moja mniej więcej ciągle taka sama aktywność:
Poniedziałek: 20 km rower + 0,30 minut marsz w południe
Wtorek: 20 km rower, marsz w południe j.w. a wieczorem 1 h zajęć, które nazywały się interwałem, a były nie umiem nazwać czym (stacje były pozakładane różne, a ja miałam to dziwne uczucie, że ciało nie słucha = mam skakać, a nogi skakać nie chcą
Środa: 20 km rower + 0,30 marsz w południe
Czwartek: 20 k rower + trening siłowy z WH_całkiem ciekawy_pierwszy, ale nie ostatni, tylko ciężary muszę lepiej podobierać
Piątek: 20 km rower + 0,30 h marsz w południe w całodziennej mgle
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wiosłowanie: 20 kg x 15, 3 serie,
3. Rozpiętki na ławce skośnej: 5 kg x 15, 3 serie,
4. Wyprosty nóg na maszynie: 30 kg x 15
6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I na koniec bic i tric 2x seria łaczona.
Biegiem na górę, a tam, zamiast ABT coś dziwnego, jakby grupowy trening personalny
Dobranoc..