Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 217826
Komentarzy: 10496
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Oprócz co wieczornego biegania po śniegu (tylko jeden dzień wypadł, bo śnieg zamienił się w lód:<), przedłużając czas od 12 minut do 6, przedostatniego dnia spakowałam do plecaka nową miss grace, dziurawe butki i resztę rekwizytów. 

I w gdzieś tam daleko w lesie/górach, gdzie śnieg padał i wiał wiatr, przebierałam się w to wszystko i ustawiałam tak i owak, w jedna i druga stronę.. .(zimno)

A teraz już cieszę się, że śniegu za grosz, deszcz tak bardzo mi nie przeszkadza(deszcz).

Wtorek: 20 km rower (w południe nic(szloch), bo cały dzień w ciasnej sali na nudnym szkoleniu tkwiłam, gdzie miał być obiad, a zamiast były ciastka i czekolada. Zjadłam 4 pieguski i kawałek gorzkiej, niedobre to było, ale ja głodna nieprzytomnie..

Środa: 20 km rower + 0,5 marsz w południe, a zamiast bikini ekstreme - siedzenie w corpo 

Czwartek: 16 km rower + kompleks x 5 w południe

Piątek: 19 km rower + brzuch/tric w południe + 30 minut siłowni i 1h interwałów(ninja) 

plany weekendowe:

Sobota: 10 km rower + 1h TBC

Niedziela: 10 km rower + 1h power TBC

Waga zimowa: 55,5 kg:< = 2 kg opony tłuszczu w  talii.

6 stycznia 2020 , Komentarze (12)

Jak ręce zajęte szydełkowaniem, a głowa, żeby wzór ogarnąć, jeść nie ma czym i też się o nim nie myśli;).

25 grudnia:

5 stycznia:

Klaziena gotowa na wiosnę(slonce).

2 stycznia 2020 , Komentarze (8)

Po raz drugi, bo poprzedni wpis wyparował:< i to już po skończeniu i z komentarzami. Została z niego jedna literka i jest zupełnie nieedytowalny..

Ostatni dzień Starego:

I pierwszy Nowego:

Oba gdzieś pod Śnieżką. Takiej świetnej pogody nie miałam chyba nigdy na świąteczno - sylwestrowych wyjazdach.

Tylko świeży, miękki śnieg zamienił się w twardy, zlodowaciały z ostrymi wypustkami i skończyło się bieganie po śniegu;(. Zostały oczywiście godzinne marsze przed śniadaniem.

Zawsze w Sylwestra cykam się, jak to będzie z sąsiadami bliższymi i dalszymi, kiedyś jakiś diabeł]:> w nich wstępował i darli się całą noc i przy "muzyce" aż mi w brzuchu rezonującej.

A od kilku lat cisza(puchar), teraz też, tylko sztucznie ognie oczywiście i to takie niegłośne.

I w Budach (takie nasze schroniska/hotele w górach), gdzie jemy, jest dużo ludzi, masa dzieci, całe rodziny i wszyscy rozmawiają ze sobą, oglądają zdjęcia, opowiadają coś sobie - cicho. Rodzice tego pilnują. Muzyki w tych Budach nie ma.

A wczoraj na obiad wydawało mi się, że są tylko wielkie słodkie knedliki polane jagodowym sosem (okropne) i pokrojone w plastry knedliki z gulaszem i kiełbasa nie wiem z czym. I naleśniki z tym jagodowym sosem. I bez większej nadziei poprosiłam o coś niesłodkiego i vege, pani zaczęła coś mi proponować, z czego zrozumiałam tylko, że kapusta tam będzie. Zamówiłam. I dostałam podprażony pęczak z borowikami, cudownie doprawiony i surówką z białej i czerwonej kapusty!!!:) Przepyszny!!:) Schowałam paragon z nazwą (coś jakby huba??) bo może to jest wszędzie, tylko ja poprosić nie umiem...

30 grudnia 2019 , Komentarze (17)

Nie wieje, temperatura trochę poniżej 0, śniegu masa, słońce (gwiazdy) cały dzień = ja cały dzień na śladówkach..

Ja pisałam, obiady tu słabe, co diecie tylko sprzyja;).  Dzisiaj np. jedyne co było vege, to coś zupełnie niezrozumiałego,  ale było jedyne, a ja mega głodna. Zamówiłam. Dostałam dwa jajka na twardo w słodkomusztardowym sosie i kilka gotowanych kartofli:( warzyw żadnych nie było:( Wieczorem ponad dwie minuty biegania na bosaka po śniegu!:) Wkręciłam się!

28 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Śniegu jest coraz więcej, ale też i coraz zimniej i wiało dzisiaj strasznie(zimno)

Ale dni mają cudowny/aktywny rytm. O około 8 rano marsz po nowych miejscach (1,15h) słuchając Gone girl (czytałam wcześniej, dawno, dawno temu = świetne moim zdaniem, oglądałam 10 minut = słabe bardzo moim zdaniem).

Potem śniadanie _ S. robi część główną, ja kroję warzywa. Potem 7-8h ganiania po górach, a wieczorem bieganie po śniegu (nowe, ciekaweinaczej doświadczenie]:>)

Jedzenia tu (oprócz naszych śniadań) nie lubię, piwo jest jasne i zimne = nadzieja na powrót jako szczypiorek duża(dziewczyna).

A przed spaniem Klaziena w kolorach później wiosny, dużo trawy, trochę piasku + kwiatki, coraz bardziej różowe. Jeszcze nie wiem czy będzie mi się to podobało(mysli)

A jutro już na 100% śladówki(bomba)

26 grudnia 2019 , Komentarze (14)

I czasami pada nowy, czasami świeci słońce, a co do wiatru = ledwo ledwo:)

Pusto, cicho i pięknie...

24 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Palec pod budkę, która/ry z Wa s to naprawdę lubi(kujon)?

Moja dzisiejsza = wigilijna kolacja = idealna:

Przygotowanie to 5 minut, pożarcie 10 (bo się starałam jak najdłużej), a teraz czytam i nową chustę robię (klaziena) i bardzo mi dobrze(puchar)

21 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Słyszę Dezyderatę bez przerwy w głowie od kilku dni, szczególnie mocno od czwartku, kiedy zamiast w kierunku mojego zadupia, gdzie wiewiórki biegają, pojechałam w do prawiecentrum, do mojego super stomatologa ( kontrola, wymiana jednej plomby, małe bziubziu po kropce, o którą się niepokoiłam, że to próchnica, a to było tylko przebarwienie = cudowne uczucie, że wszystko ogarnięte(puchar)).

A tam mega korki we wszystkie strony, poziomo i pionowo(bomba), trąbienie, wycie karetek, galerie i co się tylko da świecące na różne, zmieniające się często kolory(bomba), parkingi pełne, na przystankach ludzie stoją z ogromnymi torbami. wszędzie reklamy, żeby kupować, a jak nie ma się za co to pożyczać.. 

W moim korpo też narzekania.. że trzeba przetrwać te święta(szloch), albo pojechać z dziećmi do mamy bo tam się odpoczywa..

Czuję się, jak co roku, przyjemnie wyautowana z "magii świąt". Mam wysprzątany każdy kącik moich 32 m i robiłam to przez ostatnie trzy tygodnie, żeby się nie zmęczyć i nie zniechęcić;). Mam zamrożone pierogi z kapustągrzybami i serem (nie ja lepiłam), na półce czeka barsz z buraków (nie ja gotowałam). Mam chleb na zakwasie, pasztet z grzybami i grzybki marynowane (tak, to moja produkcja). I zrobię kolorowa, chrupiąca surówkę z różnych sałat i spółki. Na deser mandarynki.

Jeszcze tylko prezenty zapakuję.

Roweru więcej było w tym tygodniu i tylko dwie małe czekoladni pożarłam(puchar) (obie niedobre sie okazały), a w korpo słodycze stoja teraz wszędzie i coraz to nowe sie pojawiają..

Bo wigilię mam jutro o 14;)

Poniedziałek: 20 km rower + marsz 30 min. w południe (stokrotki i fiołki kwitną)

Wtorek: 20 km rower + komplex x 5 w południe

Środa: 30 km rower + 30 minut treningi z WH

Czwartek: 30 km rower + brzuch + tric w południe

Piątek: 19 km rower + 0,5 marsz w południe + 30 minut siłowni i 1h interwałów(ninja) 

Sobota: 20 km rower + 1h TBC

14 grudnia 2019 , Komentarze (10)

Nie wiem ile to już lat temu próbowałam. Książkę nawet kupiłam "sekret młodości facefitness". Ale jakoś mi nie było po drodze.

Ale teraz (teraz od pewnego czasu) niedobre rzeczy dzieją się z moją twarzą(szloch). Rano jest zawsze spuchnięta i jakby nieruchoma = sztywna. staram się nie patrzyć w lustro z bliska. Była szczupła, teraz jest okrągła, jakby coś w niej na policzki zjechało. No ja wiem, że w moim wieku.. ale nienawidzę:<:<!!

Mam 4 dni tej yogi za sobą, obiecałam sobie wytrzymać miesiąc i zobaczyć czy są jakieś efekty..

Poniedziałek: 20 km rower + marsz 30 min. w południe (to mój dzień na regeneracje)

Wtorek: 20 km rower + 30 min. marsz w południe

Środa: 20 km rower + brzuch i tric x 4  + 20 minut siłki (przysiady) + 1h bikini extreme(ninja) 

Czwartek:20 km rower + komplex x 5 w południe

Piątek: 19 km rower + 0,5 marsz w południe + 30 minut siłowni i 1h interwałów(ninja) 

Sobota: 10 km rower + 1h TBC

8 grudnia 2019 , Komentarze (27)

Minimalizuję bagaż jak się da, więc body malutkie i obiektyw też taki musi być. I "stary" taki jest (drugi stary, bo pierwszy niestety zniszczył się podczas kajakowej wywrotki = głupia ja:<, że nie schowałam aparatu na rzeczce, która wydawała mi się mega bezpieczna). Tylko co z tego, że "stary" cudownie rozmywał tło i bohen było zaskakujaco ciekawe, ale to w moich chustach procentowało, albo w portretach krabów.

A człowiek (ja zwykle)wyglądał na fotkach jak gnom(szloch). Głowa ogromna, wszystko inne krótkie i klockowate(szloch)

A w tym nowym tak:

Sobota: 10 km rower + 1h TBC

Niedziela: 10 km rower + 1h power TBC(bomba)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.