety nie ma. Treningów nie ma... jestem zła, wściekła... ale staram się nie zajadać emocji, a mam ich negatywnych dużo. Kiedyś wrócę do treningów, aktywność ( to u mnie kroki- zawsze coś) do cykania fotek posiłków...wrócę do tego. Staram się chociaż wodę pić. 

    Nie poddaję się, Ty również działaj, nie poddawaj się. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

2 września 2023 , Komentarze (24)

Witajcie 

      Siedzę sobie na dworze i dodaję ten wpis... Tu mam ciszę, spokój... ( nie licząc kotów biegających, domagających się głaskania, pieszczot). Popijam sobie , jeszcze letnią kawę i zastanawiam się, kiedy to wkroczył wrzesień ??? No kiedy, ja się pytam ?

     Nie chcę i nie będę robiła podsumowania sierpnia, bo to jedna wielka rozpacz.. psychiczna, fizyczna. Skupię się na bieżącym miesiącu czyli na wrześniu. Czy mam plany? Tak. Mam cel nawet... Ja która nigdy nie robiła celu wagowego... tym razem go zrobię. Minimum 1 kg a max 2 bym chciała zgubić we wrześniu. Całkiem realne... i wykonalne. Trzeba tylko spiąć 4 litery . Wiadomo picie wody też zaliczam do planów. Do tego trening , fajnie byłoby chociaż min 3 razy w tygodniu. Teraz szkoła się zacznie, więc nie wiem jak to wszystko wyjdzie. To będzie kolejny ciężki rok szkolny. 

    Tak boję się tego roku szkolnego, boję się ostatnio wszystkiego i o wszystkich. Od kilku dni nosze się z zamiarem zrobienia pewnego planera. Miałaby on zawierać między innymi : wodę wypitą, moje samopoczucie, ilość książek, trening itp. Ale coś nie jest mi po drodze z nim. Może jutro się uda( dziś już ciemno na dworze zaczyna się robić, a przy świecy będą komary ) Dziś skupię się na relaksie. Sama ze sobą. 

    A Ty masz jakieś plany na wrzesień ? Cele ? Trzymam za Ciebie kciuki. Działaj, nie poddawaj się. 

Trochę bez składu i ładu dzisiejszy wpis... ale czuję, że migrena się zbliża. I tak od kilku dni, codziennie... 

         Spokojnej niedzieli dla Was :* :* 

29 sierpnia 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

         Wczorajszy dzień szybko minął i strasznie sennie ( dzisiejszy nie jest lepszy) Poniedziałek zaczęłam krótko po 1 nad ranem... Odtransportowałam M i chciałam się położyć, kręciłam się i jakoś udało się usnąć. Obiecałam sobie, że poniedziałek w domu. Bez planów, bez wyjazdów. Tego potrzebowałam, spokoju na chwilę. Czy się udało ? Poniekąd tak... bo pooglądałam trochę z dziewczynami coś, pospałam... 

     Myślałam, że chociaż dzisiejsza nocka będzie udana... Nic z tych rzeczy. Jak po północy zaczęło grzmieć, błyskać... tak z każdą godziną się nasilało. Pamiętam, że do 5 nad ranem grzmiało, a reszty nocki nie pamiętam ;) Padłam. Obudziłam się około 7.30. Wstałam ogarnęłam się, obudziłam dziewczyny i ruszyłyśmy do miasta. Załatwiłyśmy co miałyśmy załatwić i do domku. 

    W drodze powrotnej młoda już coś narzekała, że boli ją gardło... że jest jej zimno... Hmmm zapaliła się czerwona lampka :( Przyjechałyśmy do domu, młoda ledwo do łóżka poszła....Mierzę temperaturę a tam 37,9.... myślę sobie nie ma tragedii, prawda? Nic bardziej mylnego, bo dwie godziny później było już 39,1 dostała coś na zbicie i spadła temperatura.... Ale przyznam, że boję się nocki, bo jak wiadomo na noc temp idzie w górę :( 

   Kurczę i weź tu człowieku sobie coś zaplanuj :( No, nie da się.  Liczę jednak, że jutro już będzie ok. Bo to jednak ostatni tydzień wakacji i lipa, jeśli musiałaby leżeć plackiem. 

     Jak nie trudno zgadnąć, wczoraj i dziś bez treningu. Ale nie mam do siebie żalu, pretensji. Co z tego, że zaczęłabym trening, jak młoda z godziny na godzinę miała wyższą temp. Także zdrowie dziecka najważniejsze. odbiję sobie innego dnia. Zresztą, jakby tego było mało @ daje się we znaki, tydzień przed czasem... znowu... Widzę, że ostatnio tak właśnie stres na mnie wpływa, że @ przychodzi szybciej. Woda pita ( już rozglądam się za nową butelką Dafii, bo jednak te butelkowe wychodzą drożej. A dzisiejsze jedzonko wygląda tak: 

ŚNIADANIE: krakersy ( brak pieczywa w domu) z serkiem ( kupiony w sklepie Auchan-polecam) plus ogórek oraz kabanosy bekonowe ( Dino)

OBIAD; frytki z sosem plus kawa mrożona ( nie miałam siły po powrocie z miasta, jak młoda mi padła) wpadł też lód 

KOLACJA: chleb drwalski fitnes ( Carrefour), ogórek, sokoliki i nietypowo nektarynka ;) hahaha plus kawa kokosowa ;) 

      Powyżej macie owe kawki, a w zasadzie napoje kawowe o danym smaku, kupione w Biedronce. Bardziej kokos mi przypadł do gustu. 

    Cieszę się, że mimo przeszkód... jakoś ogarnęłam dzisiejsze jedzenie. I tak powiem, szczerze... dziś weszłam na wagę... z ciekawości ;) i tylko 0,5 kg więcej podczas okresu ?To tyle, co nic :) Także nie poddaje się, nie załamuje. Działam. 

    Za Ciebie także trzymam kciuki. Działaj, nie poddawaj się, dasz radę, wierzę w Ciebie :) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

27 sierpnia 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Nie wiem czy tylko mi tak szybko mijają te dni ? Straszne to jest. Zaraz nowy rok szkolny. Przeraża mnie to... ale chwilowi jeszcze oddalam te myśli, lęki. 

   Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, jest hmmm ciężki psychicznie...ale to kontynuacja wczorajszego dnia. Jestem senna na całego. Wczoraj zawiozłam młodą do miasta, jechała z koleżankami na miasto. Dziś po 1 nad ranem ją odebrałam ,  gdy dojechaliśmy do domu była druga... padłam jak długa. Dlatego też może dziś jestem senna. Zresztą pogoda też jesienna. Ale do brzegu ;) 

    Treningu dziś brak, z racji tego, że jestem senna, a dwa... czuję, że okres zbliża się przed czasem znowu ( z nerwów). Za to posiłkowo nawet ładnie dzień ogarnięty :) 

ŚNIADANIE: jajko na twardo, grzanki, czosnkowe i pomidorowe ( z Biedronki) ogórek oraz kawka i ciastko na kubek ( to dodatek do książki) 

OBIAD: placuszki z jabłkiem, maliny wszystko posypane  cukrem pudrem ( niebo w gębie) 

KOLACJA: pizzerinki z cukinii ( niebo w gębie)  oraz kawka mrożona mango ( z Biedronki ) 

       Jeśli chodzi o pizzerinki to przepis jest mega prosty. 

Cukinia najlepiej aby była średniej średnicy ( nie za mało, nie za duża- bo duża może być pusta w środku) Wspomnianą cukinię kroimy w krążki ( ja mam grubości około 2 cm) takie krążki smarujemy koncentratem pomidorowym, posypujemy ziołami prowansalskimi, czosnkiem - ja dałam kolorowy, na to plasterek kiełbasy, szynki - ja miałam coś na podobe żywieckiej, na to ser - ja dałam żółty ale można i mozzarellę. Wszystko na blaszkę, ja wyłożyłam papierem i do piekarnika ( 180-200 stopni) czas zależy od piekarnika. Jak ser zacznie się rozpuszczać, jest ok. To jest niebo w gębie, polecam. U mnie będzie chyba częściej to danie gościło ;) Także jak ktoś lubi cukinię, nie zastanawiajcie się , róbcie ;)
        

        No to byłoby na tyle, jeśli chodzi o dzień dzisiejszy. Pomimo gorszego samopoczucia, nie poddaje się. Walczę dalej. Za Ciebie także trzymam kciuki. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia :* Pozdrawiam :) :* 

      

   

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.