Zmarźluch i asekurant wewnętrzny przez dwa dni judzili w mojej głowie – nie jedź, po co Ci to?! Zmarzniesz jak nigdy, nie dasz sobie rady, po co Ci to??!
Ojtam, ojtam głos cichutko szeptał – ale może jakoś to będzie, skąd tak można wiedzieć tak „na zaś”?
A S. powiedział – pojedźmy i zobaczymy – jak będzie za zimno nosa z hotelu nie wystawimy (co mnie od razu przekonało).
I było świetnie!! Było zimno, bardzo zimno, to prawda.
Było ciężko, jak to w górach.
Ale było pięknie, pusto, dziko, niesamowicie!
Piątek: mróz -25stopni - Polana Palenica – schr. Roztoka (grzane piwo) dolina Roztoki, wciąż w cieniu– 5-tka (nocleg i nocny spacer)
Sobota: mróz – 25 stopni albo i więcej – Pięć Stawów – Zawrat strasznie oblodzony, strasznie zimny i ze strasznym wiatrzystkiem (moje pierwsze schodzenie z czekanem
- obiad w Murowańcu a nocleg na Kalatówkach - kto szedł ten wie jak to daleko..
Niedziela: mróz -20 stopni i mniej bo - Giewont
i Doliną Małej Łąki do pociągu.
Slonecznik77
10 stycznia 2017, 17:34Podziwiam Cię! Ale jak się ma wspólne pasje to i mróz nie straszny ;-)!
beaataa
10 stycznia 2017, 19:00Bardzo straszny i tak!!
Milly40
10 stycznia 2017, 17:12Ty ? a to gile ci tak zamarzły ? :-)
beaataa
10 stycznia 2017, 18:59Nie wiem właśnie, bo gile wydmuchiwałam regularnie i one raczej w dół ciążą.. to raczej coś z duchowością związane, kryształowo czyste i w stronę nieba::))
diuna84
10 stycznia 2017, 12:19SZACUN !!! nic więcej !!!
kasperito
10 stycznia 2017, 11:23oj szalona szalona ;-)))) i odważna! lubię takie extreme choć dawno nie szalałam aż tak.
beaataa
10 stycznia 2017, 12:00To życzę zdrowego kopytka i powrotu do szaleństw:)
aniaczeresnia
10 stycznia 2017, 10:53Szalona jesteś! Ja bym zamarzla!
beaataa
10 stycznia 2017, 12:02Ja też tak myślałam, ale myliłam się. Trzeba sprawdzać co się da.
justagg
10 stycznia 2017, 10:47Wow :)
Nina38
10 stycznia 2017, 10:45ja w piątek byłam w Wiśle - zorganizowaliśmy sobie kulig :-)) ale tak wysoko jak ty to ja nawet w lato nie byłam <szok> super wyprawa !!!!
beaataa
10 stycznia 2017, 12:05Ja byłam raz na kuligu, ale jakoś nie polubiłam. Siedzieć mogę na rowerze albo kajaku:)
Nefri62
10 stycznia 2017, 07:47pięknie jest w górach, ale ja bym się nie wybrała :))
Naturalna! (Redaktor)
10 stycznia 2017, 04:24Jakby mi ktoś zapłacił to bym tam nie polazla w takim mrozie. .... brrrrrrrrrr r .... nie wiem jak to zrobiłaś, że Ci się chciało. Nie wiem. ...
beaataa
10 stycznia 2017, 07:00Ja jedna z takich pokręconych przyjemności, coś straszo-wspaniałego.. mam ich więcej..
barbra1976
9 stycznia 2017, 23:02Jesteście mistrzami
marii1955
9 stycznia 2017, 22:37To się nazywa odwaga :) Byłaś -pomimo tych odradzających Ci szeptów- zobaczyłaś , przeżyłaś iii to jest cudowne ... co ważne , jesteś zachwycona - a o to przecież chodziło :) A wiesz , że myślałam o Tobie , bo u nas były mrozy w nocy do -30 , zastanawiałam się jak Ci tam jest hehe:) A tu proszę Dziewcze szczęśliwe wróciło , a co przeżyło to jej :))) Brawo Ty :)))
beaataa
10 stycznia 2017, 07:02Na początku to jakaś głuchota na te głosy była, odwaga, to może potem, tak po stromym lodzie schodziłam, a było wysoko!