Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254991
Komentarzy: 11001
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 29 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Ma chyba z 8 lat, jest niezastąpiona. 

Najlepiej wygląda ze śniegiem.

2 stycznia 2017 , Komentarze (17)

Ostatnie kilka godzin Starego Roku! 

Zachód słońca(slonce) pod Śnieżnikiem i czwarty dzień takiej pogody:D

Dookoła mały tłumek innych w tym kilka wielkich psów, wszyscy gadają, robią foty, nalewają coś ;)z termosów.

W schronisku tłum ludzi, połowa nieźle ma już w czubie(wymiotuje)(dziewczyna)]:>(klaun) i drze się strasznie.

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU DLA WAS WSZYSTKICH!!!

28 grudnia 2016 , Komentarze (9)

I nie tylko rowerowy bo mój klub był czynny.

Sobota: 23 km rower + godzina TBC(uff)

I wigilia cudowna(gwiazdy) - w gronie naprawdę najbliższych, bez napinania się objadania, bez alko. Za to z przemyślanymi życzeniami, rozmowami i zabawą. Z ogromną choinką i śpiewaniem kolęd tzn ja słuchałam bo śpiewać nie umiem;(, a kolęd nie znam.

Niedziela: wyjazd w góry: pod Łodzią wiosna, pod Wrocławiem ulewa, pod Szczelińcem prawdziwa zima(zimno). Trzygodzinny szybki spacer z czołówką(noc), a przed obiado-kolacja w naszym hostelu: piękna rozbudowana nazwa, a dostałam sól z ciecierzycą z przewagą soli.

Poniedziałek: Szczeliniec we mgle i wichurze, powrót w deszczu deszczu = cały dzień chodzenia po niedużych górach, w jedynej knajpie chrzciny  to bardzo diecie sprzyja]:>

Wtorek: Błędne skałki w padającym śniegu i przepiękny zachód, powrót oczywiście z latarką. Nie lubię naszego hostelu - ale to ostatni wieczór, jutro przenosiny.

Powigilijny sprawdzian - wejdę, czy nie wejdę, wcisnę się czy nie(mysli)

23 grudnia 2016 , Komentarze (12)

Było coś nowego, skończyłam, nie widzę jakiś specjalnych zmian w wyglądzie ani kondycji. Chociaż było to ciekawe doświadczenie. Co teraz???(mysli)

Środa: 20 km rower + JM level 3 - niestety mój dzień relaksu=spania w saunie zlikwidowany przez poparzone palce:<

Czwartek: 20 km rower + JM level 3

Piątek: 20 km rower + JM level 3

po pracy w klubie:

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x 39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

I godzina TBC - dziś inaczej i w wersji trochę skróconej.

20 grudnia 2016 , Komentarze (17)

Tak dzieje się  w moim klubie;).

Jest pusto, jest miejsce, nie trzeba czekać. Nie narzekam - korzystam8)

Poniedziałek: 22 km rower + JM level 3

Wtorek: 20 km rower + JM level 3

A po pracy, czyli po pracy i po angielskim(kujon) miałam zaplanowaną siłownie i interwały, ale nie chciało mi się okropnie i leń wewnętrzny wyprodukował chyba z 10 Bardzoprzekonywującychwymówek wykorzystując jako główny argument poparzone palce. Ale jakoś udało mi się zignorować te bzdury]:>

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg 5 serii

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 15x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg

  
3a. Rozpiętniki na ławce skośnej: 6kgx 15 x 4 serie

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia:  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

godzina interwałów - bardzo ciężkie, bardzo ciekawe

I super energia mi się od tego wyprodukowała(klaun)

18 grudnia 2016 , Komentarze (16)

Piątek: 20 km rower, w południe JM level 3 x6

po pracy w klubie:

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg x 4 serie

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x 39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Spięcia brzucha na ławeczce skośnej 20x 3 serie jak nie ma lodu jadę szybciej=więcej czasu na siłce

I godzina ABT = znowu tyłek + nogi + brzuch.

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang - ostatnie zajęcia z moim ulubionym instruktorem buuu(szloch):<

wieczorem 6 km szybkiego marszu po lesie i ognisko i wylałam sobie na rękę herbatę z termosu i mały palec mam teraz w bąblach i pozostałościach po nich, a ten obok był jednym wielkim bąblem, dopóki go nie przekułam i nie wiem co będzie z treningami:< bo wszystkie potrzebują dłoni(bomba)

Niedziela: 10 km marszu po lesie - był śnieg i pięknie było:p

15 grudnia 2016 , Komentarze (15)

Godzina(zegar) 20 z minutami, temperatura tak -5, zimny wiatr(zimno), a parking rowerowy przed moim klubem przepełniony. Oprócz pojazdów - właściciele. Jeden, a właściwie jedna klęczy i głowę gdzieś w okolicy ramy trzyma, reszta gada. 

Temat(kujon): komu zamarza zamek w lince do przypinania, kto używa płynu do rozmrażania, kto nie. 

Różne kombinacje: płyn używany profilaktycznie przed, płyn używany jak już mleko się wylało(mleko), nigdy nie.

Wnioski: nie zamarza tym, którzy garażują (rower + linka) w salonie, kontrolę tracą Ci, którzy chuchają w zamarznięty. Oczywistość oczywistości, ale jakie integracyjne(przytul);).

Poniedziałek: 20 km rower + JM level 3 + ponad dwie godziny dzikich tańców(balon)(impreza)

Wtorek: 20 km rower + JM level 3

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg 5 serii

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 12x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg

 
3a. Wyciskanie sztangi w leżeniu na ławce poziomej: 20kgx 12 x 4 serie

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia:  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

4. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej poziomej: 20x 2 serie, bardzo wolno, ze spięciem w górze

I godzina interwałów - całkiem nieźle poszło pomimo niedospania i :x

Środa: 20 km rower i relaks=spanie(spi) w saunie w południe

Czwartek: 20 km rower + JM level 3

A po drodze do domu wypróbowałam perfumy, które były moim nr 1 na liście zakupów. Wielki błąd, są wstrętne i nie chcą się zmyć(szloch)(wymiotuje).

12 grudnia 2016 , Komentarze (20)

A ja się dzisiaj dowiedziałam że nie chodzi się na Chrismas party w tej samej firmie w tej samej sukience i butach(pomysl)???

Nawet jak tą z poprzedniego Chrismas trzymało się bezczynnie w szafie, to teraz trzeba latać i kupować nową i buty(mysli)???

A ja myślałam, że tylko na wesela w tej samej rodzinie się nie chodzi i to tylko niektóre z nas tak myślą(pomysl)???

Moja drugoroczna:

11 grudnia 2016 , Komentarze (13)

Tak, wiem, różne są opinie o jej dokładności:(.

Ale i tak czasami, tak raz na rok zdejmuje buty, włażę na metalowe coś w kształcie stóp, biorę do rąk uchwyty, mówię Panu Trenerowi ile mam lat (po chwili zawieszenia - naprawdę??(mysli), nigdy bym nie powiedział.) ile mam wzrostu i zamieram. 

A potem znowu zamieram:x w oczekiwaniu na werdykt. 

Tegoroczny był łaskawy:D chociaż waga jest jaka jest, ale o tej porze roku to wszystko na co mnie stać. Ale wygląda na to, że trochę mięśni się zbudowało przez ten rok:). Tanitowe pomiary robię zawsze w tym samym klubie, w tych samych okolicznościach: po treningu (wiem, że wtedy trochę wyniki są zniekształcone na moją niekorzyść, ale nie mam jak zrobić tego inaczej = nie chce mi się przyjechać wcześniej), 3 godziny po śniadaniu.

luty 2016grudzień 2016
waga54,5 kg54,8 kg
fat%18,215,4
fat mass9,9 kg8,5 kg
visceral fat rating33

Sobota: 10 km rower, 5 km w deszczu + 5 km w deszczu i mokrych, wyciągniętych z szafki w klubie ciuchach(deszcz)

godzina TBC + godzina sztang

Niedziela: 10 km rower znowu w deszczu(deszcz):<

Godzina kalisteniki z elementami rolowania + godzina zajęć indoor cycling - przeniesienie w czasie do słonecznych Alp Włoskich(gwiazdy). Na ogromnym ekranie szosa wśród lasów, z widokiem na jeziora gdzieś tam poniżej.

        

9 grudnia 2016 , Komentarze (13)

Vikings zalicza kolejne spadki w moich notowaniach:<. Właściwie to nie spadki, tylko "na łeb na szyję w dół"(ninja)

1. Zamglone fiordy - nie ma już ich wcale

2. Magiczne sceny zastąpiły gadające głowy, angielski - coś niewyraźnego

3. A Bjorn robi się gruby...

Tylko Lagertha wciąż najlepsza(kwiatek)(puchar)(bomba)

Środa: 20 km rower + JM (już chyba wiadomo co to jest JM;)) 1x 3 level - daje w kość(pot)

Czwartek: 0 km rower bo po pracy był teatr, a raczej "doświadczenie teatralne" - nie jestem fanem, ale dostaliśmy bilety, więc była okazja zobaczyć jak to jest.. + JM 2x 3 level

Piątek: 20 km rower + JM 3x 3 level (pot)

po pracy w klubie:

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 15x 35kg x 4 serie, bo sztanga 40 kg była zajęta:(

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg, 15x36kg, 15x 36kg, 15x 36kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy - koło mnie dziewczyna miała trenera, więc chcąc nie chcąc słuchałam, ale nic nowego..

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania, przerwy krótkie, bo czas zrobił się krótki, bardzo krótki..

I godzina ABT = znowu tyłek + nogi + brzuch.

A u mojego ekorolnika tyle warzyw odbierałam (są ostatnie dynie), że najcięższym punktem wieczoru było wtarganie tego na moje 4 piętro.

A jutro gotowanie bo pustki w lodówce.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.