Witajcie
Kolejny dzień dobiega końca. O dziwo wtorek spokojny (co bardzo mnie cieszy). Rano małe zakupy w Dino, potem śniadanie, chwilę odsapnięcia i wskoczyłam na rower ;)
Co również mnie cieszy :) Bo dawnooo, dawno nie było jakiegoś treningu poza krokami. Ostatnio rower był, ostatniego dnia stycznia :( nie brzmi to dobrze. A jedzonko dzisiejsze
I posiłek: chleb, sałatka jarzynowa ( niestety kupiona w Dino- ble) plus miks sałat
II posiłek: omlet ryżowy ( białko płynne, kleik ryżowy, jogurt grecki, czekoladki kinder, winogrono ( mam ostatnio na nie fazę...)
III posiłek: kurczak słodko-kwaśny z ryżem
IV posiłek: kulki w białej czekoladzie, chipsy solone ( miałam na nie ochotę, ale nie zjadłam z apetytem)
V posiłek: pudding karmelowy ( całkiem spoko)
Wody piję jak smok, aż sama w szoku jestem. Ale chwilowo odstawiłam kawę ( żołądek znowu szaleje) Więc woda zbawienna przy refluksie ;)
Ten omlet wyszedł rewelacyjny :) uwielbiam je :) Śniadaniem się rozczarowałam, tzn sałatką jarzynową... czuć sam ocet :( nie była dobra. Dobrze, że dałam miks sałat, inaczej bym nie dała rady zjeść.
Idę dalej. Waga drgnęła, co mnie cieszy, tygodniowy spadek 0,5 kg zaliczony. Może szału nie ma.... ale waga długo stała ;) Więc mnie to cieszy.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się, walcz o lepszą siebie. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*