Witajcie
Nie wiem od czego zacząć.. ale może zacznę od tego, że przeraża mnie jak szybko mijają dni. Dopiero co był poniedziałek, a tu już koniec piątku. Szok. Środa minęła szybko, na załatwianiu spraw z córką M i szkołą. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Udało się tego dnia wskoczyć na 30 minut na rower. Niewiele bo niewiele, ale zawsze. Wczoraj też dzień na wariackich papierach, dosłownie. Od samego rana urzędy...Trochę moja wina, bo coś źle wypełniłam i musiałam robić korekty... więc to mój błąd, ale i poniekąd pracownika....bo tego pisma nie powinnam się okazuje w ogóle wypełniać. Ale udało się... mam nadzieję.
Cieszy mnie fakt, bo od środy ubyło mi 0,6 kg. Od środy pilnuję co jem, tzn nie rzucam się na jedzenie i staram się nie jeść późno.. tzn w moim przypadku godzina 18-19. Staram się maks do 17 zjeść ostatni posiłek. I wracam do picia wody, bo ostatnio troszkę kulałam w tej kwestii. Piłam, ale nie tyle ile bym chciała. W większości piłam kawy.
Posiłkowo dzień dzisiejszy wygląda tak:
ŚNIADANIE: jajecznica z białka od Farma Białka ( polecam) do tego bułka z pomidorem oraz kiełbasa podsmażona
II ŚNIADANIE: kisiel z jogurtem greckim, truskawkami, borówkami oraz prażynki ( do filmu)
KOLACJA: chleb z pomidorem, sałatka jarzynowa, sokoliki ( kawa- którą teraz dopijam zimną)
Szczerze to gdy zjadłam kisiel, byłam już mega pełna, dlatego tez brak obiadu. Ale też nie miałam kiedy bo byłam poza domem. Może nie jest to idealne menu, ale zjadłam to na co miałam ochotę. A przecież o to chodzi, aby jeść to co się lubi.... a nie to co ktoś nakazuje. Wiadomo w ograniczonych ilościach. Możesz sobie pozwolić na wszystko.
Ja Wam życzę udanego weekendu. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Nie poddawajcie się. Pozdrawiam :) :*