Spękałam.
Jak przyszło co do czego spękałam. Inni byli, neofici też. Zrobili to, widziałam uśmiechnięte foty po.. będą kolejne okazje... ale ja nie wiem...
Piątek: 20 km rower ( chyba w dwa razy dłuższym czasie, bo straszny lód=trzeba wtedy ciągnąć rower po trawnikach i marznący deszcz=trzeba przecierać co jakiś czas okulary, jak się chce widzieć gdzie ten lód jest)
W południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku +
2. Wyciskanie na ławce poziomej: 12x 20kg powtórzone
3. Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia 15x 2kg 15x 2kg 15x 2kg - całość jako seria łączona powtórzone 4 razy.
Wieczorem w klubie (strasznie długo tam jechałam = mało czasu miałam)
1. MC 35 kg x 15- rozgrzewkowo, 40 x 10 w czterech seriach
2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 39 kg na każdą nogę
2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg
2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg
a, b i c w serii łączonej powtórzone 3 razy
I tyle przez to lodowe spowolnienie dojazdu.
I godzina ABT.
Sobota: 10 km rower - trochę lepiej, bo dużo stopniało, plucha działa cuda
Godzina TBC + godzina sztang - nowa instruktorka = jakoś łatwiej
A jutro na treningu spotkam się z tą, która nie jest takim cieniasem jak ja i wlazła do tego przerębla i uśmiechała się po.
Ewelina82kg
22 stycznia 2017, 20:31Ja bym też nie weszła-- na samą myśl jakie to zimne bym uciekła :)
aenne
22 stycznia 2017, 11:02U mnie 29 stycznia zbierają się morsy są ogloszenia gdzie maja wejsc do wody. A dla ciebie jeszcze przyjdzie czas zobaczysz. Pozdrawiam
BlueCocaine
22 stycznia 2017, 10:03Dobra aktywność! Ja zaraz lecę na spinning <3
marii1955
21 stycznia 2017, 20:40Beatko - jeszcze będą okazje do takiego startu , jak będzie świeciło słoneczko - w tedy inaczej jest się rozebrać w taką zimnicę , jakoś tak chętniej ... a czy Ty nie masz problemów z tarczycą? Bo gdy się ma np. niedoczynność , to nie można korzystać ani z sauny , ani z krioterapii (zimna komora) - a to morsowanie jest jak krioterapia , a nawet gorsze ... Ćwiczysz imponująco :)))
beaataa
22 stycznia 2017, 08:08Marii, masz racje z tarczycą. Niedoczynność jest przeciwwskazaniem, a mnie nie przyszło, żeby to sprawdzić. Dopiero ja to pytanie zadał ktoś z tych "moich" morsów to się dowiedziałam. Więc nic z tego i bardzo dobrze::)) z jednej strony. Przestanę się zastanawiać: zrobić to/nie zrobić.. Miłej niedzieli:)
diuna84
22 stycznia 2017, 08:19O proszę ..,. I tak widocznie miało być.
BlueCocaine
22 stycznia 2017, 10:03Serio niedoczynność jest przeciwskazaniem? :O "Do morsowania nie trzeba się w żaden specjalny sposób przygotowywać. Najważniejsza jest wizyta u lekarza, który stwierdzi czy nie chorujemy na choroby, które wykluczają ten rodzaj aktywności fizycznej. Na pewno przeciwwskazaniem jest nadczynność tarczycy oraz ciężkie lub niestabilne choroby układu krążenia. Jeżeli nie mamy takich problemów to nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć przygodę z morsowaniem." Moja mama ma niedoczynność i korzystała z komory :O Ja mam niedoczynność i chcę spróbować zimnych kąpieli ;)
marii1955
22 stycznia 2017, 10:53Tego wszystkiego dowiedziałam się u endokrynologa , znanej pani dr w W-wie ... w przeciwnym wypadku - nasi lekarze - nic mnie na ten temat nie informowali . ot niewiedza lekarska i tyle ...
diuna84
21 stycznia 2017, 19:17Rower imponujący. E przestań na pewno uda ci się świeży morsie spróbować. Trzeba robić przygotowania może najpierw palec potem ręka potem stopa itd. Spokojnie to nie koniec zimy . trzymam kciuki. U mnie dziś rozwalony dzień jakaś migrena i spadek formy. Miłego wieczoru.
beaataa
21 stycznia 2017, 19:50Z palcem nie mam problemu.. nawet ze stopa mam doświadczenie niezupełnie świadomie wybrane, bo musiałam kiedyś przez wpół zamarznięty strumień przełazić.. Ale cały człowiek w przeręblu to całkiem co innego.. Lepszego samopoczucia jutro:)
diuna84
21 stycznia 2017, 19:58To może do kolan i etapami :-)) :-))
Milly40
21 stycznia 2017, 18:10Jestem z ciebie dumna :-)
beaataa
21 stycznia 2017, 19:46Okazało się że jeszcze trochę rozumu we łbie mam nie tylko kiełbie:)
aniaczeresnia
21 stycznia 2017, 17:08Zima jeszcze sie nie skończyła... jak miec zdjęcie w przereblu, to lepiej w pieknym słońcu ;-)
kasperito
21 stycznia 2017, 16:38każdy ma swój czas... wiem że chciałaś.. jeszcze wszystko przed Tobą :-*
beaataa
21 stycznia 2017, 16:45Chciałam, jak był etap bawienia się ta myślą i jakie to nowe doświadczenie może być. Ale jak nadszedł dzień 0, a jeszcze pogoda w W-wie się zmieniła na wyjątkowo ohydną, to pomysł przeszedł do kategorii "jeden z najgłupszych pomysłów, które miałam". Ale to nie jest zdarzenie jednorazowe, tylko otwarcie sezonu.. więc kto wie!???
kasperito
21 stycznia 2017, 16:50są dni lepsze i gorsze... dokładnie wszystko przed Tobą, coś czuje że łatwo nie odpuścisz :D nie powiem też mnie nęci takie wyzwanie, ale teraz nie czas u mnie, może kiedyś :-)
zlotonaniebie
21 stycznia 2017, 16:32Jeszcze doczytałam z tą czapką. Może zabieraj ze sobą drugą, zamienną, żeby była sucha i ciepła :)
zlotonaniebie
21 stycznia 2017, 16:30Nie czuj się winna, choć wiem, że Cię kusiło. Z medycznego punktu widzenia, to chyba nie jest najzdrowsze wyzwanie. Jest jeszcze tyle innych przed Tobą, takich do których będziesz przekonana w 100%, bo tylko takie cieszą naprawdę :)
beaataa
21 stycznia 2017, 16:40Dziękuję::)) Dziękuję::)) Dziękuję:::)) Bardzo tego potrzebowałam::)) A czapka to najmniejszy problem w tym wszystkim:)