Przez dwa ostatnie lata, czas swiąteczno sylwestrowy spędzalismy z S. w Czechach, jeżdżąc na nartach śladowych, tak jak lubię =tam gdzie cicho jest, pusto i pięknie. W Sylwestra spałam.
W tym roku miał być Harachow, ale przekraczanie granicy wydaje mi się teraz mocno niestabilne i zarezerwowałam apartament (ale to było trudne było) w odległej Szklarskiej, na zboczu Izerów. I już nie moge się doczekać!! . Mamy osobne wejście, swoja kuchnię, a S. wczoraj zamówił termosy na obiady, będziemy swoje żarełko zabierali do plecaka.
I nie mogę tego pojąć, że wyciągi mają być zamknięte, a kościoły są otwarte...
A w naszym lesie pierwszy szron:
i ostatnie grzyby...: