Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 217163
Komentarzy: 10485
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 września 2016 , Komentarze (4)

No tak, czas się przyznać, jak co roku moje wakacyjne 51 kg powoli zamienia się w zwykłe 53, co znaczy wystający brzuch=moje przekleństwo;(

Powody zawsze te same - paczka belvitek z maszyny w pracy(ciasteczka)? dlaczego nie, piwo do ogniska(alkohol) - oczywiście, miód pitny(alkohol) - wspaniały pomysł..czekolada? ach poproszę, przecież gorzką to można(kujon) jednym słowem słodycze, słodkie alko i to na noc(noc)

Koniec z tym - skoro nie umiem jeść tak po prostu, będzie ważenie, wpisywanie do aplikacji, liczenie makr. Od dzisiaj!(bomba)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC, bez drugiej godziny sztang bardzo lekko się wydało, chociaż jeszcze nie dawno było i tak ciężko, to jak z tą kozą w domu, którą się bierze, a później pozbywa;) i 45 km rowerem gdzieś pomiędzy Bugiem i Narwią w drodze na działkę, boczne drogi, lasy i prom na Bugu, ręcznie prowadzony, przy pomocy systemu wałków - jakby cofnięcie w czasie. No i ognisko.

Niedziela: 40 km rower, grzyby = 10 kurek na śniadanie

I ponad 4 kg aronii, szcze nie wiem na co, ale wymyślę, jak ona będzie się mroziła..

9 września 2016 , Komentarze (12)

Waga(bomba) niby tylko cyferki, a ile emocji..]:> ja mam niską, więc jestem gotowa ją prezentować całemu światu;), pamiętając te upokarzające chwile w szkole, kiedy byłyśmy ważone jedna po drugiej - wszystkie patrzyły, a ja byłam jedna z cięższych - albo tak mi się wtedy wydawało.. te uczucia przypomniały mi się, bo dzisiaj po treningu, koleżanka z pracy, którą tam spotkałam, poprosiła, żebym się zważyła, ale ona nie będzie patrzyła (tak jak wpisujemy hasła do systemów i inni patrzą gdzie indziej;)) a ja mam tylko powiedzieć, czy na mojej domowej ważę tyle samo=czy ta w klubie jest wiarygodna.. strasznie to pokręcone jest, widać przecież że mamy duże cycki, tyłki, wszystko duże, ale ile to waży.. to już cicho sza:x

Czwartek: 30 km rower i relaks = spanie w saunie, trochę się zawsze boję, że się nie obudzę, i panowie z ochrony strasznie śmierdzący papierosami i mówiący k.. jako zamiennik prawie każdego słowa, znajdą moje ugotowane, gołe ciało(kreci)

Piątek: 20 km rower, 30 minut szybkiego, mocnego orbitreca

Wieczorem na siłce:

1. Romanian MC: 12x 35 kg, 12x 35kg, 12x 35kg 10x 40kg, 10x 40kg - mam ostatnio tendencje, żeby przedłużać serie, zamiast progresować z ciężarem, ale walczę z tym..

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy -wciąż powakacyjny egres w obciążeniu = progres w technice, nie unoszę bioder..

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Spięcia brzucha na ławce skośnej 20x 4 serie

I  godzina ABT - wyjątkowo dobrze poszło - nie znaczy, że zajęcia były łatwe, tylko że ja w dobrej formie akurat:PP

7 września 2016 , Komentarze (9)

Mojej obsesji robienia przetworów cdn.. teraz czas na nalewki(alkohol). Z aronii, dwa różne przepisy z gotowaniem najpierw (dwa kg aronii + 400 szt. liści wiśniowych) i tyko z zasypywaniem i zalewaniem. Pierwsze wrażenie po przejrzeniu blogów z przepisami - o nie, nic z tego:<! tyle cukru(szloch)?! Naprawdę aż tyle;((szloch)!!!? Ale po około 12-tu godzinach jakoś się z tym pogodziłam, hipokryzją byłoby się nie pogodzić, skoro się pije miody i ciemne piwa bardzo chętnie. 

Poniedziałek: 20 kg rower tylko bo DNT.

Wtorek: 20 km rower, w południe 10 minut na orbitreku i:

1. MC rumuński 30kg x 12, 35kg x 10, 35kgx 10, 35kg x 10 powtórzeń,

2a. Hip trust 35 kg x 20 (wolno z napięciem na górze)

2b. Szeroki przysiad z 5-cio kg talerze wyrzucanym do góry przy wyproście nóg

2c. Tzn rąbanie drewna: talerz 5 kg, 10x na lewo + 10x na prawo

abc jako mini obwód powtórzone 4 razy.

Środa: 20 kg rower, 

w południe brzuch: 10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach - sukces(puchar) - udało mi się minąć gotową i pachnącą eukaliptusem saunę, a miałam już chwilę wahania, nawet z ręcznikiem na ramieniu szłam w jej stronę...

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg, 10x 25kg,

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 10x 7kg   5 serii   

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    9x 20kg     8x 20kg 

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. biceps - uginanie przedramion ze sztangą stojąc - 15x 10 kg

4b. triceps -wyciskanie francuskie - 10 x 10kg

a i b jako seria łączona x 2,

i godzina ABT z nową instruktorką, w każdej minucie żałowałam że tam poszłam, najgorsze:<=najnudniejsze(ziew)=najłatwiejsze zajęcia w ostatnich latach.

5 września 2016 , Komentarze (11)

Kiedyś, kiedyś robienie przetworów było dla mnie jednoznaczne z nudą(slina) i czymś pomiędzy wiekiem średnim i starością i zniewoleniem kobiety, która zamiast xxxx (tu trzeba wstawić sobie wszystkie ekscytujące rzeczy, które przyjdą nam do głowy, że można robić(impreza) (muzyka) ]:>) stoi w gorącej kuchni bez końca i miesza i kroi i gotuje słoiki zawinięte w gazetę, żeby nie popękały. 

A teraz właśnie taka jestem. Uwielbiam sama nazrywać aronii, albo po drodze z pracy spotkać torby jabłek z tabliczką "Do zabrania" - tak, mam takie miejsce:) i w domu przerabiać to na konfitury, nalewki i co tylko mi w duszy zagra. Słodzone tylko trochę miodem, albo stewią, nie mające nic wspólnego z gotowcami z tesco.

Uwielbiam dawać je w prezencie moim wnukom i rozpływam się jak S. mówi, że to "za dobre" nawet(puchar).

Sobota: 10 km rower, godzina TBC (instruktor po urlopie z nowymi pomysłami i energią=zakwasy jak nigdy), godzina sztang, trochę odpoczynku w pociągu i 40 km przez lasy i pola gdzieś pomiędzy Bugiem i Narwią z przerwą na olbrzymiego, smażonego sandacza. I ognisko(noc). Cudownie:D

Niedziela: 40 km rower, zbieranie aronii i ścinanie drzew, których nie chcemy mieć - odpoczynek w pociągu - co jakiś czas ulewy(deszcz), na szczęście jak byliśmy schowani.

2 września 2016 , Komentarze (18)

Szafkę z takim "motywatorem"?  miałam dzisiaj w klubie. Nie zgadzam się z tym w 86%]:> a Wy?

Czwartek: 20 km rower i półgodzinny relaks(muzyka) w saunie, cudowny i nieplanowany. Miało być coś na brzuch, ale ta sauna jest w szatni i była pusta, ale rozgrzana, pachnąca miętą i nie miałam tyle silne woli, żeby ja minąć, szczerze.. to nawet specjalnie nie próbowałam..

Piątek: 20 km rower, w południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku, 

1a. Hip trust 20x 30kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek,

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x talerz 5kg.

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

Wieczorem na siłce:

1. Romanian MC: 10x 35 kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg 

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x30kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy - regres w obciążeniu zgodnie z regułą - mniej ważysz, mniej masz siły:( ale nie jest to dla mnie zaskoczenie, wiedziałam

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Wspięcia na palce na stojąco, obciążenie 50kg: 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x stopy do wewnątrz i 20x znowu równolegle

I  godzina TBC - jakoś łatwo było, nie wiem czy mnie, czy ogólnie..

Plany na weekend - wyjazd do lasu, próba zbierania grzybów (kolejna), zbieranie aronii, ognisko(noc) i wiele km rowerowych(bomba)

31 sierpnia 2016 , Komentarze (14)

Na wieczorne(noc) zajęcia rowerowe nie chodzę, bo o 21 to ja lubię już jakiś serial z S. oglądać, albo książkę czytać, spokój cisza, relaks(spi). Ale wczoraj pojechałam.., dlaczego? Nie wiem, taki impuls.. sala w trakcie przeprowadzki, nie było rzutnika, nie było ekranu wyświetlania tętna, nie było dużo osób. Za to muzyka była super(muzyka), taki jakby trans (chociaż znawcy tematu to raczej by chilloutem raczej nazwali) z zakrętasami jakby, jechaliśmy bez światła, tylko to co z korytarza, klimat niesamowity. Tylko własne, pracujące na granicy wytrzymałości, ciało się czuło..mięśnie..oddech...(ninja)

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch: 10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach.

Wtorek: 30 km rower

w południe 10 minut na orbitreku +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

wieczorem godzina indoor cycling,

Środa: 30 km rower, wieczorem godzina zajęć power pomp, jakąś zwyżkę energii mam, dużo siły i chęci do ćwiczeń, oby jak najdłużej - uwielbiam ten stan:p

29 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Zamiast kajaków ( bo tuż przed wyjazdem chwili popsuł się samochód i to już jak byłam na te kajaki spakowana;(, wniosek, pakować się zawsze w naprawdę ostatniej chwili) - dwa dni na działce w lesie. Było gorąco(slonce), pięknie, było ognisko, jeżdżenie na rowerze, jajecznica z kurkami na śniadanie, super było(przytul). Nie było prawie wcale grzybów:(.

W związku z tym więcej treningów, bo w piątek nie 20, a 30 km rower + wieczorem w klubie, godzina ABT (dużo różnych unoszeń nóg z obciążeniem, to moje ulubione)

Sobota: 10 km rower (rano) + godzina TBC + godzina sztang, nowa instruktorka, świetne treningi, trochę DOMsów jeszcze dzisiaj mam.

60 km rower po lesie w resztę weekendu, wynik niezbyt imponujący, ale połączone to było z próbą zbierania grzybów (nieudaną:<) i w upale strasznym.

25 sierpnia 2016 , Komentarze (21)

No więc podumałam, czy to nie za mało.. ale za mało na co?:(

Pogapiłam się w lustro na treningu:p, pogapiłam się lustro domowe:), podoba mi się, nie jest chudo - gdzie nie ma być chudo, a jest płasko - gdzie płasko ma być.

Pomierzyłam: biust 85, pod nim 73, talia 66, brzuch 80, biodra 88, udo 49.

Waga: tajemnica:x

Zrobiłam foto:

Środa: 30 km rower (20 jak zwykle + 10 dentysta - drugi i ostatni na razie:D)

w południe 10 minut na orbitreku już zreperowanym, co za ulga:)

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

wieczorem pędziłam w niedoczasie, pędziłam = kręciłam ile sił w nogach(kreci) i udało mi się zdążyć (tak prawie zdążyć właściwie) na godzinę sztang

Czwartek: 20 km rower + nic, bo to DNT

Piątek: 20 km rower, pół godziny orbitreka (szybko i mocno w południe), a zaraz po pracy jadę na kajaki - Szlak Krutyni - na cały weekend(impreza). Ma być (slonce)(slonce) i po moich deszczowo/śniegowych wakacjach  to będzie:)

23 sierpnia 2016 , Komentarze (13)

Najlepsze, sprawdzone, metody samooszukiwania w sytuacji, kiedy:

- jadłam za dużo, i/lub

- leżałam na kanapie głównie, albo siedziałam przy stole, sama, czy w towarzystwie(przytul), czasami tylko z kijkami i koleżanką pospacerowałam (na lody),

- jadłam nie to co powinnam(tort)(lody) i kiedy powinnam(noc).

Warianty krzyżują się i sumują w dowolnych konfiguracjach, a ja udaję, że problemu nie ma = unikam wagi i cm, ale nie da się uniknąć ubrań, chociaż może powinnam mieć trochę większe na taką okazję i jakoś „zapomnieć”, że one są „trochę większe”.

Efekt 2-3 kg więcej:( (jak to, dlaczego?), 4 cm w talii, 8 w brzuchu, efekt  brzuchomuffina łagodnego (na tym etapie jeszcze).

I wtedy moja część, która zachwycona jest takim życiem(klaun) i chciałaby tak bez końca zaczyna produkować takie wyjaśnienia:  

1. Niedługo @ będzie i to tylko woda, potem samo spadnie/ to menopauza/ to niedoczynność,

2. Nie martw się, ćwiczysz, to mięśnie zamiast tłuszczu się pojawiły, one są cięższe,

3.  Gdzie Ty te kg widzisz, szczupła jesteś,

4.  Korzystaj ze świąt, imienin, wakacji, wesela itp. – potem będziesz się martwiła,

5.   Po 50 i tak nie będziesz miała talii, siły, zdrowia – coraz gorzej i gorzej już teraz będzie.

Znam ich dużo więcej oczywiście, to były główne filary, wypróbowałam już wszystkie, niestety jestem tu na straconej pozycji, bo w mojej głowie mieszka obrzydliwy Głos rozsądku(kujon), który szybko sprowadza mnie do pionu mówiąc: Dosyć marudzenia, spinaj poślady i do roboty. Co robić dobrze wiesz!!!

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch: 10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach.

Wtorek: 20 km rower, w południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku, 

1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek,

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x talerz 5kg.

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

 

22 sierpnia 2016 , Komentarze (12)

Czy jak schudnę targając 25 kg po górach(ninja) do 51 kg, co nawet trochę za mało dla mnie jest (ale mój brzuch=papierek lakmusowy jest wtedy idealny:)), a potem znowu wrócę do mojej wagi 53, którą uważam za optymalną, (tzn, głos rozsądku(kujon) uważa ja za optymalną, bo głos zaburzonego odbioru ciała(strach) mówi mniej, mniej, mniej!!:) to to jest przytycie...:x. Na wszelki wypadek nie zmieniam teraz paska na te 51, żeby potem nie mieć 53 kg na czerwono!!(bomba)

Środa: 30 km rower, w południe:po dziesięciu minutach na orbitreku

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 3 razy.

wieczorem, po dentyście (ledwo zdążyłam) godzina zajęć ze sztangami, smutna prawda spadek masy u mnie = spadek siły.

edit - pisane lewą ręką, bo na palcach prawej sreberka, a pod nimi aceton do zmycia hybrydy, nie jest łatwa, walczę;)

Czwartek: DNT, czyli tylko 20 km rower

Piątek: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka

Wieczorem w klubie niespodzianka(kreci) poziom -2 z maszynami do nóg zamknięty, konieczna była szybka improwizacja:

1.  Romanian MC: 10x 35 kg,  10x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg

2. Wykroki chodzone, po 5 kg w każdym ręku, 20 kroków na każdą nogę, x 4 - ciężko pod koniec bardzo, gorąco bardzo,

3. Zginanie nóg w leżeniu, na maszynie - czyli coś dla dwójek, 10x nie pamiętam ile, ale ciężko było x 4,

4. Wspięcia na palce na stojąco, obciążenie 50kg: 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x stopy do wewnątrz i 20x znowu równolegle

I szybko na godzinę ABT, czyli krótko mówiąc: dalej nogi + brzuch, na szczęście nic w klęku, bo mam rozbite kolano i ono boli.

A e weekend laba, 15 km w sobotę rano, 15 km w niedzielę wieczorem w deszczu i po kałużach, a w międzyczasie cudowne, rodzinne pływanie jachtem po Zegrzu(przytul)(balon)(slonce)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.