W piątek S. wrzucił kajak na dach auta i pojechał na Brdę. Ma więcej urlopu niż ja.
A ja stare kąty odwiedzam: sobota_Leśna Podkowa = 40 km nakręcone, trochę po błocie, które zawsze jest na drodze, która jest po drodze, nie umiem jej ominąć i nawet się nie starałam, bo zatrzymanie się na chwilkę i zerkniecie do google maps = 30 mniej więcej gryzących mnie komarów. I oczywiście mam port na kierownicę, do którego mogę wpiąć komórkę i mieć mapy na bieżąco, ale nie na tym rowerze
Super było, chociaż park, piękny kiedyś, rozkopany teraz, z ogrodzonym środkiem, z kupą gruzu przygotowaną do czegoś tam, co na tablicach wizualizacyjnych wygląda jak jeziorko otoczone alejkami, ławeczkami itp..
Niedziela: Kampinos = 50 km nakręcone, ale było mniej przyjemnie. Albo piach, albo błoto, komary w strasznej ilości. I muszę tam dojechać droga która nie jest w lesie..
Ale zadowolona z siebie jestem bardzo, bo każdego dnia był trening + oczywiście moje 20 km na rowerze.
poniedziałek: wyzwanie JM 10, ostatni raz pierwsza część
wtorek: komplex x 4
środa: boot camp https://www.youtube.com/watch?v=fY8jFwtYJa4, nie polubiłam, takie pitu pitu= zmiany ćwiczeń za często, przerwy też
czwartek: komplex x 4
piątek: 30 minut siłki = podstawowe ćwiczenia
Wciąż czytam: Eleanor.. wciąż jestem zachwycona... coraz bardziej..
A słucham: Ghost Wall. Przy jednym i drugim czasami mam goose pimples, a przy Eleanor raz szlochałam..
diuna84
4 sierpnia 2020, 13:19hi hi taki komplement, a co to za dziewczynka na zdjęciu ;P
beatawalentynka
27 lipca 2020, 07:44Ale maraton, jesteś niesamowita.
zlotonaniebie
27 lipca 2020, 06:51Aż zajrzałam do tego treningu. Tytuł obiecujący, bo lubię jak jest jakaś seria, to daje taki ład w treningach. Ale pani już na wstąpię zaczęła tłumaczyć i tłumaczyć, nie wiem komu to potrzebne. Każdy kto trenuje to wie o co chodzi. Dalej już nie zaglądała, skoro mówisz, że ciągle robi przerwy. Ja lubię w treningach rytm, żadnych tam pogaduszek motywacyjnych, bo już samo wejście w akcję mnie motywuje. Dziś jeszcze raz do niej zajrzę :)
beaataa
27 lipca 2020, 07:20Mnie nazwa zachęciła, boot camp kojarzył mi się z czymś mocnym, no i też lubię serie. Potem to ona nie gada, jak jest przerwa, to tylko tabliczka z napisem. Ale tylko coś zaczyna się z obciążeniem, to zaraz się kończy.. może kolejne treningi są inne, ale ja już tam nie wracam. Po Jillian Michaels, to ledwo żyje, no i wolę po angl.
sr.lalita
26 lipca 2020, 19:22Od początku: 1) jak mąż zawiezie kajak z powrotem do auta? Bo właśnie zastanawiam się nad zakupem, ale cały czas kminię jak mam go odwieźć do samochodu. Chyba ktoś ze mną musi jechać, kto jest kierowcą? 2) Byłam ostatnio na Brdzie. Pięknie! Jedyne co, to właśnie te olbrzymie ilości komarów.... i muchy końskie! W okolicach Trójmiasta w ogóle ich nie ma! 3) Czy mąż ma kajak dmuchany czy plastikowy? 4) Wyglądasz pięknie! I robisz olbrzymie ilości km! Wow! Ja niestety nie mogę się rozpędzić, bo jeżdżę z psami i muszę uważać, by nie umarły po drodze ;) 5) Czytasz Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze? Czy jakąś inną? Czytałam tę książkę jakiś czas temu, była... hmm. Dawała trochę do myślenia, ale ogólnie była całkiem nudna.
beaataa
26 lipca 2020, 19:59Z transportem to różnie to robimy. Bo np. na Krutynii (najbliżej tu mamy) to nie ma prądu właściwie i pływamy w gór i w dół. Na innych rzekach, przed zarazą, wynajmowaliśmy transport na początku + parking i tam kończyliśmy, ewentualnie umawialiśmy się, że po nas przyjadą i odwiozą do auta. Nasze Kajaki to Tiwoki (https://gokajak.com/kajaki-polietylenowe/kajak-polietylenowy-dag-tiwok-evo-92.html) nasze maja inny kolor, robiony na zamówienie. Świetne są, szybkie, ale łatwo wywrotne, na ostrej rzece, trzeba uważać.A książka Eleanor, do myślenia niewiele mi daje i ja nie tego w książkach szukam, ona moje emocje stawia na baczność