W zeszłym roku o tej porze tyło tak:
A w tym lipa. Zimno, mokro....szaro...
Czwartek: 20 km rower +pół godziny dla brzucha w południe, zamiast kolejnego JM, bo niestety flash z treningiem został na biurku
10 minut orbitreka na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w dwóch tylko seriach.
Eksperyment WO - 4 dni
Zaskakująco łatwo, chyba przez to, że przez zatoki nie czułam się dobrze i byłam na zwolnionych obrotach. Kilka okazji cukrowych ominęłam, bo u mnie w biurze sezon "pierniczkowy" już nieźle rozkręcony i codziennie pojawiają się nowe pokusy. Ale takich jak ja jest więcej, bo np na angielskim był wielki talerz różnych ciastek, a my (cztery my) potraktowałyśmy go jak powietrze, pomimo, że była piata po południu, wszystkie trochę głodne a one pachniały...
Mam co chciałam, moje dwa kg z talii zniknęło, rano wstawałam naprawdę wyspana, świetnie mi się myślało = pracowało, czytało...
Przygotowywanie jedzenia było jeszcze szybsze i prostsze niż zwykle.
Ale! i nie było to oczywiście żadnym zaskoczeniem, siły to ja nie mam tyle ile lubię mieć i każdy wysiłek wymaga więcej wysiłku. A jutro mój ulubiony dwugodzinny trening = dzisiaj powoli kończę WO.
Nowy cel - utrzymanie rezultatów
diuna84
11 listopada 2016, 18:55utrzymanie rezultatów... ja muszę jeszcze swoje osiągnąć ;) ale WO było u ciebie strzałem, dobrze jest. Na pociechę powiem Ci, że ja rano nie poszłam biegać, a pogoda była i szkoda, zmarnowałam dzień, ale zaraz zabieram się za JM
beaataa
11 listopada 2016, 19:03A co to za pociecha? Mój eksperyment to chyba trudno nazwać WO, raczej mini WO, strzał w moment:) JM czeka do poniedziałku, a ja czekam na nowy zestaw. Ale jak w czwartek przez zapominalstwo wróciłam do swojego zestawu na brzuch to znowu poczułam tą różnicę na niekorzyść JM, ja tam się wyskaczę, nie wszystko umiem zrobić (męskie pompki), oczywiście obciążenie mam na maksa, żeby nadążyć z tempem i skaczę jak szalona, ale później nie czuję że dostałam w kość...
diuna84
11 listopada 2016, 19:07Inna masz kondycję, ja te ćwiczenia sobie chwalę, czuję się po nich szczupła oraz dziś pasek udało mi się pomniejszyć o 0,5 od zeszłego piątku. Każdy jest inny tu masz zdecydowanie lepszą formę te zestawy o robisz to mega dużo... fakt pocieszenie marne bo czas stracony a nie aktywny u mnie ;P
aniaczeresnia
11 listopada 2016, 17:02Brawo za spadek i silną wolę! Podziwiam Cię żepotrafisz tak pilnować wagi. A na gałęziach to śnieg sie skrzy czy szron? U nas byla słoneczna jesień, jako rekompensata za deszczową wiosnę. Życzę miłego weekendu!
beaataa
11 listopada 2016, 18:44Na gałęziach to ani to ani to, mgła osiadła i słońce w kropelkach wody się odbija. Wtedy właśnie ciepło było, nie to co w tym roku...
kasperito
11 listopada 2016, 16:594 dni i 2 kg z talii, świetny wynik:-) . Pewnie że nie ma tyle sił, ale też nie było źle. No właśnie mi się też dobrze myślało itp.
marii1955
11 listopada 2016, 11:42Dopięłaś swego - rach, ciach iii po "bólu" wagowym :) Czyli sposób na siebie masz , w razie gdyby "coś "... Ale tego "coś" nie chcemy - ma być jak obecnie jest :) Powodzenia w utrzymaniu rezultatu :)))
just.kiss.me
11 listopada 2016, 11:20Magiczne to zdjęcie, aż zatęskniłam za górami eh. Właśnie wczoraj sprawdzałam pogodę na weekend i wyskoczyło mi że w zeszłym roku o tej porze było 15 stopni na plusie.Niesamowita ilość aktywności - podziwiam
Slonecznik77
11 listopada 2016, 11:14Podziwiam.... nie wiem skąd czerpiesz energię. Z czego dokładnie była ta zupa? Dynia, marchew, seler, pietruszka? Zrozumiałam, że bez ziemniaków i warzyw strączkowych. W poniedziałek też chce przeprowadzić taki eksperyment, nie wiem czy 4 dni wytrzymam... ale spróbuję. I jabłka będę jadła duszone, bo mi jest ciągle zimno ;-)...
beaataa
11 listopada 2016, 15:55Właśnie chyba z niczego nie czerpię, bo mam mniej niż miałam:( czuje się świetnie intelektualnie, ale poziom energii wyraźnie gorszy. Inaczej chyba być nie może, chociaż moje koleżanki na WO twierdzą inaczej. Ale one chyba na jogę bardziej chodzą. A zupa jest pyszna naprawdę. Tak jak pisałam: włoszczyzna + dynia hokkaido, doprawiona imbirem (plasterki nadziewam na wykałaczkę, łatwo przed miksowaniem wyłowić) trochę soli, trochę pieprzu. Mało wody. Zmiksowane tak pół na pól, niezupełnie, żeby jakieś kawałki zostały. Posypane natkę pietruszki, pycha:) A zimno mi nie jest wcale.
kasperito
11 listopada 2016, 17:00ja na WO jogowałam ale też maszerowałam i biegałam, powyżej 10 km , najwięcej 18 km. I tak przez 1 miesiąc.
KmwTw
11 listopada 2016, 11:03Pięknie było. Ja właśnie patrzę za okno, a tu szaro, buro i ponuro ;(
zlotonaniebie
11 listopada 2016, 09:58Imponujesz mi ilością ćwiczeń i zapałem, tylko naśladować :) Zdjęcie klimatyczne w moich ulubionych kolorach. U mnie słońce przebija przez chmury, od czasu do czasu, miłego dnia :)
beaataa
11 listopada 2016, 10:21Naśladuj:) pozdrawiam:)
Naturalna! (Redaktor)
11 listopada 2016, 09:56tak czytam w Twoim pamietniku ile Ty trenujesz i ....... wymiekam! czuje sie mega leniem przy Tobie, pedzisz jak burza, szok :)
beaataa
11 listopada 2016, 10:09To dawaj!! Ciśnij!!:) U mnie to niewielka zasługa, bo ja uzależniona jestem, mam plan i jak na autopilocie - na trening. Zawsze tak miałam. Ale ostatni mój tydzień to bida z nędzą:(
mirabilis1
11 listopada 2016, 08:52A u mnie właśnie wyszło słońce i coś na kształt niebieskości między chmurami. Może i do Ciebie dotrze:)))
beaataa
11 listopada 2016, 09:06Mogłoby, chociaż nie wygląda na to:(